Carlitos: Vuković i Saganowski się uzupełniają

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy, przegladsportowy.pl

04.05.2019 17:55

(akt. 04.05.2019 17:58)

- Ricardo Sa Pinto miał swoją filozofię. Podejście, które część piłkarzy krzywdziło, ale część sporo na nim zyskała. Byli wygrani i przegrani jego pracy. Ale nie ma o czym rozmawiać, bo to przeszłość. Mogę przyznać, że trener Aleksandar Vuković dał nam niesamowitą wolność i duże zaufanie. Dzięki temu lepiej bronimy, walczymy, staramy się. Dostaliśmy swobodę - opowiada w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" napastnik Legii, Carlitos.

Pan czuł się wygodnie w taktyce Sa Pinto?

- Raczej niezbyt... Jestem piłkarzem potrzebującym kreatywności i wolności. Ale nie narzekałem, jestem zawodnikiem, który robi to, co szef każe i szanuje jego wymagania. Starałem się robić to, czego ode mnie oczekiwał.

Jak wygląda współpraca Vukovicia i Marka Saganowskiego?

- Widać po nich, że wiele lat grali w piłkę i doskonale rozumieją tę pracę. Chcą przede wszystko dobrze zarządzać ludźmi. To akurat prosty mechanizm. Jeśli to potrafisz, osiągnąłeś już 50 procent sukcesu. Jeśli dobrze podchodzisz do ludzi, oni odwdzięczą się najlepszym, co mają i co potrafią. Jak w każdej branży. Sprawy się komplikują, kiedy tylko prosisz. I dlatego tak dobrze nam się współpracuje. Są zupełni inni, ale świetnie się uzupełniają.

W perspektywie gry w europejskich pucharach często używany jest argument o ich braku doświadczenia.

- Nikt nie rodzi się z doświadczeniem. Znamy kogoś, kto ma taką cechę wrodzoną? Nie. To się wypracowuje, więc kiedy mają je zdobyć? A mam wrażenie, że uczą się bardzo szybko. Wygrywają 90 procent prowadzonych meczów, więc czego im niby brakuje? Nie liczy się doświadczenie, tylko efekt twojej pracy. Czy dajesz radę, czy nie dajesz, a oni akurat dają. W piłce możesz strzelić dwa piękne gole w pojedynczym meczu, ale to chwilowa radość. Później nikt nie będzie o tym pamiętał. W historii zapisują się ci, którzy podnoszą puchary. A z nimi to możliwe.

Wróćmy do meczu w Gdańsku, bo wywołał mnóstwo polemiki.

- Ale dlaczego? Z powodu karnego na początku? Nawet jeśli by go dostali i wykorzystali, byłoby 0:1. Ale później to my rządziliśmy. Było 3:1, ale prawdę mówiąc, równie dobrze mogliśmy wygrać 8:1. Śmiało mogliśmy strzelić tyle goli, może pięć, może sześć. Skończyło się na trzech. Ale oni w drugiej połowie nawet nie dotknęli piłki, zostali w szatni, więc dlaczego szukają wymówek? Czy ludzie nie widzieli meczu? Nie skupili się albo wyłączyli drugą połowę? To wszystko jest szukaniem usprawiedliwień. Nie można spojrzeć, kto lepiej gra w piłkę, zamiast szukać wszędzie winnych?

Zapis całej rozmowy z Carlitosem można przeczytać na stronach "Przeglądu Sportowego".

 

Polecamy

Komentarze (14)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.