News: Danijel Ljuboja: Dziękuję za dwa wspaniałe lata

Danijel Ljuboja: Dziękuję za dwa wspaniałe lata

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

04.06.2013 16:14

(akt. 09.12.2018 17:56)

Dziś o godzinie 14. Danijel Ljuboja razem z bratem opuścili Warszawę i wyruszyli do Serbii. Tuż przed wyjazdem „Ljubo” podzielił się z Legia.Net swoimi wspomnieniami na temat gry w Legii. – Dziękuję kibicom i kolegom z zespołu za wspaniałe dwa lata. Przychodząc tutaj nie myślałem, że tak zżyję się z tym miastem i z tym klubem. To wspaniałe miejsce i nie zmieni tego poglądu ostatni miesiąc. Musiałem przełknąć gorzką pigułkę, ale zawdzięczam to tylko prezesowi, który po prostu mnie nie chciał przy Łazienkowskiej – mówił nam Ljuboja.

Co będziesz wspominał najmilej z Legii?


- Wszystkie bramki, asysty, wygrane mecze, atmosferę na stadionie, swoje pożegnanie i fetę po ostatnim meczu. A i zapomniałbym o Lidze Europy – super sprawa. Generalnie trochę tego było. O tym okresie zawsze będę mówił pozytywnie, szkoda tylko, że w taki sposób odbyło się pożegnanie z Legią i nie mówię tu o ostatnim meczu i tym, co było po nim, ale o ostatnim miesiącu.

 

Czemu tak się stało? Na początku roku byłeś z prezesem na kolacji i nic nie zapowiadało takiego scenariusza.


- Zgadza się, ale potem się okazało, że prezes po prostu mnie nie chciał.


Ale jakim miałby w tym cel? Chodzi o pieniądze?


- Nie mogło chodzić o pieniądze, bo nie doszło do rozmów na temat nowej umowy. Był mój menedżer, ale nie doszło do rozmów o zarobkach czy oczekiwaniach. Nie padła żadna kwota, a szkoda. Ja byłem gotów zejść i to dużo ze swojego uposażenia. Ja już swoje w życiu zarobiłem i gram również dla przyjemności. Nie wiem, jak by się to potoczyło, może zgodziłbym się na połowę tych zarobków, co obecnie plus premie? Niestety, nikt nie zapytał o to, ile chcę zarabiać, a szkoda.


Masz żal do Legii?


- Nie do Legii, tylko do prezesa. Zabrakło, bowiem szczerej rozmowy. Gdybym został wezwany i usłyszał, że jestem już stary, że klub chce stawiać na młodszych i dlatego nie zostanę w Legii na przyszły sezon to bym zrozumiał podał rękę i wszystko byłoby w porządku. Zamiast tego jednak czytałem w prasie o sobie różne rzeczy. A to prezes powiedział, że nic nie osiągnąłem, niczego nie wygrałem, a to, że jestem słaby. Przed meczem z Bełchatowem miałem duży zabieg stomatologiczny, miałem krojone dziąsła, brałem antybiotyki. Dentysta mówi - Ty nie graj za dwa dni, odpocznij. Ja mówię, że zagram, jeśli trener mnie wystawi i dam z siebie wszystko. Zagrałem, ale było kiepsko. Zdarza się. Ale potem prezes powiedział, że Ljuboja duża zarabia, że wyłączył go z gry obrońca, co zarabia 15 razy mniej. Takie słowa bolały, nie były potrzebne. Było też, że Ljuboja duża zarabia i mało strzela goli… Demjan zdobył tylko jedną bramkę więcej niż ja, a ja w końcówce nie mogłem poprawić tego wyniku. Poza tym, co to za tłumaczenie? Ile zarabiał Beckham, a ile strzelił bramek w ostatnich latach?


Ale co w ten sposób prezes twoim zdaniem chciał osiągnąć? To brzmi trochę jak tłumaczenie polskich piłkarzy, którzy mówią, że trener się na nich uwziął.


- Moim zdaniem opinia publiczna była przygotowywana do tego, że nie będzie już Ljuboi w Legii. Tak by było wkurzenie, że Legia nie przedłuża ze mną umowy i osłabia się przed grą w pucharach. Dzięki tym wszystkim tekstom na mój temat powstał wokół mnie czarny PR. Ludzie codziennie mogli przeczytać, usłyszeć, że ten Ljuboja to słaby jest, że nie ma, co się nim zachwycać. Kiedy słyszy się takie rzeczy po raz enty, to można w nie uwierzyć. Na szczęście kibice zapamiętali, co zrobiłem dla Legii – ile bramek zdobyłem, przy ilu asystowałem. Dali temu wyraz w niedzielę, co było wspaniałe.

 

Żałujesz tego wypadu do Enklawy?

 

- Zdobyliśmy Puchar Polski, jako drużyna. Wiem, że sam miałem akurat w tych rozgrywkach niewielki udział, ale jestem częścią tego zespołu. Szkoda, że nie było zorganizowanego wyjścia, całą drużyną. We Francji jest tak, że po takim sukcesie prezes dzwoni i pyta, co robisz. Gdy słyszy, że jesteś w domu to pyta, co tam robisz i nakazuje iść się bawić. Tutaj tego zabrakło. Następny mecz z Jagiellonią był sobotę, my bawiliśmy się w środę. Nie dzień przed meczem, tylko trzy dni przed. Rano normalnie byłem na treningu. Nic wielkiego się nie stało. A potem usłyszałem od prezesa, że to koniec, że jestem odsunięty od zespołu. Mówię ok, zrobiłem źle. Moja wina, ale ze względu na to, co do tej pory zrobiłem, jak grałem, zasługuję na drugą szansę. Usłyszałem, że drugiej szansy nie będzie. Co mogłem zrobić? Powiedziałem ok, skoro taka jest decyzja muszę ją zaakceptować i wyszedłem.


A jak było wcześniej z tym rzucaniem butem w szatni?


- W meczu z Górnikiem zdobyłem bramkę, z Polonią również. Pomogłem więc w zdobyciu ważnych 6 punktów. Z Zagłębiem po słabej pierwszej połowie usłyszałem od trenera, że była katastrofa. Nic nie powiedziałem, zgodziłem się i odparłem, że w drugiej połowie będzie lepiej. Usłyszałem jednak, że nie będzie drugiej połowy, bo siadam na ławce. Usiadłem więc, zdjąłem buta i rzuciłem o ścianę. Jestem ambitny, zawsze chcę grać, byłem zły. I tyle. Nie mam pretensji do trenera Jana Urbana - to bardzo w porządku człowiek.


Z twoich słów wynika, że masz pretensje jedynie do prezesa.


- Tak, ale jak widzisz nie powiedziałem nic złego na jego temat. To nie miałoby sensu. Wszyscy cieszymy się z dubletu, Legia jest mistrzem Polski, a prezes jednym z twórców tego sukcesu. Nie ma sensu psuć tej atmosfery. Cieszmy się. Ja Legii zawsze będę życzył jak najlepiej.


Przyjedziesz jeszcze do Warszawy?


- Na jakiś dobry mecz postaram się wpaść.


Gdzie zagrasz w przyszłym sezonie?


- Chce mnie Auxerre, ale jeszcze nie podjąłem decyzji.

Polecamy

Komentarze (433)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.