News: Jacek Magiera: Teraz chcę odpocząć

Jacek Magiera: Teraz chcę odpocząć

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy, przegladsportowy.pl

06.06.2017 15:32

(akt. 07.12.2018 10:23)

- Kiedy przychodziłem do Legii, niewiele osób wierzyło, że odrobimy straty. Do mnie też dotrze, ale za jakiś czas, że wykonaliśmy kawał świetnej roboty. Wszystko podporządkowaliśmy jednemu celowi. Dwie szanse, by awansować na pierwsze miejsce zaprzepaściliśmy, ale nawet po remisie z Wisłą w Warszawie, wiedzieliśmy że to nie koniec, że w końcu się uda. Byliśmy konsekwentni w działaniach. I skoncentrowani, cały czas pozytywnie mobilizowaliśmy zespół – w myśl zasady: " jak trenujesz, tak grasz". Wychodząc na boisko, śmichy-chichy zostawały w szatni - opowiada na łamach "Przeglądu Sportowego" trener Legii, Jacek Magiera.

Z drużyny biła pewność.


-
Nawet po meczu z Lechią, kiedy trwało spotkanie w Białymstoku, byłem pewny, że remis wystarczy do tytułu. W pewnym momencie sytuacja wymknęła się spod kontroli – pojawiały się sprzeczne informacje o wyniku i czasie, ile potrwa mecz. Wkradła się dezorganizacja. Dlatego szybko poszedłem do swojego pokoju i obejrzałem końcówkę spotkania. Zmieniłem garnitur – nowy schowałem, założyłem starszy, z czasów, kiedy byłem asystentem. Poświęciłem go, bo wiedziałem, że za chwilę oblany piwem i go stracę.


Po wygranej ze Sportingiem, która dała Legii trzecie miejsce w grupie Ligi Mistrzów, miał pan 110 nieodebranych połączeń.


- Teraz, w poniedziałkowe popołudnie, mam 240 nieprzeczytanych smsów. Nie licząc wiadomości na innych komunikatorach. Brakuje czasu. Feta skończyła się o pierwszej, potem pojechaliśmy do klubu na Pradze. O trzeciej byłem w domu, a trzy i pół godziny później obudził mnie synek. Zło żyliśmy kolejkę na środku pokoju, potem poszliśmy na rower. W klubie byłem od 10 rano. Wieczorem pojechałem na galę ekstraklasy, po powrocie do domu wypiłem z żoną kieliszek wina. Meczu z Lechią nie zamierzam oglądać. Nie byłem w nim sobą, za dużo się działo wokół i reagowałem inaczej niż zwykle. Zawsze jestem skoncentrowany, w niedzielę zbyt wiele rzeczy mnie rozpraszało. Za dużo było bodźców zewnętrznych i nie potrafiłem się wyłączyć.


Jak pan reagował na konflikt właścicielski?


- Przede wszystkim starałem się odizolować od niego drużynę, wiele rzeczy brałem na siebie. Były obawy i niepewność, co dalej, ale te sprawy były poza nami. Szanuję wszystkich – gdyby nie decyzja Bogusława Leśnodorskiego, może nie byłoby mnie tutaj. On najbardziej zabiegał o to, by dać mi szansę – ze wszystkich właścicieli znał mnie najlepiej.


Teraz będzie łatwiej pracować?


- Najpierw chcę odpocząć, w ostatnich miesiącach byłem gościem w domu, nie miałem czasu dla rodziny. 12-14 godzin dziennie poświęcałem pracy. Za dużo, dlatego musiałem znaleźć czas spotkać się ze znajomymi i rozmawiać o wszystkim, tylko nie o futbolu.


Zapis całej rozmowy z Jackiem Magierą w dzisiejszym wydaniu "Przeglądu Sportowego"

Polecamy

Komentarze (19)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.