News: Bogusław Leśnodorski: Mam nadzieję, na dobrą i widowiskową grę

Bogusław Leśnodorski: Wojewoda i administracja mają problem

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

04.12.2013 17:18

(akt. 04.01.2019 12:32)

- Kwestia zawieszenia kolejki czy podjęcia wspólnego stanowiska była rozważana dwukrotnie i w najbliższym czasie znów wrócimy do tego tematu jako kluby w ekstraklasie. Mamy do czynienia z sytuacją, kiedy prywatny organizator rozgrywek czyli Ekstraklasa.SA (właścicielem są kluby i PZPN) nie ma wpływa na rozwój wypadków. Państwo nie tylko nie pomaga, ale czasem utrudnia. I wyniki mamy takie, że piłka się cofa i wizerunek mamy taki, jaki mamy. Nie mieliśmy pomysłu by oddać mecz walkowerem. Po rozmowie z prezesem Ruchu doszliśmy do wniosku, że nie będziemy działać na własną rękę, że decyzje będą podejmowane wspólnie na posiedzeniach Ekstraklasy SA - oznajmił prezes Legii na konferencji prasowej zwołanej po to, by wyjaśnić wiele kwestii i przekłamań, jakie pojawiły się ostatnio w prasie.

- Nie było stanowiska policji o zagrożeniu użycia środków pirotechnicznych – co sugeruje Gazeta Wyborcza i sam wojewoda. Decyzja wojewody ma charakter prewencyjny, bał się, że coś się może zdarzyć. Tłumaczył się opinią policji, ale takiej opinii nie było. To kompletne nadużycie, próba stworzenia rzeczywistości.


- Jako argument konieczności podjęcia takich środków padło to, że na meczu ze Steauą zamknięcie trybuny nie dało nic. Oczywiście wtedy było dużo sytuacji mających po raz pierwszy miejsce, było dużo niedociągnięć, do czego się przyznaliśmy zaraz po meczu. Dużo uwag miała policja, straż pożarna. Zwrócono nam uwagę, z 95% się zgodziliśmy, ale zaznaczyliśmy, że takie sytuacje były jednorazowe i więcej się nie zdarzą co w zasadzie zamknęło te kwestie. Doszło do pewnych ustaleń w gronie 10-osobowym. Wojewoda przekazał nam listę oczekiwań w stosunku do klubu, w tym kilka punktów nie mających nigdy miejsca na polskich stadionach – kwestia drożności przejść na Żylecie, odbioru pirotechnicznego. Te oczekiwania ku zaskoczeniu pana wojewody spełniliśmy. Na Żylecie kilka razy w meczu przechodziło pogotowie, sprawdzało drożność dróg, były odbiory pirotechniczne, łatwopalność sektorówki sprawdzała straż pożarna. Mimo to wojewoda nas oszukał i stadion zamknął, choć spełniliśmy jego oczekiwania. W jaki sposób to zrobił? Umówił się na spotkanie gdzie mieliśmy omawiać sprawy bezpieczeństwa, a godzinę przed spotkaniem wysłał nam decyzję o zamknięciu stadionu. Potem już przy całym gronie 10-osób przyznał, że ogłosił decyzję wcześniej gdyż bał się, że zmieni zdanie na spotkaniu… Przyznał przy wszystkich, że jest tylko wykonawcą, że takie są wskazania z góry, że ma to związek z tym co miało miejsce 11 listopada, gdzie organy nie do końca się popisały. Tym samym dziś pan Wojewoda na łamach Przeglądu Sportowego przyznał, że stadion jest bezpieczny...


- Mecz z Pogonią i pirotechnika na sektorze gości. Kibice Pogoni byli pierwszy raz na sektorze dla gości na nowym stadionie, to kwestia szacunku – nie wyobrażam sobie byśmy mogli im nie pozwolić wnieść oprawy. Pojedyncze osoby – dokładnie cztery odpaliły pirotechnikę, ale nie były to działania grupowe. Tak też to było odebrane przez obserwatorów. 16 rac zostało odpalonych na Żylecie – tak wynika z raportu, czyli 8 osób odpaliło race, czyli 0,1 procenta. Czyli mamy do czynienia z odpowiedzialnością zbiorową, a tego polskie prawo nie przewiduje.


- Dzisiejszy mecz nadal ma status imprezy masowej o charakterze podwyższonego ryzyka, jest więc  odpowiedni rygor. Ustawa o meczach podwyższonego ryzyka zobowiązuje organizatora do wydania większej ilości pieniędzy. Nie jest przez to bezpieczniej, to jest mechanizm, który administracja używa by wykazać że coś zrobiła by było bezpieczniej. Naprawdę kompletnie niezrozumiały jest dla mnie fakt, że mecz bez kibiców może mieć status imprezy masowej i to o podwyższonym ryzyku.

 

- W moim odczuciu wojewodowie w Polsce zawłaszczyli sobie prawo organizatorów i przekraczają swoje kompetencje. Na podstawie kodeksów można w skrócie powiedzieć, że wojewodowie mogą jedynie szacować ryzyko poprzez zapewnienia klubu, kibiców, policji. Zamykając stadion przekraczają swoje kompetencje.


- Przejdę do tekstu, który zainspirował mnie do tego spotkania. Artykuł z Gazety Wyborczej. Tak, zgadzam się z tezą artykułu, mocno manipulowaną, że poprzez złe stosowanie prawa ludzie tracą do niego szacunek. I właśnie wojewoda zamykając stadion nagina przepisy i ludzie tracą szacunek do tego prawa.


- Poza tym jeśli raz stosuje się prawo jako aparat represji to nie eliminuje się zjawisk, ale je potęguje. W artykule jest jako przykład podany przepis o przekraczaniu prędkości, ale stosowanie mandatów nie powoduje, że ludzie jeżdżą wolniej. Dlatego ktoś postanowił tych ludzi edukować, można sobie iść na kurs, tam ludzie się przyglądają wielu przypadkom i się uczą i zaczynają jeździć wolniej. Spoty reklamowe gdzie facet tłumaczy, że należy jeździć wolniej bo to minimalizuje skutki wypadku, przynosi większy efekt niż mandaty. To samo jest w pice nożnej i na trybunach. Ludzi co do pirotechniki trzeba edukować, kary nie będę przynosiły skutku.

 

- Nie rozmawiałem i nie namawiałem klubów do bojkotu, nikogo też nie straszyłem, ale będziemy o tym rozmawiać, o tym jakie powinno być stanowisko prywatnego organizatora.


- Dalej są moje cytaty, nie wiem skąd bo nigdy z tymi panami nie rozmawiałem. Jeśli chcemy się trzymać prawa i przepisów, to nie możemy jako klub nikogo karać. Nie mamy takich uprawnień. Mam wrażenie, że po różnych sytuacjach, które miały miejsce w ostatnich miesiącach, współpraca z policją jest szeroka. Zadałem sobie trud, spotykałem się z osobami, które popełniły wykroczenia, nie na stadionie. Listę dostałem od policji. Starałem się im wytłumaczyć, że nie powinni przychodzić na mecze. Część z nich będzie wykonywać na stadionie prace społeczne, pracować z dziećmi. Może to zmusi ich do refleksji?


- Policji mamy obowiązek przekazać zapisy z monitoringu jeśli dochodzi do wniosku, że coś się gdzieś działo. I na tym polega współpraca klubu z policją. Policjanci jednak głównie wprowadzają zamieszanie, nie spotkałem się jeszcze z tym, by potwierdziły się doniesienia policji uzyskane w wyniku działań operacyjnych.


- Dementuję, że popieram łamanie prawa, otóż nie – naruszanie prawa jest złe. Począwszy od przekraczania prędkości, a kończąc na odpalaniu rac. Rozumiem, że to przez to, że pozwoliłem sobie zacytować zasłyszane opnie na meczach międzynarodowych, że najlepsze co mamy w piłce w Polsce to atmosfera i doping. Daliśmy ostatnio możliwość wypowiedzenia się kibicom w ankietach, by każdy mógł napisać co im się podoba, a co nie. Wszystkie opinie weźmiemy pod uwagę.

 

- Nie mówiłem też,  że to jest polityczny spisek ale cytuję pana wojewodę, Że on wie, że jest lepiej i bezpieczniej, ale kazano mu zrobić inaczej. Jako element humorystyczny ktoś z kibiców podesłał mi zdjęcie wojewody w szaliku Polonii – może to jest jakaś odpowiedź…


- Te wszystkie działania mają jeden skutek – wizerunek polskiej piłki gwałtownie spada - po takich artykułach prasowych, po takich działaniach wojewody. Sytuacje gdzie prawo nie nadąża za rzeczywistością jest bardzo częste nie tylko w Polsce i najlepszym przykładem jest rozwój Internetu. Prawo wraz z rozwojem tej sieci nie nadążało za rzeczywistością. Tak jest też z ustawą o imprezach masowych – nie przystaje do rzeczywistości. Race to marginalny problem, nie jest to sprawa, która spędza mi sen z powiek. O wiele ważniejszy jest dla mnie poziom sportowy i to byśmy wygrywali mecze. Pan wojewoda sugeruje, że race można odpalać legalnie…


- Ile wydaliśmy na kary? Mniej niż zarobiliśmy i to mnie martwi. Płacenie kar hamuje rozwój klubu, można by wydać lepiej te środki niż na kary. Zdecydowanie lepiej byłoby nie płacić kar.


- Nie mam poczucia wojny pomiędzy klubem a wojewodą. Sytuacja została przerysowana. Natomiast druga strona strzeliła sobie w stopę. Jeśli administracja chciałaby pokazać konsekwencję w działaniu to od przyszłej kolejki wszystkie stadiony w Polsce powinny być zamknięte. Nasz obiekt jest najbezpieczniejszy. Mnie osobiście żal jest wojewody. Z jednej strony przyznaje, że jest bezpiecznie, że syna by wysłał, a mimo to zamyka stadion. Będzie musiał się zastanowić jak z tego wybrnąć. I administracja ma problem, bo ryzyko na innych obiektach, że do czegoś może dojść, jest większe poza Warszawą.


- Nie rozmawiałem z nikim o bojkocie, poza prezesem Ruchu, który zaproponował byśmy tego meczu nie rozgrywali. Pozostali wypowiedzieli się jedynie o tym, że zła jest ingerencja administracji w rozgrywki ligowe. Nie wiem na ile jest realne odwołanie ostatniej kolejki w tym roku w ramach protestu. Ludzie, którzy inwestują w piłkę, mają jednak dość pewnych działań administracji. Nie wiem jak będzie, ale moje prywatne zdanie jest takie, że musimy coś zrobić by nie było tak, że ktoś rano wstaje i decyduje o tym czy mecz jest czy go nie ma, czy mogą na niego przyjść kibice, czy też nie.


- Pozorujemy działania? Prowadzimy szerokie działania i potwierdza to sam wojewoda. Sektorówki? Nie widzę bezpośredniego związku między istnieniem sektorówek i odpalaniem rac. Były przecież częste przypadki gdzie sektorówka się pojawiała, a rac nie było.

Polecamy

Komentarze (96)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.