Wnioski, spostrzeżenia

Kilka spostrzeżeń po meczu z Wisłą w Płocku

Redaktor Marcin SzymczykRedaktor Piotr Kamieniecki

Marcin Szymczyk, Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

11.02.2019 21:40

(akt. 11.02.2019 21:40)

Piłkarze Legii wygrali pierwszy mecz w tym roku. Podobać mogło się przede wszystkim zaangażowanie wszystkich graczy. Indywidualnie wyróżnić można przede wszystkim Radosława Majeckiego, Artura Jedrzejczyka i Marko Vesovicia. Czas na kilka pomeczowych spostrzeżeń.

Wybiegany mecz - Wprawdzie piłkarze Wisły Płock mają więcej kilometrów  w nogach od graczy Legii, ale to zawodnicy mistrza Polski mieli na koncie wiecej sprintów i szybkich biegów. Tak, Legia wybiegała mecz w Płocku i do 70 minuty kompletnie w tym elemencie dominowała. Wszyscy walczyli, zaangażowanie było na bardzo wysokim poziomie - takim jakiego oczekuje szkoleniowiec Legii. Nikt nie odstawił nogi, każdy zasuwał ile sił. Gdy w końcu piłkę w siatce umieścił Artur Jędrzejczyk zasalutował w kierunku Ricardo Sa Pinto i zameldował wykonanie zadania. Portugalczyk odsalutował. W końcówce było groźnie, legioniści jakby poczuli jeszcze trudy zgrupowań. Z każdym meczem w tym elemencie powinno być jednak tylko lepiej.

Atut dał punkty - Stałe fragmenty gry są największym atutem mistrzów Polski odkąd trenerem Legii jest Ricardo Sa Pinto. Rzuty rożne czy wolne stały się bardzo groźną bronią. W Płocku spotkanie można było określić pojedynkiem na stałe fragementy gry. W Wiśle wykonawca był jeden - Dominik Furman. W zespole Legii było ich dwóch - Andre Martins i Sebastian Szymański. Piętnastego gola w tym sezonie stałym fragmencie gry w ekstraklasie legioniści strzelili po zagraniu "Szymiego". Dla porównania, we wszystkich rozgrywkach, Legia strzeliła "z gry" dwadzieście pięć goli. "Wojskowi" mieli w niedzielę okazję do dziewięciu dośrodkowań po rzucie rożnym lub wolnym. W pięciu sytuacjach dochodziło do uderzeń w kierunku bramki, co daje wysokie 58% skuteczności. Nie ma wątpliwości, że to atut, z którego stołeczna ekipa lubi korzystać. Na obozie w Portugalii zawodnicy pracowali nad tym elementem, podobnie jak nad dośrodkowaniami ze skrzydeł - i to było widać na boisku w Płocku.

Dobra organizacja - Wisła atakując bramkę Legii musiała to robić wykorzystując skrzydła. Najmniej prób gospodarze przeprowadzili środkiem pola. To nie był przypadek. Od organizacji gry środkowych pomocników (Cafu i Martins) oraz stoperów (Jędrzejczyk i Remy), zaczyna się pomysł na grę mistrzów Polski. Od funkcjonowania wspomnianej czwórki w dużej mierze zależy postawa całego zespołu. W Płocku wyglądało to bardzo dobrze. Miejscowi praktycznie nie stworzyli sobie groźnej sytuacji. Środek pola był pod pełną dominacją stołecznej ekipy. Szczególnie w pierwszej części meczu Giorgi Merebaszwili był sfrustrowany, gdyż nie otrzymywał żadnych podań od kolegów. Legioniści skutecznie odcięli go od piłek.

Jesienny problem nie zniknął - Nie ma wątpliwości, że Legia w Płocku, ale też w wielu spotkaniach rundy jesiennej, stwarzała znacznie więcej sytuacji od przeciwników. W spotkaniu z Wisłą "Wojskowi" powinni prowadzić już po 30 sekundach gry. Potem kolejne okazje na strzelenie bramki mieli Marko Vesović, Cafu i przede wszystkim Sandro Kulenović. Skuteczność jednak szwankowała. Na czternaście uderzeń, pięć było celnych. "Wojskowi" od rundy jesiennej mają kłopoty z wykorzystywaniem wykreowanych okazji, co w tym roku było widoczne również w trakcie meczów sparingowych. Tym bardziej szkoda, że trener nie zdecydował się na zabranie do Płocka Carlitosa - bądź co bądź najlepszego stzrelca zespołu.

Świetny Majecki, kapitalny Vesović, kapitan Jędrzejczyk - Przez większość czasu na zgrupowaniach wydawało się, że pierwszym bramkarzem Legii będzie Radosław Cierzniak. Sytuację zmienił sparing wewnętrzy. Cierzniak zawinił przy jednym golu, miał też niepewną interwencję, zaś Majecki zagrał bardzo dobre zawody. To przesądziło i to młodszy z Radków stanął w bramce w Płocku. I była to bardzo dobra decyzja, bo Majecki zagrał wybornie kilka razy ratując zespół przed stratą gola efektownymi i efektywnymi interwencjami. Ale najlepszymi graczami na boisku byli Artur Jędrzejczyk i Marko Vesović. "Jędza" kierował defensywą, miał najwyższy procent dokładnych podań w zespole, w końcówce dwukrotnie ofiarnymi wślizgami uratował drużynę, a wcześniej zdobył zwycięską jak się później okazało bramkę. Z kolei "Veso" biegał jak szalony, wszędzie go było pełno, z łatwością i lekkością dryblował, mecz mógł kończyć z dwoma asystami i przynajmniej jednym trafieniem. Trafił jednak w słupek, a z podań albo nie potrafili skorzystać koledzy, albo też interwencjami popisywali się obrońcy. Gdy został wycofany na prawą obronę był pewny i skuteczny.

Polecamy

Komentarze (81)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.