Wnioski, spostrzeżenia

Kilka spostrzeżeń po meczu z Piastem - Ważny punkt

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

28.06.2020 20:50

(akt. 28.06.2020 20:50)

Piłkarze Legii Warszawa zremisowali z Piastem Gliwice, choć z przebiegu spotkania można było oczekiwać zwycięstwa. Punkt jest jednak niezwykle cenny, legioniści będą mieli ogromne szanse by za tydzień w Poznaniu zapewnić sobie tytuł mistrzów Polski. Czas na kilka pomeczowych spostrzeżeń.

Kontuzje i zmęczenie – Legia w ciągu tygodnia rozegrała trzy mecze – ze Śląskiem, Jagiellonią i Piastem. Po drodze straciła dwóch piłkarzy, którzy w ofensywie robili różnicę – mowa o Jose Kante (13 goli i 5 asyst) oraz Marko Vesovicia (najlepszy piłkarz ligi na wiosnę). Do tego doszły urazy Macieja Rosołka, Tomasa Pekharta, Arvydasa Novikovasa, Vamary Sanogo i Williama Remy’go. Zawodnicy nie przeszli normalnego okresu przygotowawczego, nie są przygotowani do gry na pełnej intensywności co trzy dni. Nie jest to tylko problem Legii, dotyczy większości zespołów w Europie. Ważne staje się odpowiednie dysponowanie siłami poszczególnych graczy. Ale nawet to nie zawsze jest możliwe. Walerian Gwilia miał odpocząć w Białymstoku, ale na rozgrzewce kontuzji nabawił się Pekhart i Gruzin musiał zasuwać od pierwszej minuty. Szkoda, że PZPN nie pochylił się na radami ekspertów i nie wprowadził pięciu zmian w meczach. Te są w Premier League czy La Liga i nikomu to nie przeszkadza. Jakość ofensywna nie wygląda w Legii tak dobrze, jak wyglądała miesiąc temu, ale niestety w tych warunkach to oczywiste.

Siłą jest zespół – Po serii urazów w ofensywie jedynym piłkarzem, którego mogą się obawiać rywale ze względu na technikę, ogólne umiejętności i panowanie nad piłką jest Luquinhas. Pozostali mają swoje atuty, często potrafią je wykorzystać z korzyścią dla zespołu, ale nie są to gracze, którzy mogą ośmieszyć przeciwnika, na których trzeba uważać od pierwszej do ostatniej minuty. Choć liczby Pawła Wszołka budzą szacunek, to jest to piłkarz bazujący na świetnym przygotowaniu fizycznym i szybkości. Podobnie jak Mateusz Cholewiak. Z kolei Walerian Gwilia jest niezwykle pracowity, ale nie jest piłkarzem, który jednym zwodem czy balansem ciała robi przewagę z przodu. Siłą Legii jest zespół. W każdym meczu, ktoś inny może być bohaterem. Ze Śląskiem był nim właśnie Gwilia, z Jagiellonią mógł nim zostać Cholewiak – zabrakło dokładności, w starciu z Piastem został nim młody Maciej Rosołek. Legia gra konsekwentnie, jest zdyscyplinowana taktycznie. Gdy przegrywa, nie zmienia się nastawienie czy styl. Jest za to uporczywe dążenie do zmiany wyniku, co często się udaje.

Cel coraz bliżej – W meczu z Piastem oglądaliśmy wiele zmian – Pawła Stolarskiego na prawej obronie zastąpił Artur Jędrzejczyk – kapitan odpoczywał w Białymstoku. Od pierwszej minuty zobaczyliśmy Andre Martinsa – spotkanie z Jagiellonią zaczął na ławce rezerwowych. Wśród rezerwowych znalazł się Mateusz Cholewiak, który trzy dni wcześniej był graczem podstawowym. W ataku na własną prośbę wystąpił Tomas Pekhart, który urazu nabawił się na Podlasiu i nie zagrał tam nawet minuty. Trener Aleksandar Vuković rotuje siłami piłkarzy. Wszystko po to, by osiągnąć cel, czyli zdobyć jak najszybciej tytuł mistrza Polaki. Punkt w meczu z Piastem to lekki niedosyt, ale należy go szanować. Remis przybliżył legionistów o następny krok do celu. Na cztery mecze przed końcem rozgrywek Legia ma jedenaście punktów przewagi, a dwanaście jest do zdobycia. Być może tytuł mistrza Polski zostanie zdobyty w Poznaniu. Im szybciej cel zostanie osiągnięty, tym prędzej będziemy mogli oglądać na boisku graczy młodych – Radosława Cielemęckiego, Piotra Pyrdoła, Mateusza Praszelika, a może jeszcze młodszych Szymona Włodarczyka czy Ariela Mosóra.

Nie ma co narzekać – Przeglądając komentarze w mediach społecznościowych czy na stronach internetowych poświęconych Legii można zauważyć narzekania na poziom meczów z udziałem Legii, że mistrz Polski powinien grać zdecydowanie lepiej. Ale w tej lidze aktualnie nikt nie gra lepiej, a poza tym trenerzy uprzedzali, że tak to może wyglądać. - Mieliśmy raptem trzy tygodnie przygotowań. Nie ma możliwości, by od razu uzyskać najlepszą formę fizyczną i sportową. Trzeba szukać sposobów, by dyspozycja była optymalna na daną chwilę. To duże wyzwanie dla trenerów i piłkarzy – mówił spec od przygotowania fizycznego, Łukasz Bortnik. - Nie lubię takiego gadania, że po przerwie nasza gra nie będzie najwyższych lotów. Uznaję to za oczywistość, ale to nie może być punktem, o którym będziemy myśleć. Naszym zadaniem będzie pracować jak najlepiej i grać jak najlepiej od pierwszego spotkania – dodawał Aleksandar Vuković. A przecież obaj szkoleniowcy nie zakładali plagi kontuzji. Dlatego trzeba jak najszybciej zdobyć mistrzostwo, a potem skupić się już na budowie zespołu pod europejskie puchary.

Mistrz w Poznaniu?! – Tytuł mistrza Polski zawsze smakuje wyśmienicie, a tytuł zdobyty w Poznaniu ma swój dodatkowy smaczek. Piłkarze Legii już za tydzień jadą do Wielkopolski na mecz z Lechem i mogą zapewnić sobie mistrzostwo. Dlatego wszystkie ręce na pokład, cel jest na wyciągnięcie ręki. Poniżej nasz ulubiony film ze stadionu przy ul. Bułgarskiej i zdecydowanie mecz, który pamiętać będziemy już zawsze.

 

Polecamy

Komentarze (32)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.