News: List Dariusza Mioduskiego do kibiców

Dariusz Mioduski: Widzę duże zainteresowanie Legią

Piotr Kamieniecki

Źródło: Forbes

27.04.2017 14:55

(akt. 04.01.2019 13:55)

Uważam, że każdym obszarem działalności organizacji powinny zajmować się osoby, które najlepiej się do tego nadają. Ja w tej części sportowej mam najmniejsze doświadczenie, choć w ciągu kilku lat sporo się nauczyłem. Dlatego chcę być otoczony ludźmi, którzy tę wiedzę mają. Nie tylko wiedzę, ale też otwarte umysły, doświadczenie z gry lub funkcjonowania na najwyższym poziomie w świecie polskiej i międzynarodowej piłki. Dodatkowo na tyle, na ile będzie to możliwe, powinni to być ludzie, którzy czują ten klub, jego specyfikę i DNA. Moją rolą będzie natomiast stworzenie dla nich środowiska, w którym będą mogli się rozwijać. Ubiorę to w strategiczne ramy, bo musi to być projekt biznesowy - mówi w rozmowie z magazynem "Forbes" Dariusz Mioduski, prezes i właściciel Legii Warszawa.

Wspominał pan, że z klubu wyparowało 80 mln złotych, które Legia otrzymała od UEFA. Co się stało z tymi pieniędzmi?


- Legia w ostatnich kilkunastu miesiącach żyła na kredyt, licząc na awans do Ligi Mistrzów. Klub piłkarski zawsze musi podejmować pewne ryzyko, ale w tym wypadku było ono zbyt wysokie. Myślę, że można było osiągnąć to samo w inny sposób. Na końcu udało się, wyszliśmy na zero, ale miała z tego zostać rezerwa na rozwój. Niewielka część otrzymanych pieniędzy poszła na spłatę zadłużenia wobec ITI, część na premie dla piłkarzy i sztabu za grę w Lidze Mistrzów. Resztę pochłonęły znacząco podniesione koszty i spłata zobowiązań.

 

Koszty czego?

 

- Osobowe, sportowe – różne. Fakty są takie, że tych pieniędzy nie ma. W efekcie zabawę zaczynamy od początku, z pustą kasą, a w dodatku musimy jeszcze udźwignąć koszty związane np. z odprawami osób, które odeszły z klubu na warunkach, mówiąc delikatnie, nierynkowych.

 

Są już jacyś potencjalni chętni inwestorzy?


- Nie prowadzę żadnych konkretnych rozmów, ale widzę duże zainteresowanie Legią i powszechne zrozumienie potencjału, jaki w tym klubie drzemie. Świat biznesu wie, że mamy bazę kibiców na całym świecie i działamy w międzynarodowych gremiach (Dariusz Mioduski jest członkiem zarządu European Club Association, organizacji reprezentującej europejskie drużyny piłkarskie – red.). Nikogo nie dziwi moja ambitna wizja, ponieważ ludzie wiedzą, że to największy klub w blisko 40-milionowym państwie, w jego 3-milionowej stolicy, która jest centrum biznesowym i w której znajdują się duże pokłady talentu. Nie mam wątpliwości, że kiedy będzie trzeba, pieniądze się znajdą.

 

W piłce coraz bardziej widoczne jest zjawisko Europy dwóch prędkości. Da się jakoś temu zapobiec czy trzeba próbować wskoczyć do odpowiedniego wagonu?


- Tego procesu do końca nie da się zatrzymać, ale też nie można pozwolić, żeby nastąpiło zupełne rozdzielenie, twardy podział na bogatych i biednych. Futbol nie jest tylko rozrywką dla garstki osób, ale ważnym elementem budowania tożsamości miast i regionów. A jest tak potężny, ponieważ opiera się na prostych zasadach i zawsze istnieje możliwość, że ten słabszy pokona wielkiego. Nie można tych marzeń niszczyć. Dlatego jakiś kompromis musi zostać osiągnięty, choć oczywiście nie uniknie się tego, że będą w Europie kluby tak silne finansowo, że ciężko będzie z nimi konkurować.

 

Całą rozmowę można przeczytać na łamach magazynu "Forbes" lub w tym miejscu

Polecamy

Komentarze (74)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.