News: Legia bogatsza o pół miliona

Euro 2016: Duda i Nikolić odpadli z rozgrywek

Maciej Ziółkowski, Klaudia Feruś, Adam Kołodziejski

Źródło: Legia.Net

26.06.2016 23:00

(akt. 04.01.2019 12:28)

Niedziela była dniem pełnym emocji dla fanów piłki nożnej. Najpierw Francuzi, po trudnym spotkaniu z Irlandią, zapewnili sobie awans do najlepszej ósemki turnieju. Potem do tego grona dołączyli również Niemcy zasłużenie wygrywając ze Słowacją, a wieczorem cieszyć mogli się także Belgowie, którzy rozgromili Węgrów aż 4:0.

W pierwszym niedzielnym meczu gospodarze turnieju - Francuzi zmierzyli się na stadionie w Lyonie z Irlandią. Spotkanie nabrało rumieńców już w 2. minucie, gdy Paul Pogba powalił we własnym polu karnym Shane'a Longa, a sędzia błyskawicznie wskazał na "wapno". Do "jedenastki" podszedł Robbie Brady, który zmylił Hugo Llorisa i otworzył wynik spotkania. "Trójkolorowi" od razu rzucili się do ataków i starali się strzelić gola, aby nieco uspokoić rodaków. Najpierw z rzutu wolnego kropnął Dimitri Payet, ale futbolówkę bez problemu chwycił Darren Randolph. Po chwili bliski szczęścia był Antoine Griezmann, lecz uderzenie z główki piłkarza Atletico Madryt okazało się niecelne. Moment później na listę strzelców mógł wpisać się Oliver Giroud. Futbolówkę z prawej flanki w "szesnastkę" wrzucił Griezmann, jednak piłkę snajperowi "Kanonierów" w kluczowej fazie akcji strącił z głowy Shane Duffy. "Niebiescy" zdominowali Irlandczyków, częściej utrzymywali się na ich połowie, ale nic z tego nie wynikało. Ponownie dał o sobie znać Griezmann, ale jego strzał pewnie złapał golkiper oponentów. W 24. minucie mogło być 1:1. Pogba potężnie huknął na bramkę Randolpha, piłka leciała w samo okienko, ale w ostatniej chwili golkiper "The Boys in Green" wybronił strzał Francuza.


Tempo gry od tego momentu znacznie opadło. Nicola Rizzoli musiał często przerywać akcje ze względu na kontuzje, które dotknęły Irlandczyków, co nie podobało się francuskim kibicom zgromadzonym na stadionie. "Trójkolorowi" próbowali atakować i tuż przed przerwą powinni doprowadzić do remisu. Payet wpadł w "szesnastkę", zwiódł jednego z obrońców przeciwników, ale został zablokowany. Piłka jeszcze szczęśliwie spadła pod nogi Griezmanna, jednak również świetnie spisał się cały blok defensywny, który oddalił zagrożenie.


Lepiej w drugą połowę weszli gospodarze, którzy otrzymali rzut wolny. Payet zacentrował w pole karne, piłkę przedłużył Pogba, a z kilku metrów fatalnie spudłował Laurent Kościelny. "Niebiescy", w porównaniu do pierwszej części, byli znacznie bardziej zaangażowani, a w 58. minucie strzelili gola! Bacary Sagna dośrodkował wprost na głowę Griezmanna, futbolówkę palcami musnął jeszcze Randolph, ale uderzenie napastnika okazało się zbyt mocne i zatrzepotało w siatce! Nie minęło pięć minut, a snajper Atletico drugi raz wpisał się na listę strzelców! Giroud wygrał pojedynek główkowy z rywalem na granicy "szesnastki" i strącił piłkę do wybiegającego Griezmanna, który pokonał bezradnego Randolpha. Kilka chwil później Francuz mógł skompletować hat-tricka, ale został sfaulowany tuż przed polem karnym przez Duffy'ego. Stoper ekipy prowadzonej przez Martina O'Neilla uchronił drużynę przed stratą gola, ale z drugiej strony otrzymał czerwoną kartkę i musiał opuścić boisko, jednocześnie osłabiając swój zespół. W 78. minucie Andre-Pierre Gignac mógł zdobyć przepiękną bramkę. Piłkarz meksykańskiego Tigres wpadł w pole karne, ale jego strzał zatrzymał się na poprzeczce. W końcówce wynik nie uległ już zmianie. Francuzi wygrali z Irlandią 2:1 i awansowali do ćwierćfinału, gdzie zmierzą się ze zwycięzcą meczu Anglia - Islandia.

 

Francja - Irlandia 2:1 (0:1)

Griezmann (58. min., 61. min.) - Brady (3. min. - k.)

 

Żółte kartki: Kante, Rami (Francja) - Coleman, Hendrick, Long (Irlandia)

Czerwona kartka: Duffy (Irlandia)

 

Francja: Lloris - Sagna, Rami, Kościelny, Evra - Pogba, Kante (46' Coman; 90' Sissoko), Matuidi - Griezmann, Giroud (73' Gignac), Payet

 

Irlandia: Randolph - Coleman, Keogh, Duffy, Ward - Brady, McCarthy (72' Hoolahan), Hendrick, McClean (69' O'Shea)- Long, Murphy (65' Walters)


W kolejnym meczu Euro 2016 Niemcy zmierzyli się z reprezentacją Słowacji. Drużyny te spotkały się ostatnio niecały miesiąc temu podczas meczu towarzyskiego w Augsburgu. Grający wtedy w osłabionym składzie Niemcy ulegli Słowakom 1:3. Już przed pierwszym gwizdkiem można było się spodziewać, że dzisiejsze spotkanie będzie wyglądać znacznie inaczej niż to w Augsburgu. Niemcy podobnie jak w poprzednich meczach mistrzostw już od pierwszych minut starali się utrzymywać kontrole nad spotkaniem. Już w 8 minucie, po strzale Jerome Boatenga objęli prowadzenie. Pięć minut później mieli znakomitą okazję do podwyższenia wyniku. W polu karnym faulowany był Mario Gomez za co sędzia podyktował jedenastkę. Do strzału podszedł Mesut Oezil, ale nie zdołał pokonać Matusa Kozacika. Słowacki bramkarz pewnie obronił karnego. Drużyna Ondreja Dudy miała okazję do wyrównania w 41 minucie, ale znakomitą interwencją wykazał się Manuel Neuer. Chwilę później Mario Gomez podwyższył wynik na 2:0. Pierwsza połowa spotkania zdecydowanie należała do Niemców. Podopieczni Joachima Loewa grali na połowie rywala i często atakowali. Słowacy musieli się bronić i liczyć na akcję z kontry.


W 63. minucie meczu Niemcy strzelili trzecią bramkę. Po dośrodkowania Toniego Kroosa piłkę przejął Mats Hummels i podał do Juliana Draxlera, który skierował ją do bramki. Słowakom bardzo zależało na zdobyciu chociaż jednego gola przez co zaczęli grać bardziej otwarcie. Niemcy tylko czekali, żeby skarcić rywala i przeprowadzić kontrę. Zgodnie z przewidywaniami Niemcy bez problemu pokonali reprezentację Słowacji w kolejne rundzie zmierzą się ze zwycięzcą meczu Hiszpania - Włochy.

 

Niemcy- Słowacja 3:0

Niemcy: Neuer - Kimmich, Boateng (Hoewedes 72‘), Hummels, Hector - Kroos, Khedira (Schweinsteiger 76‘) - Mueller, Oezil, Draxler (Podolski 72‘)– Gomez

 

Bramki: Boateng (8‘), Gomez (43‘), Draxler (63‘)

Żółte kartki: Kimmich, Hummels

 

Słowacja: Kozacik - Pekarik, Skrtel, Durica, Gyomber (84' Salata) - Hrosovsky, Skriniar, Hamsik - Kucka, Duris (64' Sestak), Weiss (46' Gregus)

Żółte kartki: Skrtel, Kucka


O godzinie 21, wraz z pierwszym gwizdkiem arbitra Milorada Mažicia, rozpoczęło się spotkanie interesujące nas nie tylko w kontekście potencjalnego rywala na drodze do finału Euro 2016, ale także ze względu na obecność w szerokiej kadrze etatowego supersnajpera Legii, Nemanji Nikolicia. Na stadionie w Tuluzie Węgry mierzyły się z Belgią w ramach 1/8 turnieju. Pierwsze pięć minut gry upłynęło pod znakiem wymiany piłki głównie w okolicach środka boiska. Sygnał do przebudzenia dał znany z występów w Poznaniu Gergo Lovrencics, ale jego uderzenie nie sprawiło problemów golkiperowi Belgów. Po chwili swoje próby odnotowali Romelu Lukaku oraz Kevin de Bruyne. Jednak już parę akcji później, wspomniany de Bruyne wyśmienicie dośrodkował w pole karne z rzutu wolnego - do piłki najwyżej wyskoczył stoper Toby Alderweireld i z bliskiej odległości wpakował ją głową do siatki. W 10. minucie podopieczni Marca Wilmotsa objęli prowadzenie. Przebieg spotkania wyraźnie zarysowywał przewagę Belgów. Niedługo potem kolejną sytuację wykreował wszędobylski de Bruyne, jednak nie zdołał wygrać pojedynku "sam na sam" z Gáborem Királym. Drugi kwadrans przyniósł uspokojenie gry i skoncentrowanie jej ponownie w środkowej strefie. Jedyny warty odnotowania moment to niecelny strzał Romelu Lukaku w 30. minucie. Dziesięć minut przed końcem pierwszej połowy piłkę z rzutu wolnego wprost na poprzeczkę posłał... Kevin de Bruyne. Niespodziewanie po chwili z przytupem odpowiedzieli Madziarzy, a konkretnie Lovrencics, który potężnie kropnął zza pola karnego, tuż nad belgijską bramką. Chwilową przewagę węgierską potwierdził Balas Dzsudzsák. Jego sprytny strzał o włos minął słupek. Niedługo po tym serbski sędzia zakończył pierwszą część spotkania.

 

Drugą połowę Belgowie rozpoczęli "z wysokiego c". Mocny strzał Hazarda został jednak sparowany przez węgierskiego bramkarza. Przez kolejne kilkanaście minut mogliśmy zaobserwować pojedyncze próby uderzeń zarówno z jednej, jak i drugiej strony. I oto po niespełna kwadransie przebudzili się Węgrzy. Piłka odbita po rykoszecie od jednego z belgijskich obrońców leciała wprost do bramki, ale kapitalną interwencją popisał się Thibaut Courtois. Po chwili obok słupka uderzył Juhász. W 73. minucie na placu pojawił się napastnik Legii, Nemanja Nikolić. Niestety, popularny "Niko" nie przyniósł szczęścia swym rodakom. Parę akcji później idealne podanie od partnera wykorzystał Michy Batshuayi, a zaraz po nim na listę strzelców wpisał się Eden Hazard, który przeprowadził solowy rajd zakończony precyzyjnym uderzeniem.

 

Ostatnim akcentem meczu była czwarta bramka Belgów. Yannick Carrasco wyszedł na czystą pozycję i mierzonym strzałem pokonał bezradnego golkipera Węgrów. Po dwóch doliczonych minutach arbiter zakończył spotkanie. Belgia zmierzy się w ćwierćfinale mistrzostw z Walią.

 

Węgry - Belgia 0:4

 

(Alderweireld 10', Batshuayi 77', Hazard 79', Carrasco 90+2')


Żółte kartki: Kadar, Lang, Elek, Szalai (Węgry) - Vermaelen, Batschuayi, Fellaini (Belgia)

 

Węgry: Kiraly - Lang, Juhasz (79' Boder), Guzmics, Kadar - Nagy, Gera (46' Elek) - Lovrencsics, Pinter (75' Nikolić), Dzsudzsak - Szalai

 

Belgia: Courtois - Meunier, Alderweireld, Vermaelen, Vertonghen - Nainggolan, Witsel - De Bruyne - Mertens (70' Carrasco), Lukaku (76' Batschuayi), Hazard (81' Fellaini)

Polecamy

Komentarze (32)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.