News: Kilka spostrzeżeń po meczu z Zagłębiem Lubin

Kilka spostrzeżeń po meczu z Miedzią - Pobiegane

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

23.09.2018 18:38

(akt. 21.12.2018 15:36)

Piłkarze Legii pojechali do Legnicy na mecz z Miedzią i wygrali pewnie i niezłym tylu 4:1. Gospodarze nie wytrzymali tempa spotkania i w drugiej połowie opadli z sił. Legioniści zaś dopiero się rozkręcali. Czas na kilka pomeczowych spostrzeżeń.

Pobiegane – Od lat uważam, że Legia ma lepszych piłkarzy od innych drużyn w kraju, ale by dominować zawodnicy muszą być świetnie przygotowani fizycznie. Jeśli do umiejętności zostaną dodane walka, ambicja i zaangażowanie, to trudno będzie nawiązać z Legią walkę. Niestety słowa to jedno, a praktyka drugie. Mimo, że w dzisiejszych czasach o przygotowaniu fizycznym w Europie wiedzą już niemal wszystko, to przy Łazienkowskiej kolejni fachmani od tej dziedziny nie potrafili sobie poradzić. Po czasach trenera Romeo Jozaka i jego sztabu, przyszedł jednak zaciąg portugalski i wprowadził swój reżim treningowy, zrobił obóz przygotowawczy w środku sezonu. Pierwsze efekty pracy widzieliśmy w spotkaniu z Lechem, gdzie „Wojskowi” zabiegali „Kolejorza”. W Legnicy gracze Miedzi po intensywnej pierwszej części meczu nie byli w stanie powtórzyć takiej drugiej, zwyczajnie opadli z sił. A tymczasem mistrzowie Polski dopiero się rozkręcali. Na razie przypomina mi to drużynę i filozofię Stanisława Czerczesowa, ale to przecież przyjemne skojarzenie.


Pierwsze fajerwerki – W spotkaniu z Lechem trudno było szukać piłkarskich fajerwerków. Legioniści wygrali, bo bardziej im się chciało, lepiej fizycznie wytrzymali spotkanie. W Legnicy gracze Ricardo Sa Pinto szybko zareagowali na wydarzenia boiskowe czyli to, co zaplanowali sobie gospodarze. Miedź grała krótkimi podaniami, zagęszczała środek pola. To w pierwszych minutach przynosiło efekt – dwie sytuacje bramkowe. Ale piłkarze Legii zaczęli podchodzić wysokim pressingiem, starali się być blisko rywala, by zmniejszyć pole do gry i uniemożliwić rywalom wykonywanie takiej taktyki, w której czuli się najlepiej. Poskutkowało – akcji pod bramką Cierzniaka było mniej, a każda minuta powodowała spadek sił w ekipie beniaminka. Legia nie grała efektownie, nie podziwialiśmy jeszcze wypracowanych schematów, ale doczekaliśmy się pierwszych fajerwerków – można za nie uznać akcję i podanie Dominika Nagya oraz wykończenie Carlitosa. Palce lizać!


Nagy wersja 2.0, wykupić Cafu – To nieprawdopodobne jaki postęp w dwa miesiące zrobił Dominik Nagy. Jeszcze w lipcu był cieniem piłkarza, facetem który gdzieś się zagubił i nie może się odnaleźć. Na treningach bez jakiegokolwiek błysku, w sparingach niewidoczny. Dziś to już jednak tylko wspomnienie. Węgier po tym jak popracował z Sa Pinto, wygląda jak nakręcony. Pomaga w obronie, pełno go w ofensywie. Robi na boisku różnicę i dziś już nikt nie powie, że znika z pola widzenia na wiele minut. Jeszcze przyjemniej patrzy się na grę Cafu – w Legnicy zdobył dwie bramki, ale wrażenie robi jego mądra i dojrzała gra. Jest niezwykle ważnym ogniwem w zespole. Warto pamiętać, że został wypożyczony z Metz na 1,5 roku czyli do końca obecnego sezonu. Niedługo trzeba będzie rozpocząć starania o wykup. Pochwalić trzeba też Artura Jędrzejczyka, który był ostoją defensywy – kolejny już raz.


Minusy? – Po takim meczu trudno o jakąkolwiek krytykę, ale jeśli sam trener mówił po spotkaniu o straconej bramce i tym, że jego zespół nie może tak funkcjonować i musi razem z piłkarzami dalej ciężko pracować by to zmienić… Tydzień temu Paweł Stolarski wygrał wszystkie pojedynki z Kamilem Jóźwiakiem. W Legnicy miał za to mnóstwo problemów z Henrikiem Ojamaą. Były piłkarz naszego klubu miał sporo ochoty do gry, był dobrze przygotowany mentalnie i fizycznie do tego spotkania, po jego zagraniach kotłowało się w naszym polu karnym. Cała obrona i pomoc miała problemy z Petteri Forsellem. Ale to jak na nasze warunki kapitalny piłkarz. Ktoś powie, że nieco przy kości, ale gdyby był szczuplutki, to pewnie nigdy by do Polski nie trafił. Marnie wyglądał z przodu Sebastian Szymański, przegrywał wiele siłowych starć, nie kreował akcji – chyba, że po stałych fragmentach gry. Michał Kucharczyk strzelił gola z karnego, ale występ bez błysku, brakuje tego do czego nas przyzwyczaił.


Stabilizacja – Pierwszy raz od dawna Legia rozpoczęła dwa mecze z rzędu w identycznym zestawieniu. Trener Ricardo Sa Pinto po meczu z Lechem doszedł do wniosku, że zwycięskiego składu się nie zmienia i postawił na tak samo zestawioną jedenastkę w starciu z Miedzią. To oznacza, że po okresie pracy nad siłą i motoryką, przyszedł czas na zgranie. Wszystko po to, by piłkarze lepiej funkcjonowali na boisku jako zespół. Napawa to optymizmem przed kolejnymi meczami.

Polecamy

Komentarze (21)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.