Czesław Michniewicz

Czesław Michniewicz: Zawsze miło jest wrócić do Łodzi

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

24.11.2020 14:15

(akt. 25.11.2020 00:37)

- Jesteśmy po szczegółowej analizie drużyny z Łodzi. Wyniki, które osiąga Widzew w lidze, nie pokazują tego, w jaki sposób gra. Łodzianie rozegrali dużo ciekawych spotkań, stwarzając wiele sytuacji – momentami zabrakło trochę szczęścia, czasami skuteczności. Spodziewamy się bardzo trudnego meczu - mówił przed rywalizacją z Widzewem Łódź, w Pucharze Polski, trener Czesław Michniewicz.

- Jak wspominam czas w Widzewie Łódź i dlaczego, mimo negocjacji, kontrakt z tym klubem nie został przedłużony? Odpowiadałem na temat kontraktu wiele razy. Skończyła mi się umowa. Warunki, które wcześniej ustaliśmy, zostały później zmienione. Nie zdecydowałem się na dalszą pracę w Łodzi. Bardzo miło wspominam pracę w tym miejscu. Widzew jest bardzo zasłużonym klubem dla polskiej piłki, ma wspaniałą widownię. Wtedy był jeszcze stary stadion, ale doping był zawsze wspaniały. Miło wspominam ten czas – podobnie jak w innych klubach, w których pracowałem. Poznałem wielu wspaniałych ludzi, z którymi utrzymuję kontakt do dziś. Nie będą oni mogli uczestniczyć w środowym meczu, ale będą kibicować przed telewizorami. Zawsze miło jest wrócić do Łodzi.

- Jesteśmy po szczegółowej analizie drużyny z Łodzi. Wyniki, które osiąga Widzew w lidze, nie pokazują tego, w jaki sposób gra. Łodzianie rozegrali dużo ciekawych spotkań, stwarzając wiele sytuacji – momentami zabrakło trochę szczęścia, czasami skuteczności. Spodziewamy się bardzo trudnego meczu. Pojadą wszyscy zawodnicy, którzy są zdrowi i w dobrej dyspozycji. Kilku graczy wraca do zdrowia po absencjach. W Łodzi czeka nas trudny mecz. Po wtorkowym treningu zdecydujemy, kto pojedzie na mecz do Łodzi.

- Nie traktujemy meczu z Widzewem w kategorii przeglądu wojsk. Chcemy wygrać. Wiemy, że to tylko jeden mecz. Chcemy zajść jak najdalej w Pucharze Polski – marzymy o tym, żeby wygrać trofeum. Oczywiście, korekty w składzie będą. Nie wszyscy zawodnicy będą do naszej dyspozycji. Dwóch-trzech piłkarzy, z racji drobnych urazów, może nie pojechać do Łodzi, ale o nazwiskach powiemy później. Będą zmiany w składzie. W bramce wystąpi Cezary Miszta, który już wcześniej wiedział, że w meczach pucharowych będzie dostawał szanse. Nie wiedziałem tego, ja też nie, że tak szybko zagra w ekstraklasie i będzie się prezentował tak dobrze. Na pozycji bramkarza sprawa jest jasna. W tym czasie Artur Boruc zostanie w Warszawie – tak, jak inni zawodnicy, którzy będą pracować indywidualnie. Co do pozostałych graczy – sądzę, że kilku z nich, którzy cały czas trenują i są zdrowi, mają duże szanse występu. Myślę, że dojdzie do 3-4 korekt w porównaniu do ostatniego spotkania.

- Jak dużym kłopotem przed meczem w Łodzi, jest obsada dwóch miejsc dla młodzieżowców? Mówiłem wcześniej o Czarku Miszcie – tutaj sprawa jest jasna. Młodzieżowcy powoli wracają do dyspozycji. Trenuje z nami już Michał Karbownik, który nie był w pełni gotowy na spotkanie w Krakowie. Do treningów wrócił też Bartosz Slisz. Jest też Kacper Skibicki. Trenował z nami także Bartek Ciepiela. Jest też Maciek Rosołek. Nie martwimy się o pozycję młodzieżowca. Wiemy, że przepisy obligują nas do tego, żeby dwóch młodzieżowców cały czas przebywało na boisko. Z tym na pewno nie będziemy mieli problemu w rywalizacji w Łodzi.

- Czy swoją szansę na bokach obrony dostaną Rocha i Stolarski i czy w ataku, od początku, zagra Lopes? Ciepło. Odpowiedziałbym nawet, że gorąco.

- Wojciech Muzyk musi przejść zabieg operacyjny kręgosłupa. Nie jest to łatwe - ani dla niego, ani dla nas. Zabieg powoduje, że rehabilitacja i rekonwalescencja musi trochę potrwać. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze i lada moment, po zabiegu, Wojtek do nas wróci. Kibicujemy mu z całego serca. Zabieg miał odbyć się wcześniej, ale z racji pandemii koronawirusa został odwołany. Musimy jeszcze trochę poczekać, zanim znowu będzie z nami trenował.

- Jak poradzę sobie z takim dobrobytem w środku pola: Slisz, Karbo, Martins, Gwilia, Luquinhas, Wszołek, Kapustka i cała reszta? Od przybytku głowa nie boli. Jesteśmy w stanie zagospodarować każdego, kto jest w dobrej formie i jest przede wszystkim zdrowy. Nie wszyscy będą brani pod uwagę na mecz. Kto śledzi nasze spotkania, ten wie, że Walerian Gwilia zszedł z boiska w Krakowie po godzinie gry, z drobnym urazem. Mogę powiedzieć, że Gwilia nie pojedzie z nami do Łodzi. Będą za to inni zawodnicy, na których będziemy liczyć.

- Największy talent w obecnej kadrze? Myślę, że sytuacja Legii jest o tyle klarowna, że mamy wielu młodych, zdolnych, utalentowanych graczy. Gdyby nie koronawirus, to myślę, że wcześniej mieliby okazję pokazywać się w ekstraklasie – być może i w Pucharze Polski. Byliśmy ograniczeni przez nieszczęsny wirus, nie mogliśmy wspólnie trenować. Ale wtedy, kiedy możemy, staramy się, aby ci zawodnicy brali udział w naszych zajęciach. Mamy na bieżąco kontakt trenerem rezerw, Tomaszem Sokołowskim. Współpraca układa kierunku świetnie. Chodzimy na ich zajęcia, oni przychodzą do nas. Myślę, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Jest wielu utalentowanych piłkarzy, nie wszyscy jednocześnie dostaną szansę. Wszyscy muszą ciężko pracować i być gotowi. Tak, jak Kacper Skibicki. Był moment, że nie był podstawowym zawodnikiem rezerw, a za chwilę okazał się bohaterem i cała Polska o nim mówiła. Każdy ma taką szansę, ale musi być na nią gotowy. A można to zrobić tylko w jeden sposób – ciężko pracując.

- Czy będziemy trenować we wtorek rzuty karne? Mam swoją teorię na temat trenowania rzutów karnych. Prezes Boniek zawsze mówi, że jak je ćwiczyć w poniedziałek, to bramka wydaje ci się duża, a z każdym dniem się zmniejsza. Aż przychodzi decydujący moment w meczu i przy rzucie karnym bramka robi się malutka, a golkiper - duży. Oczywiście, myślę, że wykonamy jedną-dwie serie rzutów karnych, dla higieny psychicznej. Nie wszyscy zawodnicy mają na co dzień szansę wykonywać „jedenastki”. Inna sprawa, że śmiejemy się, że w przepisach ekstraklasy jest zapis, że Legia nie ma rzutów karnych. Chyba w 27 ostatnich meczach nie mieliśmy rzutów karnych. Nawet w ostatnim czasie żartowaliśmy, że nie wyznaczamy nikogo do rzutu karnego, bo raczej zastanawiamy się, kto u przeciwników ma możliwości, aby strzelać jedenastki – i to analizujemy. A na sobie się nie skupialiśmy w ostatnim czasie w tym elemencie.

- Kacper Kostorz? Bardzo mu kibicujemy. Jest po długiej chorobie, wraca do siebie - nie jest to łatwe. Zagrał 45 minut w rezerwach – zgodnie z naszym zaleceniem. Strzelił dwa gole, był bardzo aktywny. Niestety, we wtorek nie będzie brał udział w treningu. Przytrafiła mu się drobna infekcja – mam nadzieję, że nic groźnego. Lekkie przeziębienie. Zobaczymy, jak będzie w środę. Zostawiamy trenerów od przygotowania motorycznego, aby brali udział w zajęciach z zawodnikami, którzy nie pojadą do Łodzi. Liczę na to, że Kacper wśród nich będzie. Jeśli będzie zdrowy, to na pewno wyślemy go w sobotę do Skierniewic na spotkanie drugiej drużyny. Chcemy, żeby grał jak najwięcej i się ogrywał. Liczę na to, że jeszcze uda nam się dać mu kilka minut w tym roku w pierwszej drużynie, bo bardzo ciężko na to pracuje. Wiemy, że nie jest mu łatwo. Jak się wraca po kontuzji, to dla organizmu, dla psychiki jest ciężko. Motywacja w postaci występu w ekstraklasie, daje zawsze więcej sił.

- Czy aklimatyzowałem się w klubie? Tak, czuję się bardzo dobrze. Z każdym dniem poznaję coraz więcej osób. Wiemy o sobie coraz więcej. Poznajemy się, przede wszystkim poprzez profesjonalną pracę w ludźmi, którzy pracują w LTC i w klubie przy Łazienkowskiej. Zawsze powtarzam, że drugi raz mnie tutaj pewnie nie zatrudnią. Od rana do nocy pracujemy. Chcę tutaj pracować jak najdłużej, żeby nie trzeba mnie zatrudniać drugi raz, w wieku emerytalnym. Cieszę się każdym dniem. Mamy świetne warunki. Każdy, kto tutaj był, to wie, że w LTC mamy wszystko, czego potrzebujemy. Począwszy od świetnej bazy, obsługi, ludzi, a skończywszy na świetnej kuchni, którą serwują nam panie Ewa i Weronika, i inne panie. Mamy wszystko, czego chcemy.

- Damian Warchoł wrócił po koronawirusie. Nie wygląda to dobrze. Chłopcy z rezerw, którzy wracają… Widać duże spustoszenie w organizmie. Jest mało prawdopodobne, że wezmą udział w najbliższym meczu w Skierniewicach, bo jeszcze za wcześnie. Rozmawiałem w poniedziałek na ten temat z Tomaszem Sokołowskim, trenerem rezerw, który opowiadał nam o tym, jak chłopcy przechodzili wirusa.

- Domagoj Antolić już we wtorek będzie trenował z drużyną.

Polecamy

Komentarze (39)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.