News: Jacek Magiera: Mam się wstydzić tego, że jestem słabszy?

Jacek Magiera: Mam się wstydzić tego, że jestem słabszy?

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.sport.pl

26.11.2016 10:53

(akt. 07.12.2018 11:30)

- Nie cieszę się, że przegrałem mecz, straciłem osiem goli - nienawidzę tego. Ale wiem, że przekujemy to na coś wielkiego. Czy się wstydzę? Mam się wstydzić, że jestem od kogoś słabszy? Przecież to była perfekcja! Spójrzcie [Magiera wskazuje na palce prawej ręki], to jest zawodnik Borussii: ma szybkość, wytrzymałość, technikę, inteligencję, mentalność. A to jest zawodnik Legii: jest wytrzymały, ale nie ma takiej szybkości. Albo ma przyspieszenie, a brakuje mu rozumienia gry, bo nie wszedł na wyższy poziom. Borussia ma piłkarzy z pięcioma składnikami, my łączymy takich, którzy mają dwa, trzy, może cztery. Nie obrażam teraz naszych zawodników, tylko stwierdzam fakt - mówi w rozmowie z Legia.Sport.pl trener Jacek Magiera.

Co by pan zmienił, gdyby mógł rozegrać mecz z Borussią jeszcze raz?

- Nic, postąpiłbym tak samo. Chcę być trenerem Legii dłuższy czas, dlatego na ten mecz patrzę w szerszej perspektywie. Poza tym, jeśli chcesz się rozwijać, zawsze musisz dostrzegać tę perspektywę. OK, gdybym wybrał defensywną taktykę - bronilibyśmy się dziesięcioma piłkarzami - to może zremisowalibyśmy 0:0. Wtedy nie widziałbym jednak wielu rzeczy, które zobaczyłem po tak otwartym spotkaniu.

Jakie są to wnioski?

- Jest ich mnóstwo: jak rozgrywać, jak odrabiać, jak zachowywać się pod pressingiem. Zobaczyłem, jak drużyna reaguje, kiedy przegrywa trzema bramkami. Jak czuje się mentalnie, kiedy przy wyniku 3:6 zakłada wysoki pressing. To był szalony mecz, nie raz wychodziliśmy cało z trudnych momentów. Poza tym, powiedzcie mi, ile razy wcześniej mieliśmy możliwość grać z takim przeciwnikiem?

Na takim poziomie intensywności - niewiele.

- Intensywności, potencjału, zagrań na milimetry... Ani razu nie graliśmy z kimś takim w ekstraklasie. A w Dortmundzie nie było przypadku. Popatrzmy na ich pierwszego gola - na zagranie Dembélé za linię obrony - będąc przy linii, wydawało mi się, że popełniliśmy błąd w tej sytuacji, ale później zobaczyłem powtórki... Ale my chcieliśmy nawiązać walkę. Pokazać, że można. Teraz chcemy przenieść to na polską ligę. Bo co z tego, że w ekstraklasie potrafimy dominować? Pokażmy w niej też jakość, intensywność, grę na dwa, trzy kontakty... Dlaczego piłkarze Borussii potrafili nam w 92. minucie strzelić jeszcze jednego gola?


Zupełnie bez presji podchodzi pan do tej Ligi Mistrzów.

- Inaczej nie można. Patrzę na to z perspektywy następnych lat. Choć już teraz mogę powiedzieć, że do meczu ze Sportingiem podejdziemy inaczej. Portugalczycy są faworytem, ale fakty są takie, że mamy jeden punkt i możemy przy zwycięstwie awansować do Ligi Europy. A tam po takich doświadczeniach jakie teraz zdobywamy, moglibyśmy coś ugrać.


Ligę Mistrzów wstawia pan w nawias, postrzega inaczej?

- Jeśli na dwóch telewizorach włączymy równocześnie mecz ligi polskiej i np. niemieckiej, to odniesiemy wrażenie, że w tym drugim wypadku spotkanie skończy się dziesięć minut wcześniej, że obraz jest przyspieszony. Chcę jednak dążyć do tego, by Legia była przedstawicielem ligi zagranicznej występującym w ekstraklasie. By to była drużyna europejskiego formatu, bo wierzę, że dzięki temu podniesiemy też poziom innych drużyn w Polsce. Taka jest naturalna kolei rzeczy. Ktoś może się z nas teraz śmiać, że dostaliśmy od Borussii osiem bramek. Pewnie inne zespoły z ekstraklasy na naszym miejscu zagrałyby inaczej - bardziej defensywnie - ale ja wolałem zrobić to tak. Może w sposób szalony, ale i tak będę się trzymał swojego zdania.


Na pierwszej konferencji powiedział pan, że spróbuje w Legii zdiagnozować problem i podać leki. Co było potrzebne, gdzie był problem?

- Chciałem przede wszystkim odblokować piłkarzy. Stąd ta radość w grze, z treningu, strzelania goli. To jest jak z dzieckiem. Kiedy ono się najbardziej cieszy? Kiedy trafia piłką do bramki. Mieliśmy zacząć od 0:0? Nie. Zacznijmy od 1:0, 2:0, 3:0, choć zaraz będzie 3:3. Ale najpierw się cieszmy. To samo miałem w Sosnowcu. Zagłębie prowadziłem w 11 meczach, Legię w dziesięciu. Wiecie, ile w nich padło goli?

Ile?

- 86, czyli średnio ponad cztery na mecz. Piłka to rozrywka, nie zapominajmy o tym.


Zapis całej długiej i ciekawej rozmowy z Jackiem Magierą można znaleźć na Legia.sport.pl.

Polecamy

Komentarze (28)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.