News: Jakub Rzeźniczak: Legia powinna sobie poradzić z Sheriffem

Jakub Rzeźniczak: Od dawna nie byłem sobą

Marcin Szymczyk

Źródło: sportowefakty.wp.pl

14.10.2016 14:48

(akt. 04.01.2019 13:48)

- Rok temu, w sierpniu, gdy graliśmy u siebie z Koroną Kielce. Chciałem rozegrać akcję, zamiast wybijać piłkę w aut. Straciłem ją przed własnym polem karnym, rywal strzelił gola w doliczonym czasie gry i przegraliśmy 1:2. Dwa miesiące później podobny błąd przytrafił mi się w meczu Lechem w Warszawie. Przegraliśmy 0:1. Do meczu 1. kolejki tego sezonu z Jagiellonią było dobrze. Głowa była czysta. Ale z Jagą przytrafił mi się kolejny kiks, nie trafiłem w piłkę. Wszystko, co złe, wróciło. Nie mogło być dobrze. Błąd gonił błąd. Jestem osobą, która bardzo się wszystkim przejmuje. Podatną na ataki, krytykę - opowiada w rozmowie ze "Sportowymi Faktami" obrońca Legii, Jakub Rzeźniczak.

- Od dawna nie byłem sobą. Dużo rzeczy się na to złożyło. Też moja komunikacja z poprzednim trenerem Besnikiem Hasim nie była najlepsza. Jak nie ma chemii pomiędzy osobami, które powinny mieć dobre relacje, tak to się kończy. Pomiędzy drużyną, a trenerem nie było dialogu. Sugerowaliśmy Hasiemu, co mogłoby być lepsze dla zespołu. Nie słuchał nas. Bywało tak, że coś ustaliliśmy, na coś się umówiliśmy, a Hasi za pięć minut mówił kierownikowi drużyny coś zupełnie innego.


Podczas meczu z Wisłą Płock Besnik Hasi wykrzykiwał przy ławce rezerwowych, że Adam Hlousek nie nadaje się do gry i pytał oburzony, kto go do klubu sprowadził. Pana też obrażał?


- Pod moim adresem takich rzeczy nie mówił, ale do wielu innych zawodników krzyczał różne rzeczy. Trener nigdy nie wziął na siebie odpowiedzialności za słabszy mecz. Odkąd przyszedł do Legii, to podkreślał, że potrzebuje wzmocnień, bo zawodnicy, których ma, nie prezentują odpowiedniego poziomu. Słabe. Jego wypowiedzi na konferencjach prasowych raczej odbierały nam pewność siebie. Fajnie jak trener wstawi się czasem za zespołem, któremu nie idzie, a winni są temu piłkarze. Ale Hasi umywał ręce.


Kto jest kapitanem Legii?


- Besnik Hasi powiedział mi w Łęcznej: "chcę byś dalej był kapitanem, ale dziś będzie nim Michał Pazdan." Nie wiedziałem jak to skomentować, jestem osobą bezkonfliktową, zgodziłem się. Na drugi dzień wróciłem do tematu. Trener stwierdził, że "chce mieć wielu kapitanów". I tak opaskę zakładał Michał, Arkadiusz Malarz. Nie wiem, jaka będzie decyzja trenera Jacka Magiery. Bycie kapitanem to wielkie wyróżnienie, ale jeżeli stracę opaskę, to się nie obrażę. Nie zrobię czegoś, co działałoby na szkodę klubu.


Co było przyczyną twoich boiskowych błędów?


- Moim problem było to, że wychodziłem na boisko i myślałem, kiedy popełnię błąd, który zakończy się golem dla rywala. Nie wiem jak to się działo, ale takie błędy robiłem, przyciągałem je. Na przykład w spotkaniu z Jagiellonią czułem się świetnie w pierwszej połowie, ale jednak zawaliłem, co zaważyło na całej ocenie mojego występu. Na kolejny mecz wychodziłem z nastawieniem, że nie mogę nic zepsuć. Ale to robiłem. I spirala się nakręcała. Mateusz zwrócił mi uwagę, bym myślał o najlepszych zagraniach z ostatnich kilku lat, bym skupiał się na pozytywnych rzeczach. Kazał mi przypominać sobie najlepsze momenty z kariery i wyobrażać sobie, że tak zagram w następnym spotkaniu. Mam to wszystko zapisane w domu, pracuję nad psychiką. I często przed meczami oglądam swoje zagrania, ale tylko te dobre. Ten człowiek ma gadane. Po sesjach jestem naładowany emocjami, zmobilizowany do działania. Jak kończymy rozmowę, to mam ochotę się na wszystko rzucić i wziąć do pracy. Zacząłem dużo mniej myśleć o swoich błędach.


Zapis całej rozmowy z Jakubem Rzeźniczakiem można przeczytać na stronach "Sportowych Faktów".

Polecamy

Komentarze (29)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.