News: Ariel Borysiuk: Chcemy pokazać, że jesteśmy lepsi od Lecha

Ariel Borysiuk: Chcemy pokazać, że jesteśmy lepsi od Lecha

Marcin Szymczyk

Źródło: futbolfejs.pl

15.04.2016 10:42

(akt. 07.12.2018 16:14)

- Moim zdaniem, mamy lepszą drużynę niż Lech, ale koledzy z Poznania też mają trochę racji, bo brakowało im ostatnio kilku zawodników z podstawowego składu. Mam nadzieję, że tym razem będą mogli zagrać, bo chcielibyśmy pokazać, że jesteśmy lepsi od tego Lecha w galowym zestawieniu. Chcemy dobrze zacząć rundę finałową, pokazać, że jesteśmy głównym kandydatem do mistrzostwa. Wiemy jednak, że będzie to trudny mecz, bo paradoksalnie Legii z Lechem w Warszawie gra się ciężko. Trzeba to zmienić - mówi w rozmowie z FutbolFejs.pl Ariel Borysiuk.

Jak to jest z twoją pozycją, na której grasz, czyli na defensywnym pomocniku? To trener Jan Urban włożył cię w te ramy, czy takie są twoje predyspozycje? Mówiłeś, że kiedyś byłeś ofensywnym zawodnikiem, strzelałeś gole.


- Gdy przyszedłem do Legii do drużyny Młodej Ekstraklasy, to grałem na „ósemce”. Nie było mowy o tym, żebym był defensywnym pomocnikiem. Nawet na pierwszym obozie z pierwszą drużyną, prowadzoną przez Jana Urbana, byłem próbowany na tej pozycji. Dopiero na kolejnym obozie, zdaje się, że w Grodzisku Wielkopolskim, trener wziął mnie na rozmowę i powiedział jak to dalej widzi. Że jego zdaniem dobrze bym wyglądał, jako ten pierwszy rozgrywający. I tak to się  zaczęło.


Pytam o to, bo niektórzy, na przykład Dariusz Dziekanowski, twierdzą, że trener Urban zrobił ci krzywdę ustawiając w wieku 16 lat na pozycji, na której powinien grać 30-latek. Jaki jest twój stosunek do szkoleniowca Lecha? Jesteś wdzięczny, że wprowadził cię do pierwszej drużyny w tak młodym wieku czy zły na niego, że cię zaszufladkował?


- Zdecydowanie ta pierwsza opcja. Zawsze będę go wspominał jako tego, który dał mi szansę gry. Wyciągnął wtedy z Młodej Ekstraklasy mnie i Maćka Rybusa. Był to trudny moment, Legia nie była tak ułożonym klubem, jak teraz. Nawet gdy nam nie szło, to trener pokazał dużą odwagę i myślę, ze mimo wszystko dobrze na tym wyszedł. Szkoda, że dawno nie miałem okazji porozmawiać dłużej z trenerem, bo wiadomo, jak to jest na meczach – nie ma na to czasu. Darzę go wielkim szacunkiem.

„Ariel swoją postawą pokazał, że bardziej pasuje na defensywnego pomocnika. Gdy wchodził do drużyny jako 16-latek, grał twardo, ostro, potrafił przerzucić piłkę, uderzyć z dystansu.” –  to słowa trener Urbana z niedawnej rozmowy ze mną. Ty z kolei w jednym z wywiadów powiedziałeś: „kto wie, jakby to się dalej potoczyło, gdybym grał bardziej z przodu.”


- Widocznie trener widział we mnie takie predyspozycje. Teraz możemy już tylko gdybać na ten temat, co by było. Gram już wiele lat na tej pozycji.


A dlaczego mówisz, że możemy już tylko gdybać, jakbyś był już produktem skończonym i jakby nie dało się z tym już nic zrobić? W Lechu trener Urban przestawił Karola Linettego z defensywnego pomocnika na ofensywnego. Ty nie jesteś jeszcze taki stary, może wszystko przed tobą?


- Nie, ale już przywykłem do tej pozycji. Gdyby przesunąć  mnie wyżej, byłby z tym problem, nawet dosyć spory. Były nawet takie próby w Lechii za trenera von Heesena. Graliśmy trójką w środku, ja miałem być najbardziej wysunięty i nie bardzo się w tym odnajdowałem. Nie wiedziałem, jak mam się zachowywać. Trener próbował różnych opcji, zresztą nie tylko ze mną… Może kiedyś by to wypaliło, ale chyba ten temat raczej trzeba już zamknąć. Dobrze się czuję tu, gdzie gram.


Kiedyś twoje trzy firmowe zagrania to były: wślizg, daleki przerzut, bomba w trybuny. Dziś fauli, wślizgów i niecelnych strzałów jest mniej, zostały tylko przerzuty. Ale doszło więcej krótkich podań.


- Czas robi swoje. Jak słusznie zauważył pan Dziekanowski, zacząłem grać na pozycji dla 30-latków. Na początku było to dla mnie trudne. Kiedyś starałem się agresywnie odebrać każdą piłkę, była masa kartek. Teraz, zwłaszcza ostatnio w Legii, to się uspokoiło. Człowiek nabiera doświadczenia i za każdym meczem powinno być lepiej. Poza tym Legia jest taką drużyną, w której trzeba grać kombinacyjnie i muszę się dostosować do tych wymogów.

Jak to jest, że potrafisz podać piłkę na odległość 60 metrów z precyzją Davida Beckhama, a przy strzałach masz taki rozrzut?


- Też chciałbym to wiedzieć. Myślę, że przy strzałach największą rolę odgrywa głowa. Człowiek bardziej chce, bardziej się napina, jest to podniecenie, że mogę strzelić bramkę, pojawia się napięcie i nie wychodzi. Ale w tym sezonie mam już dwa gole, więc nie mogę narzekać. Chociaż wiem, że tych strzałów niecelnych było bardzo dużo, ale jednak mniej niż wcześniej. Nie robię tak jak kiedyś, że próbuję uderzać z ponad trzydziestu metrów, z nieprzygotowanej pozycji.


Strzał z akcji, to jedno, ale dlaczego nie uderzasz na przykład z rzutów wolnych?


- Zdobyłem jedną bramkę dla Lechii z wolnego po strzale siłowym, ale nigdy nie byłem specjalistą od stałych fragmentów. Nie strzelałem, gdy byłem juniorem, ani później, gdy trafiłem do Legii. Po prostu nie ciągnęło mnie do tego i nie próbowałem. Nie ma co robić na siłę czegoś, w czym się dobrze nie czuję.


Zapis całej rozmowy na FutbolFejs.pl

Polecamy

Komentarze (5)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.