Janusz Gol

Janusz Gol: Legia miała mnie pod nosem

Redaktor Piotr Gawroński

Piotr Gawroński

Źródło: Legia.Net

29.02.2020 07:30

(akt. 29.02.2020 11:02)

- Moje wspomnienia są tylko i wyłącznie pozytywne. Przyśpiewki kibiców po meczu pamiętam do dziś i siedzą w mojej głowie. Dla takich sytuacji warto grać w piłkę - opowiada w rozmowie z Legia.Net Janusz Gol, kapitan Cracovii.

Dało się spodziewać, że Cracovia będzie walczyła o mistrzostwo?

- Początek poprzedniego sezonu nie był najlepszy, ale ostatecznie zajęliśmy czwarte miejsce. Sądziłem, że teraz możemy powalczyć o dobre lokaty. W tej chwili cel jest jeden - walka o mistrzostwo Polski. Ale zajęcie miejsca na podium też będzie dobrym wynikiem. 

Kapitan, kluczowy gracz Cracovii... To wszystko powoduje, że w trakcie przygotowań do meczu, spędza pan więcej czasu na wspólnych rozmowach z trenerem Probierzem? 

- Trener zawsze przekazuje mi swoje uwagi. Gdy podczas meczu podpowiadam innym, także konsultuję to z trenerem. To bardzo pomaga. Jeżeli trener Probierz ma nowe pomysły, to omawiamy je i staramy się realizować.

Na gola trzeba było poczekać ponad 5000 minut. W końcu udało się pokonać bramkarza w meczu z Rakowem. Ulga?

- Strzelając gola, nie brakowało radości. Czy mam poczucie ulgi? W tamtym momencie na pewno była radość. Czy ulga? Jestem przyzwyczajony, że nie strzelam zbyt wielu goli. Mam nadzieję, że w tym sezonie coś jeszcze wpadnie do siatki.

Legia wygrała siedem meczów z rzędu na własnym stadionie. Jaki będzie pomysł na zaskoczenie gospodarzy?

- Dowiem się tego na przedmeczowej odprawie od trenera. Żeby wywieźć punkty z Łazienkowskiej, musimy zagrać bardzo dobre spotkanie. Jeszcze lepiej niż w tegorocznych trzech spotkaniach.

Jak ocenia pan obecną grę Legii?

- Oglądałem parę meczów. Ostatni z Jagiellonią, świadczy o tym, że Legia jest dobrze zorganizowana. Gra solidnie jako zespół i notuje zadowalające rezultaty.

Z obecnym trenerem Legii, mierzyliście się ze sobą jako piłkarze w Ekstraklasie. Jak dał się zapamiętać na boisku?

- Trener Vuković jako piłkarz grał twardo i agresywnie. Był jednym z liderów Korony. Podnosił jakość zespołu. 

Zanim doszło do podpisania umowy z Cracovią, trenował pan z rezerwami Legii. Nie było tematu powrotu na Łazienkowską?

- W tamtym momencie nie było tematu powrotu do Legii, choć byłem pod nosem. Zdawałem sobie sprawę, jaka była sytuacja. Poprosiłem akademię o możliwość trenowania z drużyną. Nie trenowałem wtedy od 2,5-miesiąca. Cieszę się, że dostałem zgodę i jeszcze raz za to dziękuję. Byłem świadom, że nie brano mnie pod uwagę w kontekście gry w Legii. Trafiając do Cracovii, musiałem wrócić do wysokiej formy fizycznej. Kwestią czasu było wejście na odpowiedni poziom piłkarski. 

Sobotni mecz będzie szczególny?

- W przeszłości byłem zawodnikiem Legii i będzie to dodatkowy smaczek. Na pewno jest więcej emocji, ale tylko pozytywnych i to mnie cieszy.

Po strzeleniu gola, będzie pan okazywał radość?

- Ze względu na szacunek do Legii, postaram się nie cieszyć.

Lata mijają, a wciąż Janusz Gol kojarzony jest z gola w Moskwie. Wspomina pan czasem bramkę z meczu ze Spartakiem?

- Dla mnie i dla Legii był to bardzo dobre okres. Moje wspomnienia są tylko i wyłącznie pozytywne. Przyśpiewki kibiców po meczu pamiętam do dziś i siedzą w mojej głowie. Dla takich sytuacji warto grać w piłkę.

Która sytuacja była trudniejsza? Brak gry i odejście z Legii czy rozstanie z rozpadającym się Amkarem?

- Ciężko to porównywać. W Legii za czasów trenera Jana Urbana, odejście musiało nastąpić. W Permie wszystko działo się z dnia na dzień. Decyzja, że miasto nie będzie finansowało klubu, a Amkar przestanie istnieć była szokiem. Żal był w obu tych sytuacjach, ale emocje były inne. Z jednej strony musiałem odejść i mogłem sprawdzić się za granicą. Jeżeli zostałbym w Legii, to podejrzewam, że grałbym w drugiej drużynie albo musiałbym iść na wypożyczenie do innego polskiego klubu. Nie chciałem tego robić. Zależało mi na kroku do przodu, stąd decyzja o wyjeździe.

Czy żałuje pan, że nie udało się sprawdzić w jednej z pięciu najsilniejszych lig Europy? W przeszłości był temat gry w Bundeslidze.

- Temat był, ale czy były konkrety? Nie odpowiem. Były zapytania, ale sam nic więcej nie wiem. Grałem w szóstej lidze Europy. Szkoda, że nie udało się dostać do mocniejszych klubów z Rosji jak CSKA czy Zenit, ale brak gry w reprezentacji też na to wpłynął. Bez gry w kadrze, trudno dostać się do topowych klubów z danych lig.

Jak rywalizacja w Rosji z takimi piłkarzami jak Hulk, procentuje teraz w Ekstraklasie?

- Procentuje tak, że w lidze polskiej, mimo 35 lat na karku, wyglądam bardzo dobrze. Doświadczenie zebrane w Rosji, gra przeciwko Hulkowi, Witselowi czy innym jakościowym graczom, wiele mi dała.

Został pan najlepszym ligowcem roku według Tygodnika Piłka Nożna, został pan ligowcem roku. Zaskoczony?

- Byłem zaskoczony samą nominacją, a tym bardziej zwycięstwem. To fajny, dodatkowy bodziec do dalszej pracy. Pokazuje to, że zawodnicy w moim wieku, wciąż mogą odnosić sukcesy na polskich boiskach.

Pojawiają się stwierdzenia w mediach, że zasługuje pan na szansę w kadrze.

- Mój rozbrat z reprezentacją jest dość długi. Telefonów na razie nie ma, ale miło byłoby wrócić do kadry. Zdaję sobie sprawę w jakiej jestem sytuacji i podchodzę do tego na spokojnie. Fajnie byłoby zobaczyć wielki turniej od środka, ale to już nie ode mnie zależy. Na boisku robię, co do mnie należy.

Jakie ma pan obecnie marzenia? Może jedno piłkarskie, jedno prywatne.

- Piłkarskie? Znalezienie się z Cracovią w pierwszej trójce Ekstraklasy. Prywatne? Żeby zdrowie dopisywało i pozwalało grać na dobrym poziomie. Mam jeszcze 2,5-roku kontraktu i chcę go wypełnić. Nie chciałbym, żeby ludzie mówili, że jestem już stary i powinienem grać gdzieś indziej.

Polecamy

Komentarze (24)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.