Wnioski, spostrzeżenia

Kilka spostrzeżeń po meczu z Arką - Pierwszy raz na pozycji lidera

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

05.11.2019 11:25

(akt. 09.11.2019 19:57)

Piłkarze Legii wygrali 1:0 w Gdyni z Arką. Legioniści powinni wygrać wyżej, ale brakowało skuteczności, zaś w bramce fantastycznie spisywał się Pavels Steinbors. Czas na kilka pomeczowych spostrzeżeń.

Mnogość okazji – Piłkarze Legii w ostatnim czasie częściej trafiają do siatki rywali – dwa gole z Lechem, siedem z Wisłą Kraków, trzy z Widzewem. W Gdyni legioniści mieli wiele okazji, już do przerwy mogli prowadzić dwoma lub trzema bramkami, ale znakomicie w bramce gospodarzy spisywał się Pavels Steinbors. W sumie dobre okazje do strzelenia gola mieli: dwukrotnie Jose Kante, dwukrotnie Artur Jędrzejczyk, po jednym razie Paweł Wszołek, i Andre Martins, zaś Arvydas Novikovas trafił w poprzeczkę. Piłkę w bramce umieścił jedynie Jarosław Niezgoda, który w polu karnym zawsze potrafi zachować spokój i opanowanie. Było to cenne trafienie, na wagę trzech punktów i pozycji lidera w tabeli ekstraklasy. 

Pomeczowe pretensje – Mimo faktu, że Legia powinna wygrać wyżej, gospodarze po meczu mieli wiele pretensji do sędziów. Jeszcze w trakcie pierwszej połowy oberwało się Danielowi Stefańskiemu, który przebywał w wozie VAR. „Legia jak zawsze w 12” napisał właściciel Arki Gdynia, Dominik Midak zamieszczając pod tekstem zdjęcie arbitra. Po meczu dogrywka trwała w sali konferencyjnej – miejscowi dziennikarze mówili o skandalu i stronniczości sędziów, zaś trener Aleksandar Rogić, podpuszczony trochę przez rzecznika prasowego, o dwóch karnych, które należały się jego zespołowi. Tyle, że faul Nando na Andre Martinsie był brzydki i miał miejsce – pokazały to powtórki. Wejście piłkarza Arki zagrażało zdrowiu Portugalczyka. Luis Rocha nieporadnie toczył pojedynek z Marko Vejinoviciem, ale ostatecznie nie tylko trafił w piłkę, ale futbolówka trafiła jeszcze w rękę gracza Arki. I takie informacje zapewne otrzymał na słuchawkę sędzia główny i nie musiał osobiście oglądać tej sytuacji. Z kolei w ostatniej minucie doliczonego czasu gry Artur Jędrzejczyk faktycznie trzymał za koszulkę Macieja Jankowskiego, ale ten oddał strzał i nawet nie protestował. Sytuacja jakich wiele, ale pretensje jakby gospodarze zostali perfidnie okradzeni. A przecież wystarczyło grać lepiej w piłkę…

Duet napastników – W meczach z Lechem, Wisłą Kraków i Arką przez pewien czas, głównie w końcówkach meczów, na murawie przebywało w zespole Legii dwóch napastników – Jose Kante i Jarosław Niezgoda. I trzeba przyznać, że ich gra w duecie wyglądała ciekawie i obiecująco. Gwinejczyk gra świetnie tyłem do bramki, pracuje często dla kolegów, pomaga w defensywie, ma dobrą technikę użytkową, nieźle panuje nad piłką. Natomiast Polak to umiejętność znalezienia się we właściwym czasie i miejscu, ogromny spokój w polu karnym, precyzja ale też spora szybkość. Obaj gracze dobrze się uzupełniają, ale gdy grają razem, trzeba ściągnąć z murawy kogoś innego – najczęściej gracza z linii środkowej. To spora zmiana w systemie gry, a przecież dopiero co ustawienie z jednym napastnikiem zaczęło dawać nam jakąś satysfakcje i zadowolenie. Ale fajnie, że jest taka alternatywa, że taktykę można zmienić w zależności od wydarzeń boiskowych. A kto wie, może jeszcze w tym roku obejrzymy obu graczy od pierwszej minuty? Na pewno nie będzie to w starciu z Górnikiem, gdyż Kante będzie pauzował za żółte kartki. 

W końcu na swoim miejscu – Piłkarze Legii awansowali na pierwsze miejsce w tabeli ekstraklasy – znaleźli się w tym sezonie pierwszy raz na czele tabeli. Po pierwszej kolejce drużyna była na 13. miejscu. Później miała okazje by zostać liderem, ale nigdy żadnej z okazji nie wykorzystała. Tym razem stało się inaczej. Moment zwątpienia miał miejsce przed przerwą na mecze reprezentacji, po dwóch porażkach z Lechią i Piastem. Ale później legioniści wygrali 4 mecze z rzędu strzelając 13 goli i tracąc 3. Słowa uznania dla sztabu szkoleniowego za konsekwencję w działaniach i dla piłkarzy, za postęp w grze i wyniki. Oczywiście pozycja lidera po 14. kolejce nic nie znaczy, wszystkim zależy nam na 1. miejscu w maju. Ale oby tak dalej. W tym roku pozostało do rozegrania jeszcze 6 meczów i 18 punktów do zdobycia. Można sobie wypracować przewagę i dobrą pozycję wyjściową przed rundą wiosenną. 

Polecamy

Komentarze (57)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.