Aleksander Stawiarz: Nie jestem graczem, który tylko dostawia nogę

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

22.02.2020 07:00

(akt. 22.02.2020 10:46)

- Czuję sentyment, ponieważ w drużynie „Wojskowych” spędziłem sześć lat. Wiadomo, że takie spotkania zawsze będą specjalne. To mecz na szczycie, ale Legia to dla mnie przeszłość - powiedział w rozmowie z nami Aleksander Stawiarz, zawodnik Jagiellonii Białystok.

Wysoki, szybki, bramkostrzelny - kto ostatnio cię tak określił?

- Trener Jacek Magiera, który wrzucił wspólne zdjęcie na Instagrama z takim podpisem. Ostatnio miałem przyjemność spotkać się ze szkoleniowcem i porozmawiać w miłej atmosferze. Nie chcę zdradzać jakie tematy poruszaliśmy. Było sporo kwestii osobistych, dlatego wolę zostawić je dla siebie.

Jak oceniasz pierwsze pół roku w Jagiellonii?

- Początek był trudny, ponieważ na pierwszym treningu w nowych barwach doznałem kontuzji. Nastąpiło nerwowe czekanie na powrót do formy. Potem uczestniczyłem w kolejnym treningu, ale również przedwcześnie opuściłem murawę. Taka sytuacja miała miejsce bodajże z cztery razy. Uraz nie pozwolił mi uczestniczyć w zajęciach. Miałem przez to gorsze chwile, byłem załamany. Ale cały czas wierzyłem,  że jeśli wrócę, będę dawał z siebie wszystko. Gdy wyleczyłem się w stu procentach, od tego roku zacząłem normalnie trenować z drużyną. Aktualnie wszystko jest w porządku.

Zgłoszenie cię do rozgrywek ekstraklasy, mimo kontuzji, było zapewne pozytywną informacją.

- Oczywiście. Ta informacja bardzo mnie podbudowała psychicznie. W trakcie kontuzji to jest największy problem, psychika. Nie czujesz zbytnio bólu tylko żałujesz, że nie możesz pomóc kolegom na boisku. Tym bardziej szkoda, że tuż po podpisaniu kontraktu doznałem kontuzji. Przez praktycznie pół roku chodziłem z szatni na salkę gimnastyczną i siłownię. W tych pomieszczeniach wykonywałem różne ćwiczenia, aby zaleczyć uraz. Nie poddałem się.

Gdybym raz jeszcze otrzymał propozycję przejścia do tego klubu, z obecnym doświadczeniem, w ogóle bym się nie zastanawiał. Wiem, że trenowanie z „jedynką” daje ogromne możliwości. Mam bowiem okazję pracować u boku jednych z najlepszych piłkarzy w Polsce.

Który zawodnik robi na tobie największe wrażenie?

- Wiadomo, na ogół najbardziej podpatruję ofensywnych piłkarzy, z racji na swoją pozycję. Obserwuję Jesusa Imaza. To wyróżniający zawodnik ze sporą jakością. Tak samo jak Tomas Prikryl, który wnosi sporo do zespołu i bierze ciężar gry na swoje barki.

Widzisz różnice między Jagiellonią, a Legią?

- W Białymstoku zderzyłem się z piłką seniorską. Widać to pod względem organizacji oraz poziomu piłkarzy. Przed przyjęciem piłki trzeba wiedzieć, co z nią zrobić. Tempo gry jest również na kompletnie innym, wyższym poziomie. Na to kładzie się największy nacisk. Każdy prezentuje odpowiedni poziom techniczny i taktyczny. Warto podkreślić, że w stołecznych klubach czyli w Legii i Escoli występowałem w juniorach.                                                                                                  

Opowiedz o debiucie w ekstraklasie, który miał miejsce niedawno, w meczu z Wisłą w Krakowie.

- W trakcie tego występu nastąpiła śmieszna sprawa. W niecałe 17 minut złamałem palec (śmiech). Sytuacja okazała się dość zabawna, aczkolwiek nie poddałem się i mimo niemałego problemu, dałem radę normalnie grać. Myślę, że dobrze prezentowałem się podczas zimowego okresu przygotowawczego. Nie spodziewałem się jednak, że otrzymam szansę od trenera już w pierwszym spotkaniu o stawkę w 2020 roku. Super przeżycie.

Na spokojnie przyjąłem debiut w pierwszym zespole. Uważałem, że po wejściu na boisko będę bardzo zestresowany. Stwierdziłem jednak, że to mecz jak każdy inny tylko po prostu na innym szczeblu rozgrywkowym. Spokojnie podszedłem do spotkania z Wisłą, z chłodną głową. Debiut do dopiero początek. Przede mną długa droga.

Co jest teraz twoim celem?

- W niedalekiej przyszłości chciałbym wywalczyć miejsce w podstawowej „jedenastce”. Na razie chcę regularnie wchodzić z ławki, walczyć o skład, dobrze się pokazywać w trakcie meczów oraz treningów. Poza tym, chcę cały czas podnosić umiejętności, aby trener to docenił i dał mi szansę zameldowania się w wyjściowym składzie. Pragnę cały czas się rozwijać, to dla mnie niezwykle istotne.

Co możesz dać Jagiellonii?

- Jak najwięcej bramek! Nie jestem typem napastnika, który tylko dostawia nogę. Potrafię rozegrać, przedrylować przeciwnika. Wprowadzam kreatywność i daję więcej opcji z przodu.

Mecz z Legią będzie dla ciebie szczególny? Przy Łazienkowskiej występowałeś w juniorskich drużynach.

- Niestety nie znalazłem się w kadrze na spotkanie z warszawiakami. Czuję sentyment, ponieważ w drużynie „Wojskowych” spędziłem sześć lat. Wiadomo, że takie spotkania zawsze będą specjalne. To mecz na szczycie, ale Legia to dla mnie przeszłość. 

Polecamy

Komentarze (22)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.