Dariusz Mioduski

Dariusz Mioduski: Polska liga nie jest słaba

Redaktor Maciej ZiółkowskiRedaktor Piotr Gawroński

Maciej Ziółkowski, Piotr Gawroński

Źródło: Cafe Futbol, Polsat Sport

19.07.2020 14:45

(akt. 19.07.2020 15:17)

- Nauczyłem się w Legii, że nigdy nie mogę być przekonany co się stanie. Nie tylko u nas tak jest. Miałem duży spokój, choć nikt nie lubi przegrywać. Gratulacje dla Piasta, bo wtedy zasłużyli na mistrzostwo. Wiedzieliśmy z Vuko i Radkiem Kucharskim, że musimy wiele zmienić. Przy roszadach zawsze jest niewiadoma i ryzyko, ale wiedzieliśmy, że idziemy w dobrym kierunku. Trener i sztab udowodnili, że można i się da – powiedział w Cafe Futbol prezes i właściciel Legii, Dariusz Mioduski.

O trenerze

- Byłem przekonany, że w momencie kiedy powierzyliśmy Vuko drużynę przed końcem poprzedniego sezonu, on jest gotowy na tą rolę. To nie jest przypadek, że w ciągu lat i przy tylu zmianach, Aleksandar cały czas był w sztabie. Vuko jest częścią Legii, zawsze wiedziałem jaką ma charyzmę. Wiedziałem, że musi przejść swoje, żeby dać później radę, ale nie miałem wątpliwości, że to się stanie. Przy stracie mistrzostwa nie było kwestii co robić dalej, bo byliśmy na początku drogi.

- Główną rzeczą, za którą cenię trenera, jest jego chęć polepszania się. Vuko cały czas podnosi swoje umiejętności. Dzisiaj zaczyna być podobnie nie tylko na poziomie sztabu, ale i całego klubu. To był mój cel, abyśmy doszli do momentu, w którym nie będziemy zadowoleni z tego co mamy teraz. Widzę to też u Radka Kucharskiego, w akademii, wszyscy wiedzą, że musimy cieszyć się przez chwilę i iść dalej. Tak samo jest w polepszaniu drużyny. Zdajemy sobie sprawę jakie mamy ograniczenia. Nie jesteśmy już w tym samym świecie co pół roku temu. Jesteśmy w świecie kryzysu, transfery nie będą wyglądały jak wcześniej. Nie mamy dziś luksusu, że możemy wyciągnąć z kasy jakąś kwotę i kupić kilku zawodników.

O celach i oprawie

- Mimo ograniczeń, naszym celem jest wzmocnienie się. Nie jestem zaskoczony, gdy trener mówi, że chce pięciu czy sześciu nowych zawodników. Chcemy to osiągnąć, dlatego Radek Kucharski powiedział, że budżet jest kreatywny. Nie możemy wydać wielu pieniędzy, bo ich po prostu nie mamy. I tak uważam, że będziemy silniejszą drużyną, niż obecnie.

- Oprawa na meczu z Lechem (można obejrzeć ją tutaj), była dla mnie zaskoczeniem. Nie poświęcam czasu, na to co będzie wywieszane. Wiedziałem, że oprawa będzie, ale nie zajęło mnie to. Mam grubą skórę, pod tym względem trudno mnie dojść. To nie wpływa na moje działanie. W takich momentach człowiek zdaje sobie sprawę w jakiej rzeczywistości funkcjonuje. Jak jest wszystko dobrze to mówi się, wygraliśmy, a jak źle, to przegrali. Ja to akceptuję.

O szkoleniach trenerów

- Cały czas przeprowadzamy szkolenia trenerów. To się nie dzieję z dnia na dzień, to nie jest okres trzech lat. Jesteśmy na początku tej drogi.

- Jesteśmy otwarci na lokalną społeczność, oczywiście jakby PZPN albo MPZN chcieliby skorzystać z bazy dla swoich celów. Ośrodek głównie jest przeznaczony dla nas i naszej akademii.

- Cała trójka niedawnych debiutantów to efekt naszej pracy i trenerów. Nie mieli takich warunków jak dzisiaj, ale już to pokazało, że potrafimy wyszkolić zawodników. Nie mamy planów, że za dwa lata musimy mieć trzech zawodników na poziomie Szymona Włodarczyka, ale zakładamy, że dwóch czy trzech chłopców z akademii będzie wchodziło do pierwszej drużyny Legii i stanowiło istotną część akademii.

- To nie jest tak, że dokładnie zakładamy ilość talentów. Na końcu, cały proces szkolenia sprowadza się do tego, że nie będzie dwudziestu zawodników, którzy osiągają wysoki poziom, chociaż byłoby to wspaniałe. Może kiedyś będzie taka generacja. W każdym roczniku mamy bardziej utalentowane jednostki, więc nie zakładamy nic na sztywno, chłopcy mogą się dynamicznie rozwijać.

- Nie selekcjonujemy najlepszych. Będziemy obserwować, którzy z zawodników na różnych szczeblach rokują najlepiej i którzy potrzebują pomocy. Będziemy widzieć talent. Praca nad pewnymi elementami może im tylko pomóc.

- Fety jako takiej już nie będzie. Dziś poświętujemy w gronie klubowym.

O transferach

- Czy uchylę rąbka tajemnicy jakich zawodników szykuję, żeby wzmocnić drużynę? Nie będę wypowiadał się na temat żadnych konkretnych nazwisk. Ale nie trzeba chyba wielkiego eksperta, żeby wiedzieć na jakich pozycjach nie potrzebujemy wzmocnień. Praktycznie w każdej formacji. Niewątpliwie wielką stratą dla nas jest Marko Vesović. To jeden z najlepszych piłkarzy ligi – jeżeli nie najlepszy w ostatnim czasie. Robił różnicę i odgrywał ważną rolę. Dzięki Bogu, mamy Filipa Mladenovicia, który już z nami trenuje. To pozwala przesunąć Karbo na prawą stronę, lecz wiadomo, że to cały czas pozycja, o której musimy mówić.

- Bramkarz? Jeśli chcemy osiągnąć coś w pucharach i brać nadmiernego ryzyka, to nie możemy polegać tylko na Radku Cierzniaku, który miał trochę problemów zdrowotnych. Pozostali nasi golkiperzy są młodzi, także nie ukrywam, że będziemy potrzebować wzmocnień. Artur Boruc wchodzi w grę? Z Arturem jest troszkę inna sytuacja, która pojawia się od iluś lat. Co roku Boruc wraca do Legii. Gdy Radek Majecki nas opuszczał, powiedziałem: „Zostań numerem jeden na świecie, ale pamiętaj – na ostatni rok-dwa lata kariery wracasz do Legii, żeby pomagać następnym młodym zawodnikom”. Chcielibyśmy to osiągnąć. Jeżeli Artur będzie chciał wrócić jako bramkarz - zobaczymy. Teraz to bardziej kwestia tego czy przedłuży kontrakt z Bournemouth. Jest bardzo ceniony na Wyspach. Zarabia duże pieniądze, których nie jesteśmy w stanie mu zapłacić. W tej chwili nie ma tematu.

- Pracujemy nad transferami od jakiegoś czasu. To nie jest kilka ostatnich dni czy tygodni. Wiemy, że jest kilka kluczowych pozycji, które musimy wzmocnić, aby ustabilizować kadrę. Pracujemy nad bramkarzem i 1-2 dodatkowymi pozycjami, które chcieliśmy zrobić szybko. Jest już z nami Filip Mladenović. Natomiast później chcemy inteligentnie podejść do tego, co będzie się działo na rynku transferowym. Okno dopiero się rozpoczyna. Cały proces, liczba zawodników oraz możliwości rosną, także też nie chcemy wyjść przed szereg.

- Wbrew pozorom wyciagnięcie piłkarzy z polskiej ligi jest najtrudniejsze. Jeżeli ktoś ma przyjść do Legii, to zawsze jest problem, jeżeli chodzi o warunki finansowe. Raczej musimy spoglądać na graczy, którym kończą się kontrakty. Patrzymy na ten rynek, bo to część całości. Zawodnicy, którzy mają doświadczenie w ekstraklasie, to powinni znaleźć się w Legii, jeżeli pasują również profilem. Można świetnie się prezentować w innym klubie, ale jeśli profil czy sposób grania nie odpowiada temu, co chcemy grać my, to wtedy nie ma sensu ściągania takiego piłkarza.  

O Michale Karbowniku

- Największą zaletą Karbo jest wszechstronność. Jeżeli zawodnik jest w stanie rywalizować na wysokim poziomie, na kilku pozycjach, to jego wartość jest zupełnie inna. Michał może grać na lewej i prawej stronie, w środku pola. To jego atuty, plus intensywność.

- Nie mamy ciśnienia, żeby w tym okienku Karbownik nas opuścił. Może spokojnie zostać do końca roku, a nawet do końca sezonu. Jeżeli rzeczywiście przyjdzie oferta, którą on będzie zainteresowany – będzie dla niego dobra, i to będą akceptowalne dla nas warunki - to też jesteśmy tak umówieni, że nie będziemy tego wstrzymywać. Mariusz Piekarski jest mądrym człowiekiem, który wie jak podejść do Michała. Również rozumie nasze potrzeby.

O budżecie i stratach spowodowanych pandemią

- Jaki procent z 10 milionowego transferu można wydać na wzmocnienia? W naszym budżecie jest wpisanych kilka milionów euro, które muszą pojawiać się z transferów. To tylko po to, abyśmy mogli funkcjonować na takim poziomie, utrzymywać jakość piłkarską, inwestować w akademię. Duża część z takiego transferu idzie na normalne funkcjonowanie. Transfer - od 7 milionów i więcej - daje nam elastyczność. Na pewno naszym celem jest wzmacnianie drużyny. Będziemy wydawać coraz większe kwoty na transfery.

- Ile klub jest do tyłu? To poważne kwoty, ok. 20 mln złotych. Mamy bardzo duże przychody związane z dniem meczowym. Nawet jeżeli zwiększy się liczba kibiców na stadionie, to nie są to poziomy, które pozwalają na zarabianie, tylko obniżenie kosztów, strat. Jesteśmy klubem, który płacić najwięcej za infrastrukturę stadionową - w podatkach, w czynszach. Całą infrastruktura, włącznie z akademią, to olbrzymie koszty, które są stałe. Ale sobie radzimy. Nie jest tak źle, jakby mogło być, lecz nie ma komfortu, który zakładałem, że będziemy mieli przy dobrych wynikach w tym roku. Taki, w którym będziemy mogli wykonać krok finansowy do przodu.

O polskiej lidze i eliminacjach

- Nie mogę zakładać, że będziemy dominować rozgrywki z dużą przewagą, bo nie zgadzam się z tym, że polska liga jest słaba. Polska liga nie jest słaba. Mam realistyczne spojrzenie. Ludzie postrzegają siłę ligi poprzez ranking klubowy. Jak popatrzymy na większość lig – oprócz TOP8 – to ich ranking wynika z tego, że mają jedną drużynę, która po prostu się wybija. Jak rozmawia się z piłkarzami, którzy grali w pozostałych ligach, i przychodzą do naszej ekstraklasy, to zawsze powiedzą, że polska liga jest silniejsza, wyrównana. Każdy mecz jest o stawkę. Po prostu nie mamy doświadczenia, umiejętności, i może takiego poziomu po wyczerpaniu sezonem ligowym oraz walką o każdy punkt. I komfortu, w którym drużyny awansujące do eliminacji do europejskich pucharów, rzeczywiście są w stanie przejść przez próg.

- Pierwsze rundy eliminacyjne są bardzo trudne. One nie wynikają z kwestii piłkarskich. Piast odpadł z mistrzem Łotwy? Gdyby Ryga FC grała w polskiej lidze, to Piast by ją zmiótł. Ona miałaby problem, żeby utrzymać się w polskiej lidze. Jestem o tym przekonany. Natomiast w pucharach są zupełnie inne uwarunkowania. Nie ma się czasami boiskowego doświadczenia. Uważam, że mamy za trudną ligę. Jak dojdziemy do modelu, w którym mamy parę drużyn ponad stawką, i resztę, która niekoniecznie jest zagrożona spadkiem… Uważam, ze to bardzo duży błąd, że mamy trzy spadający ekipy z 16-osobowej ligi. To złe dla polskiego futbolu. To jest presja, która później nie pozwala na wprowadzenie młodych zawodników. Widzimy co się dzieje, jak wszystko zostało rozstrzygnięte. Wszyscy grają młodymi graczami. W Koronie Kielce nagle znajduje się dwóch nastolatków, którzy potrafią grać w piłkę. Ale nie mogą tego robić. Mogą to robić jak już wiadomo, że spadli.

O zmianie systemu

- Gdyby nie było presji spadku, byłoby mniej przeciętnych, zagranicznych zawodników. Byłoby więcej młodych Polaków. Kolejny sezon pokaże - jestem o tym przekonany - że właściciele i zarządy klubów zrozumieli, że to jest ta droga. Powinniśmy jeszcze zmienić system i wrócić do dwóch spadków. Ewentualnie trzeci zespół od końca powinien grać baraż z trzecią drużyną z I ligi. Nie potrzebujemy presji, którą mamy dzisiaj. I to by służyło polskiej lidze. Byłby to model, w którym większość klubów koncentruje się na tym, żeby być konkurencją i wygrać z Legią czy z Lechem w każdy weekend. Ale jednocześnie skupia się na wprowadzaniu młodych, szkoleniu młodzieży.

O współpracy z PZPN-em i ligą  

- Brakuje mi wizji i współdziałania z PZPN-em oraz ligą. Nie podoba mi się to, że ekstraklasa jest cały czas krytykowana i pod ostrzałem. Uważam, że to jest złe. Powinniśmy to zmienić. Mam nadzieję, że przy okazji zmiany w PZPN-ie, ktokolwiek będzie nowym prezesem, okaże się bardziej otwarty na to, żeby pojawiła się bardzo ścisła współpraca z profesjonalną piłką. I było zrozumienie, że to, czego wymagają kluby na najwyższych poziomach – nie tylko w ekstraklasie, ale też w I lidze - jest czymś innym. Powinno być traktowane w inny sposób. Powinniśmy mieć pewną wizję tego, gdzie my, jako polska piłka, chcemy dojść, i współdziałać razem, żeby do osiągnąć.  

- Nie rozumiem do końca systemu, który funkcjonuje również na poziomie wojewódzkich związków i poniżej. Uczę się tego bardzo szybko, szczególnie w kontekście naszej drugiej drużyny i nierozegrania meczu z Sokołem Ostróda. Uważam, że to skandal. To jest złe – nie dla Legii, ale w ogóle z punktu widzenia piłki. Wracamy do czasów, które nie są dobre. Ale też zaczynam doceniać wagę tego, co się dzieje na szczeblach wojewódzkich. I tego, że my musimy też zrobić dużo pozytywnych zmian na tym szczeblu. Tam jest też dużo popełnianych błędów, bo priorytety są źle poukładane. Będziemy chcieli prawdopodobnie trochę bardziej się w to zaangażować. Po to, żeby pomóc. Czyli opcja Michał Żewłakow lub Artur Kolator? Dzisiaj nie wiem do końca, kto będzie startował. Te nazwiska oczywiście się pojawiają, lecz pojawiają się również inne nazwiska. Rozumiem, że wybory będą przesunięte. W pewnym sensie może dobrze, ponieważ – mam nadzieję – uda nam się wypracować wspólną wizję dla Mazowsza, co powinniśmy zrobić na tym poziomie. Sądzę, że współpraca pomiędzy Legią a innymi klubami z województwa mazowieckiego: Wisłą Płock, Radomiakiem, Pogonią Siedlce, Pogonią Grodzisk Mazowiecki, mniejszymi zespołami z Mazowsza… Możemy mieć wspólne cele na tych wszystkich poziomach. Myślę, że to czas, w którym trzeba pomyśleć w taki sposób.

Polecamy

Komentarze (90)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.