Domyślne zdjęcie Legia.Net

Burkhardt: Mam świadomość, że nic by mi nie pomogło

Redakcja

Źródło: Gazeta Wyborcza

18.02.2008 21:28

(akt. 21.12.2018 04:30)

- Finansowo na pewno nie stracę. Życie i w ogóle świat na Legii się nie kończy. Gdyby mnie tu chcieli, to nie szukałbym gdzie indziej. Przecież nie pchałem się na listę transferową. Jeżeli zostanę w Warszawie, skazuję się na sportową wegetację. Ale oczywiście i taki wariant jest prawdopodobny - mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" <b>Marcin Burkhardt</b>. Pomocnik Legii jest o krok od przenosin do szwedzkiego IFK Norrkoeping.
Jakie wrażenia ze Szwecji? - Pozytywne. Zostaję do środy. Zagrałem w sparingu, do wtorku będę trenować z zespołem IFK Norrkoeping. Poziom jest wyższy niż w Polsce? - Za krótko tu jestem, żeby oceniać. Z tego, co wiem, to przede wszystkim liga jest bardzo wyrównana. U nas mamy pięć czy sześć zespołów zdecydowanie przewyższających inne. W Szwecji sezon rusza dopiero w marcu, są więc na zupełnie innym etapie przygotowań niż my. Duże wrażenie zrobiło na mnie wyszkolenie taktyczne. W zależności od sytuacji na boisku poszczególne formacje bardzo sprawnie się przesuwają. Wyszkolenie taktyczne w porządku. A techniczne? To miała być pańska główna zaleta. - Także w porządku. W zespole są zawodnicy z różnych państw. To tak jak w Legii. Tu jest ich tylu, że brakuje miejsca dla Polaków. - I Polacy, nawet jak nie chcą, to muszą uciekać za granicę. Wygląda jednak na to, że poziom w Szwecji jest niższy. W Legii nie ma dla pana miejsca, a z tego, co można było przeczytać w internecie, to Szwedzi mówią: Burkhardt profesor. - Można tak to sobie tłumaczyć. Nie będę z tym polemizować. Znam swoją wartość. No właśnie - wartość. Te 650 tys. euro wydane swego czasu przez Legię wciąż za panem się ciągną. - A co, to nie pomogłem Legii zdobyć mistrzostwa? Źle wtedy grałem? Nie miałem potem kontuzji? Skończmy już z tym tematem. Odkąd do Legii przyszedł trener Urban, to grają inni. Pan ledwo mieści się na ławce rezerwowych. - A dostałem szansę? Tu sprawa się zaczyna i kończy. W lidze w ogóle nie grałem. Co będzie, jeżeli Szwedzi jednak się nie zdecydują? ŁKS? Aktualna jest oferta z Japonii? - Nie wiem, co ze mną będzie. Okaże się we wtorek wieczorem. Z ŁKS sprawa chyba nie jest zamknięta. Co do Japonii odsyłam do mojego menedżera. Mnie trudno coś na ten temat powiedzieć. Podczas styczniowego halowego turnieju na Bemowie na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy był pan najlepszy. Byli tacy, którzy mówili, że to może być przełom. - Nie robiłem sobie nadziei. Gra w hali to jednak zupełnie co innego. Poza tym mam świadomość, że nic by mi nie pomogło. Wyjeżdżając do Szwecji, nie skazuje się pan na zapomnienie? - W Polsce może i tak. Ale jak spojrzę na statystyki, od razu zapytam, ilu piłkarzy wyjeżdża ze Szwecji dalej na Zachód, a ilu z polskiej ligi? Proporcje są jak osiem do dwóch. W drodze na zgrupowanie w Campoamor żartował pan, mówiąc: Proszę napisać, że piłka to moje hobby. Ja już nią się bawię. - O rany, to już pożartować nie można? Mówiłem tak dla rozluźnienia atmosfery. Lubię rozbawić towarzystwo. Taki już jestem. Tak mawia o panu trener Urban. Że jest pan kontaktowy, wesoły, o przywódczych zdolnościach. Ale to za mało, bo u niego wartość trzeba potwierdzać na boisku. - Już mówiłem: Dostałem szansę? Nie. Mam nadal ambicje. W Legii nie dostanę szansy. To szukam gdzie indziej.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.