Domyślne zdjęcie Legia.Net

Dariusz Banasik: Widejko nie był wyznaczony do strzelania

Piotr Jóźwiak

Źródło: Legia.Net

22.09.2012 22:29

(akt. 10.12.2018 18:50)

Oczekiwaniu na trenera Dariusza Banasika, towarzyszył dziś koncert młodych legionistów, który miał miejsce w szatni. Już zawsze chcielibyśmy słyszeć takie „granie na czekanie”. Dyrygent Bartosz Widejko raz po raz intonował kolejne pieśni, a po chwili dołączała do niego reszta drużyny. Tubalne „Ceeeeeeeeeeee!” niosło się więc po polonijnych korytarzach, uśmiechnął się nawet przechodzący obok Paweł Wszołek. - Który? – kierownik Marcin Muszyński zapytał wymownie Krzysztofa Dębka. – No „Widej”, a kto? – usłyszał w odpowiedzi, po czym obaj zaczęli się śmiać. Poniżej zapis rozmowy z trenerem Banasikiem.

Mecz ustawił rzut karny, którego – przynajmniej z perspektywy trybun – sędzia wyciągnął z kapelusza. Zgadza się pan z tą opinią?

 

- Rzeczywiście, można było tego karnego nie podyktować. Na ławce zastanawiało nas jednak to, że żaden z polonistów nie protestował, żaden nie próbował nawet interweniować u sędziego. Dlatego uważam, że jednak jakiś kontakt chyba był…

 

Bartek Widejko był wyznaczony do strzelania?

 

- W tamtym momencie nie grał ani jeden piłkarz, którego wyznaczałem do strzelania. Nie było z nami Michała Kopczyńskiego, a Marcel Gąsior nie trafił w jakimś sparingu, więc powiedziałem chłopakom, żeby uderzył ten, który czuje się na siłach. Piłkę wziął Bartek i się nie pomylił. Osobiście nie lubię, jeśli do karnych podchodzi ktoś, kto wszedł z ławki, ale z efektu jestem zadowolony.  

 

Z tym, że Widejkę trudno jest sklasyfikować jako rezerwowego. Dlaczego zaczął mecz na ławce?

 

- I on, i Mateusz Romachów to zawodnicy, których łatwo sprowokować. Wiadomo, w derbach nie brakuje walki, kontaktu z rywalem czy jakichś prowokacji, a my nie mogliśmy ryzykować, że będziemy grali w osłabieniu. Chcieliśmy uniknąć tego ryzyka i bardziej skupić się na grze w piłkę.

 

W drugiej połowie zagraliście świetnie w obronie. Młoda Polonia oddała jakikolwiek strzał dopiero w 82. minucie, a poprzedni rywale nie mieli większych problemów ze stwarzaniem sytuacji bramkowych.

 

- Oj, już z Górnikiem nieźle wyglądaliśmy w tyłach, zresztą w przodzie też. Przyjęliśmy ostatnio trochę inną taktykę. Pierwsze minuty gramy ostrożniej, głównie na swojej połowie, za to po przerwie ruszamy do ataku. Dziś w drugiej połowie, już od samego początku, wręcz śmierdziało golem.

 

Sprawdza się też hiszpańskie ustawienie, to bez wysuniętego napastnika.

 

- Niby tak, ale później wszedł Patryk Mikita i dał bardzo dobrą zmianę. Kamil Kurowski lepiej radził sobie w środku pola, kiedy częściej mógł być pod grą.

 

Właśnie. Mówi pan o byciu pod grą. To jak wytłumaczyć fakt, że tak z osiem na dziesięć podań kierowanych na skrzydła trafia do Bartka Żurka, a tylko dwa do Olka Jagiełły? To nie jest przypadek, bo przecież co jakiś czas obaj zmieniają się stronami.

 

- Trzeba zapytać zawodników, bo przed meczem nie ma takiego założenia, by częściej grać jednym ze skrzydeł. Z czego to wynika? Bartek jest starszy, ma więcej doświadczenia, a to pomaga w „wymuszaniu” podań. Być może też Olek – póki co- rzadziej wychodzi po piłkę i niezbyt często pokazuje się na wolnej pozycji.

 

A kto, pana zdaniem, był dziś najlepszy na boisku?

 

- Cała drużyna zagrała dobrze, nie mieliśmy słabego ogniwa.

 

A Mateusz Cichocki? Chyba nie zanotował żadnego słabego zagrania.

 

- Tak, spisał się bardzo, bardzo dobrze. Ale nie tylko on. Albert Bruce zaprezentował się na plus, Marcel Gąsior miał świetne momenty, w drugiej połowie bardzo dobrze grali też „Bajdurek” z „Kurą” (Michał Bajdur i Kamil Kurowski – przyp. red.). Cała reszta zresztą też.

 

Za tydzień mecz na szczycie, podejmiecie odwiecznego rywala, Zagłębie Lubin. Przed nami mecz rundy?

 

- Traktujemy go jak każde inne spotkanie (śmiech).

 

Polecamy

Komentarze (2)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.