News: Jacek Magiera: Chcemy się zrehabilitować

Jacek Magiera: Młodzi muszą sobie radzić z presją

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

13.08.2013 12:26

(akt. 04.01.2019 13:11)

Asystent Jana Urbana, trener Jacek Magiera, od lat przy Łazienkowskiej pomaga młodym piłkarzom, rozmawia z nimi kiedy są w dołku, tłumaczy co należy zmienić aby było lepiej. "Magik" cieszy się dużym autorytetem, jest wymagający i stanowczy. - Oni muszą mieć świadomość, że są w Legii Warszawa, a to zobowiązuje. Muszą nie tylko najlepiej grać w piłkę, ale zachowywać się wzorowo i godnie poza boiskiem - mówi w rozmowie z Legia.Net "Magik".

Dominik Ebenenge starając się o pracę w Legii spotkał się z tobą. Poświęciłeś mu kilka godzin i słuchałeś o jego planach i wizjach związanych z Legią. Zawsze pomagasz młodym? Skąd się to bierze?


- Widzę w tych ludziach potencjał, że mogą być kimś. I nie mam na myśli tylko tego by byli dobrymi piłkarzami, ale ogólnie dobrymi ludźmi. A jeśli ktoś będzie fajnym człowiekiem i niezłym piłkarzem to tym lepiej, da się to pogodzić. Lubię mobilizować młodych ludzi, wyciągać najlepsze cechy z ich charakteru. Uczę ich bycia sobą i szerokiego spojrzenia na świat. Czy to będąc zawodnikiem, czy trenerem, zawsze chciałem by młodzi swój talent wykorzystywali, a nie marnowali.


A może będąc młodym chłopakiem, młodym piłkarzem brakowało ci kogoś takiego, kto by doradził, podtrzymał na duchu i pomógł? Może stąd się to bierze?


- To prawda, nie miałem nikogo takiego. Zawsze każdy był pozostawiony z problemami samemu sobie. Tak było kiedyś w wielu klubach, nie było takich osób. A powinny być, gdyż młodzi ludzie mogą się zagubić, zejść z właściwej drogi i potrzebować wsparcia. Ja staram się być widoczny i działać wtedy, kiedy tym młodym ludziom nie idzie. Dostrzegam, gdy coś jest nie tak, robię notatki czy to z treningu, czy z jakiegoś spotkania, i potem staram się o tym porozmawiać. O zachowaniu na boisku i poza nim, o tym, jaki jest w życiu codziennym. Taka jest moja rola, staram się pomóc tym przygaszonym czy przybitym. To taka praca, której nie widać, nie jest w blasku fleszy, ale mam z tej pracy dużą satysfakcję. Szczególnie, jeśli ktoś zacznie wykorzystywać swój potencjał w stu procentach i odnosi sukcesy.


Ale do młodych nie jest łatwo trafić, często jednym uchem wpuszczą pewne informacje, a po chwili drugim wypuszczą. Ty zaś cieszysz się szacunkiem. Długo na to pracowałeś?


- Miło to słyszeć, na szacunek pracuje się praktycznie całe życie. Starałem się budować swoją pozycję będąc zawodnikiem i tak samo staram się to robić będąc trenerem. Jestem dość wymagający, żądam od nich pewnych rzeczy, wymagam odpowiedniego zachowania. Jeśli ktoś spojrzy na nich z boku to powinien widzieć różnicę odnośnie tego jak się zachowują, kim są i kim będą. Oni muszą mieć świadomość, że są w Legii Warszawa, a to zobowiązuje. Muszą nie tylko najlepiej grać w piłkę, ale zachowywać się wzorowo i godnie.


Do Legii dołączyli dwaj młodzi Brazylijczycy – Alan i Peterson. Jest jeszcze Augusto. W tym samym języku mówią Pinto i Junior. Nie za duża zrobiła się ta grupa? Kiedyś, gdy do Rogera i Edsona dołączyli Alcantara i Junior, okazało się, że Brazylijczyków było zbyt wielu i zrobił się problem. Były częste imprezy, wizyty w lokalach do późnej nocy.


- Tutaj dużą rolę będą odgrywać trenerzy rezerw, będą musieli uważać na ich zachowania poza boiskiem. Na pewno będziemy mieli to na uwadze. Wiadomo, jaki mamy cel, nie możemy dopuścić do tego, by powstały w zespole jakieś nieprzyjemności i nieporozumienia. Najważniejsza jest drużyna i wynik. W każdym zespole jest wiele różnych charakterów – jeden jest cichy i spokojny, drugi jest szalony w domu, a w klubie spokojny, trzeci odwrotnie. Trzeba mieć na wszystko oko i odpowiednio to poukładać.


A nie obawiacie się, że przyjście młodych ludzi z Brazylii spowoduje spadek mobilizacji u młodych graczy z naszej akademii? Ktoś może sobie pomyśleć, że skoro ich sprowadzono, to klub będzie na nich stawiał – kosztem takich jak ja…


- Myślę, że będzie odwrotnie, że ich przyjście wpłynie mobilizująco. Rywalizacja jest bardzo potrzebna, na każdym treningu, na każdym etapie rozwoju i kariery. Oni muszą sobie radzić z presją, w takim są klubie. Jeśli chcą zaistnieć w seniorskiej piłce i wisieć później na ścianie, jako mistrz Polski, to muszą sobie dawać radę z takimi sytuacjami - już od najmłodszych lat. Nie myślimy w taki sposób, takimi kategoriami. Poza tym, nikt nie powiedział, że Brazylijczycy, którzy przyjdą do nas, będą lepsi od tych, co już są. Każdy z graczy akademii czy zespołu rezerw ma taką samą szansę na grę. Nikt nie będzie nikogo faworyzował, nikt nie będzie grał tylko, dlatego, że przyszedł do nas z Brazylii. Grać będą najlepsi.

Polecamy

Komentarze (19)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.