News: Kilka spostrzeżeń po meczu z Zagłębiem Lubin

Kilka spostrzeżeń po meczu z Jagiellonią

Redaktor Marcin SzymczykRedaktor Piotr Kamieniecki

Marcin Szymczyk, Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

05.04.2019 18:50

(akt. 07.04.2019 09:16)

Legia Warszawa, z Aleksandarem Vukoviciem u steru, pokonała 3:0 Jagiellonię Białystok. Spotkanie było swego rodzaju zapowiedzią nowego oblicza, jakie "Wojskowi" mogą zaprezentować do końca sezonu. Wreszcie mecz stołecznej drużyny oglądało się z ciekawością, bez ziewania i drapania po głowie z nudów.

Czysta głowa, lepsza gra - Legia była w środę inną drużyną niż w pozostałych meczach w tym roku. Mistrzowie Polski cieszyli się grą, tym że mogą wyjść poza schematy. W poczynaniach warszawiaków było więcej polotu i finezji. Przede wszystkim, było jednak mniej błędów. Ricardo Sa Pinto przywiązywał olbrzymią uwagę do organizacji gry i boiskowego pragmatyzmu. Wystarczyło dać legionistom więcej luzu na murawie, by ci popełniali mniej błędów. Legia zanotowała najmniej strat piłki spośród wszystkich meczów rundy wiosennej. Aleksandar Vuković podkreślał, że czując strach lub obawę, będzie popełniało się więcej pomyłek. - Jeśli poczujemy więcej radości i swobody, będzie lepiej - dodał Serb. Kwestię braku blokady poruszał również Marko Vesović. Warszawiacy nie obawiający się złych emocji sprawili, że przy Łazienkowskiej znowu zapanował spokój i radość po wygranej była spora. 

Prostopadłe podania, niczym nowość - Próby prostopadłych podań są często dostrzegalne na boiskach: tak w Ekstraklasie, jak i w całej europejskiej piłce. Rzadko widziało je się jednak w wykonaniu mistrzów Polski. Legia była wtłoczona w taktyczne ramy, które zawodnicy pod wodzą Sa Pinto musieli realizować, by nie narażać się na złość Portugalczyka, a co za tym idzie, odsunięcie od składu. Dyscyplina była kluczem dla byłego już trenera Legii. W całym spotkaniu z Jagiellonią zobaczyliśmy jednak więcej prób prostopadłych podań, niż przez całą wiosnę. Najlepszym przykładem była asysta Michała Kucharczyka przy golu Sebastiana Szymańskiego. Sam "Kuchy" również dostał kapitalną prostopadle zagraną piłkę. Legia zmodyfikowała swój styl gry, a przy wolnych umysłach, umiejętnie korzystała z całego arsenału dostępnego w ofensywie. Zniknęły za to długie podania kierowane do Carlitosa, który siłą rzeczy nie może sobie idealnie radzić w powietrznych pojedynkach. Efekty były niezłe, bo trudno nazwać inaczej zdobycie trzech bramek i oddanie dwunastu (łącznie osiemnastu) celnych strzałów. 

Elegancki trener Vuković - Aleksandar Vuković przyznaje, że aktualnie jest gotowy do poprowadzenia Legii. To trzecie podejście Serba, trzecie tymczasowe. Były piłkarz stołecznego klubu walczy, by przejść do historii. Jeśli jako ratownik poprowadzi "Wojskowych" do mistrzostwa Polski, dopisze w ten sposób piękną kartę. Zmiany w trenerze Vukoviciu zachodzą cały czas, a wpływ mają również kolejni szkoleniowcy, od których mógł czerpać "Aco". Inny sposób wypowiedzi, inny ubiór, bo trzeba odnotować elegancję Serba na ławce, jak i na konferencjach prasowych, ale też inna gra? O tym ostatnim, najlepiej zaświadczać będą kolejne mecze. Sam początek był jednak udany.

Odpowiedni balans - Skład Legii oraz kadra meczowa uległy delikatnej korekcie. Znalazło się miejsce dla graczy starszych i młodszych. Przede wszystkim okazało się, że Kasper Hamalainen wciąż potrafi grać w piłkę, może strzelać ważne bramki, tylko trzeba mu dać nieco mniejsze obładowanie zadaniami taktycznymi. Podobnie było z Marko Vesoviciem, który rozegrał bardzo dobre spotkanie. Z ławki rezerwowych weszli Mateusz Wieteska i Pawel Stolarski i mieli ogromną ochotę do gry. O niebo lepiej niż w poprzednich meczach zagrał Sebastian Szymański. W kadrze meczowej w końcu znalazł się kapitan zespołu, Miroslav Radović. Serb nawet wszedł na murawę na ostatni kwadrans i akcja w której wkręcił w murawę rywala i dograł do Hamalainena pokazała, że nie zapomniał jak się gra, choć z pewnością brakuje mu rytmu meczowego. Na ławce usiadł też Arkadiusz Malarz i sam fakt przebywania z pierwszym zespołem podczas meczu dał mu wiele satysfakcji. A jego kolega Radosław Cierzniak w bramce zagrał najlepsze zawody w tym roku. Całość pokazała, że nie robiąc kadrowej rewolucji, można było zachować odpowiedni balans, co od razu przełożyło się na atmosferę w zespole. Gra w piłkę w końcu sprawiała zawodnikom radość. Dawno nie było tego widać i miło było coś takiego zobaczyć.

Z optymizmem w przyszłość - Środowy mecz pokazał, że Ricardo Sa Pinto wraz ze swoim sztabem dobrze przygotował zespół do rundy wiosennej, ale jego styl bycia, charakter i zamordyzm tłamsił zawodników, nie pozwalał rozwinąć skrzydeł. Minęło mało czasu od zmiany szkoleniowca, a już ujrzeliśmy zespól grający z finezją, polotem, fantzają ale i z głową. Oczywiście wciąż jest sporo do poprawy i z każdym spotkaniem powinno być lepiej, ale w końcu gra w piłkę cieszyła tak piłkarzy jak i kibiców. Nie było to łatwe starcie, Jagellonia choć w dołku, to stawiała opór. Kto wie jakby mecz się potoczył, gdyby wykorzystali jedenastkę. Ale jeśli gdybamy to trzeba też zauważyć, że mistrzowie Polski nie wykorzystali wielu okazji i wynik mógł być wyższy. Kolejne sytuacje były wynikiem zwiększonej ochoty do gry. Dlatego zmiana trenera była już koniecznością i nastąpiła prawdopodobnie z w ostatnim momencie. Cieszmy się ze zwyciestwa w lepszym stylu, ale też nie popadajmy w zbytni optymizm. Przed nami być może kluczowe starcie z Zabrzu z Górnikiem. Wygrana pozwoli zyskać pewność siebie i sprawić, że Legia się rozpędzi.

Polecamy

Komentarze (40)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.