Wnioski, spostrzeżenia

Kilka spostrzeżeń po meczu z Jagiellonią - pełna dominacja

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

23.02.2020 20:05

(akt. 23.02.2020 20:07)

Piłkarze Legii Warszawa pewnie pokonali 4:0 Jagiellonię Białystok. Wicemistrzowie Polski nie mogli lepiej zrewanżować się za wypadek przy pracy w Bełchatowie. "Wojskowi" od początku do końca kontrolowali przebieg rywalizacji z ekipą z Podlasia. Poniżej kilka wniosków dotyczących sobotniej rywalizacji.

Wyborny Kante - Jose Kante jest w zabójczej formie od początku rundy wiosennej. Napastnik Legii pozwala zapomnieć o zimowej stracie Jarosława Niezgody. Reprezentant Gwinei strzelił cztery gole w trzech meczach. Do tego wywalczył rzut karny w meczu z ŁKS-em. Przeciwko Jagiellonii Kante robił co mógł, by ofensywa Legii miała wiele okazji. Pierwszą bramkę zdobył po dośrodkowaniu Arvydasa Novikovasa. Wcześniej atakujący sam wywalczył piłkę i zagrał ją do Litwina. Przed przerwą podobna sytuacja miała miejsce z Pawłem Wszołkiem. Wtedy jednak Kante nie zdołał pokonać Dejana Iliewa. Wielkim sprytem Kante popisał się przy okazji drugiego trafienia. Doświadczony gracz mógł schodzić z boiska z hat-trickiem, ale posyłając piłkę do siatki, był na minimalnym spalonym. Co ciekawe, Kante nie był graczem z najwyższym współczynnikiem InStat Index, miał dopiero trzeci wynik. Pierwsze miejsce zajął Marko Vesović (414), drugi był Mateusz Wieteska (361). Napastnik uzyskał łącznie 338 punktów. 

Pełna dominacja - Sobotnie spotkanie mogło przypomnieć jesienną rywalizację z Wisłą Kraków. Legia przez cały czas kontrolowała przebieg meczu, nie dając Jagiellonii nawet kilku chwil na złapanie oddechu. Białostoczanie w samej końcówce przeprowadzili jedną akcję, po której mogli strzelić honorowego gola. Warszawiacy w pełni zdominowali przeciwników oddając dwa razy więcej strzałów i nie dając przeciwnikowi okazji do wykorzystania części swoich atutów. Gdyby Radosław Majecki oddał się słodkiej drzemce, gospodarzom i tak wiele by się nie stało - na tyle dobrze grała stołeczna defensywa. Do tego dochodziły szanse w ofensywie: skuteczny Kante, szczęśliwie uderzający Vesović czy Pekhart wykorzystujący jedyną okazję. Wspomniany Czarnogórzec nie błysnął tydzień wcześniej z Bełchatowie, ale w sobotę pokazał, czemu jest podstawowym prawym obrońcą. "Veso" rozegrał doskonałe zawody i był aktywny przez 90 minut, co sprawiło, że lewa flanka rywali praktycznie nie istniała. Takie mecze Legii chce się oglądać regularnie. 

Wejście smoka - Tomas Pekhart zadebiutował w Legii. Czech dostał szansę gry przez 20 minut i w pełni wykorzystał okazję. Nie angażował się zbyt mocno w defensywę, ale poradził też sobie z grą w momencie, gdy tempo legionistów znacząco spadło. Miał jedną dobrą okazję po podaniu Luquinhasa i chętnie z niej skorzystał. Nie był zbyt widoczny, ale kluczowy jest fakt realizacji zadania. Były gracz Las Palmas musiał poczekać na debiut do trzeciej tegorocznej kolejki, ale lepszego wejścia do zespołu nie mógł sobie wyobrazić. Taki początek powinien tylko pomóc w aklimatyzacji. Po strzeleniu gola nie cieszył się zbytnio, ale wskazując palcem na Luquinhasa dał do zrozumienia kto odegrał ważniejszą rolę przy tym trafieniu od niego.

Szanse - Legia w pełni dominowała, więc Aleksandar Vuković mógł skorzystać z pełnej gamy zmienników. Najwięcej czasu dostał Pekhart, który zastąpił Kante, strzelca dwóch goli. Obaj mogli cieszyć się z trafień, więc zmianę trzeba ocenić na duży plus. William Remy ostatni raz zagrał w Ekstraklasie w pierwszej kolejce. Poprzednie spotkanie rozegrał 1 sierpnia. Teraz zastąpił Igora Lewczuka, któremu zaczęły dokuczać problemy zdrowotne. Francuz swoje zadanie wypełnił. W końcówce okazję występu dostał też Mateusz Praszelik, jeden z młodzieżowców Legii. Kilka chwil, ale takie momenty pomagają zbierać doświadczenie. Szanse dla całej trójki można ocenić jako pozytywne małe wydarzenia z soboty. 

Zastępca nie zawiódł - Para środkowych obrońców Lewczuk - Jędrzejczyk stała się standardem. Trzecim w hierarchii środkowych defensorów jest Mateusz Wieteska, który przeciw Jagiellonii pełnił rolę kapitana zespołu i nie zawiódł. Warszawiak miał dwie pomyłki, źle wyprowadzał wtedy piłkę, ale poza tym rozegrał dobre spotkanie. "Wietes" był ważną postacią w defensywie, a istotny jest fakt, że nie przegrał żadnego pojedynku z przeciwnikiem. Do tego 61 z 73 jego podań (84%) trafiło do jego partnerów z zespołu. Regularnie brał na swoje barki wyprowadzenie piłki spod pola karnego. Był przy piłce najczęściej ze wszystkich graczy stołecznej ekipy. Jego dobry występ potwierdzają statystyki i drugi InStat Index w zespole.

Polecamy

Komentarze (39)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.