News: Ariel Borysiuk: Uczę się Legii na nowo

Ariel Borysiuk: Uczę się Legii na nowo

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy, przegladsportowy.pl

15.01.2016 09:58

(akt. 07.12.2018 17:41)

- Treningi da się przeżyć. Choć ćwiczę dopiero od dwóch dni, nadrabiam zaległości, a koledzy są już na pełnych obrotach. Zobaczymy po jakimś czasie, czy nie zmienię zdania.Póki co cieszę się każdy dniem z Legią. Wszystko potoczyło się bardzo szybko. Już pierwszego dnia, kiedy usłyszałem o możliwości powrotu, chciałem znowu trafić do Legii. Nawet się nie zastanawiałem, natychmiast podjąłem decyzję. W Gdańsku czułem się świetnie, ale gdzieś w podświadomości liczyłem, że wrócę do Warszawy - mówi Ariel Borysiuk w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

Jako lepszy piłkarz niż cztery lata temu, kiedy odchodził pan do Kaiserslautern?


- Mimo wszystko tak. W ostatnich latach dostałem trochę po tyłku, zebrałem wiele cennych doświadczeń, wyciągnąłem wnioski. W Kaiserslautern grałem regularnie przez półtora roku, potem straciłem miejsce w składzie i sześć miesięcy z kariery. W Wołdze także mi nie wyszło. Odkąd trafiłem do Lechii, wszystko zaczęło się zmieniać. Wróciłem nawet do reprezentacji, selekcjoner zauważył, że się rozwijam. Jestem na dobrej drodze, by moje nazwisko coś znaczyło w naszej piłce nożnej.


W Lechii był pan znaczącą postacią, liderem. W Legii, przynajmniej na razie, zostanie pan jednym z wielu.


- Dlatego od pierwszego treningu muszę udowadniać swoją przydatność, nikt mnie tutaj nie będzie głaskał. Legia, jak wiadomo, to klub z szeroką kadrą, a każdy chce grać. Trzeba jak najszybciej „zaplusować" u trenera. Do zdrowia wraca Ivica Vrdoljak, zapewne z nim będę rywalizował o miejsce w składzie. Znamy się wiele lat, ale konkurencja, jak to się mówi, nikomu jęszcze nie zaszkodziła, a wprost przeciwnie.


Dużo zmieniło się w Legii w czasie pańskiej nieobecności?


- Bardzo dużo. Jak liczyłem, to zostało pięciu zawodników z moich czasów. Zmieniły się władze, Niby wracam na stare śmiecie, ale na nowo muszę uczyć się Legii. Patrząc na te cztery lata wstecz, to trafiam do klubu o większym kalibrze, niż wtedy.


Na początek sobie pan utrudnił drogę, bo nie zagra w pierwszym meczu za kartki.


- Można powiedzieć, że staje się to powoli tradycją. Rok temu w Lechu też w ostatnim jesiennym meczu dostałem kartkę i popsułem sobie nią okres przygotowawczy, bo musiałem pauzować w pierwszym wiosennym spotkaniu. Cóż, ciągle jestem zawodnikiem z gorącą głową. Niby już doświadczonym, a zdarzają się nieprzemyślane zagrania, faule. Ale naprawdę, nie mogę się doczekać tego pierwszego meczu po powrocie, kiedy znowu założę koszulkę Legii. To będzie bardzo przyjemny moment, nie tylko dla mnie, ale też dla rodziny. Narzeczona jest z Warszawy, córka także urodzona w stolicy, można powiedzieć, że wszyscy wracamy do domu. Ja do rodzinnej Białej Podlaskiej też będę miał blisko, zaledwie dwie godziny jazdy.


Zapis całej rozmowy z Arielem Borysiukiem można przeczytać w dzisiejszym wydaniu "Przeglądu Sportowego".

Polecamy

Komentarze (29)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.