Domyślne zdjęcie Legia.Net

Ewentualne pieniądze od PepsiCo trafią do Legii

Marcin Szymczyk

Źródło: Gazeta Wyborcza

15.04.2011 08:45

(akt. 14.12.2018 14:09)

Jeśli umowa z PepsiCo dojdzie do skutku to pieniądze z tytułu zmiany nazwy stadionu ma PEPSI Arena trafią na konto Legii Warszawa. Wszystko przez umowę dzierżawy, jaką jesienią 2007 r., tuż przed wyborami samorządowymi, podpisał z koncernem ITI, właścicielem Legii, Kazimierz Marcinkiewicz, ówczesny PiSowski komisarz miasta. Zawierała ona zapis: "Dzierżawca ma prawo pobierać pożytki z dzierżawionej nieruchomości w zakresie, jaki jest przyjęty dla prowadzonej przez dzierżawcę działalności (w tym pożytki z reklam, biletów, sponsoringu itp.)"

O obiekcie Legii mówi się "Stadion Wojska Polskiego", czasami dodając jeszcze "im. marszałka Józefa Piłsudskiego". - Ale formalnie rzecz biorąc, stadion Legii nie ma nazwy. To po prostu stadion miejski użytkowany przez Legię. Nazwa "Stadion Wojska Polskiego" była nazwą zwyczajową, odnoszącą się na dodatek do obiektu, który dziś nie istnieje - mówi Wiesław Wilczyński, dyrektor miejskiego biura sportu.

- Fundamentem umowy dzierżawy z miastem od początku było wykorzystanie przez klub jego możliwości marketingowych - przekonuje Marek Drabczyk z zarządu Legii.

Umowę zawartą z Kazimierzem Marcinkiewiczem w 2008 r. renegocjowała ekipa Hanny Gronkiewicz-Waltz. Zespół kierowany przez wiceprezydenta Andrzeja Jakubiaka wywalczył m.in., że po wybudowaniu stadionu czynsz z kwoty 560 tys. zł zapisanej w poprzedniej umowie wzrośnie do 3,7 mln zł rocznie.
Zapisu stanowiącego furtkę do sprzedaży nazwy nie próbowano zmieniać. - Negocjacje prowadzono tak, by polepszyć pozycję miasta w stosunku do umowy podpisanej przez Kazimierza Marcinkiewicza. Udało się, między innymi podniesiony został czynsz, jaki Legia płaci za stadion. Dziś, gdy sprzedano nazwę stadionu w Gdańsku, a do sprzedaży nazwy przymierza się operator Stadionu Narodowego, pewnie z większą uwagą analizowalibyśmy ten zapis. Ale trzy lata temu w Polsce nie było jeszcze żadnych doświadczeń ze sprzedażą praw do nazw obiektów sportowych - tłumaczy Wiesław Wilczyński.

- Chcemy się jeszcze w tym miesiącu spotkać z władzami Legii. Naszym zdaniem zapis z umowy dzierżawy nie pozwala na jednoznaczne stwierdzenie, że to klub ma prawo do sprzedaży nazwy. Stadion oczywiście jest miejski - mówi Tomasz Andryszczyk, rzecznik ratusza. - Rozumiem, że klub musi mieć pieniądze, aby mógł się rozwijać i skutecznie rywalizować sportowo na arenie międzynarodowej. Ale chciałbym, żeby sytuacja była jasna. I czuję lekki zawód, że o tej sprawie dowiadujemy się z mediów.
Legia powinna nas z wyprzedzeniem powiadomić o sprzedaży nazwy - narzeka dyrektor Wilczyński.

Polecamy

Komentarze (31)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.