News: Kilka spostrzeżeń po meczu z Zagłębiem Lubin

Kilka uwag i spostrzeżeń po meczu z Realem

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

03.11.2016 15:42

(akt. 21.12.2018 15:37)

Mecz z Realem Madryt miał być spotkaniem na 100-lecie klubu i takim był. Sportowo to niezapomniany wieczór, który będziemy jeszcze wspominać latami. I wypada jedynie żałować, że takie wydarzenie kibice mogli obejrzeć jedynie przed telewizorami. Czas na kilka uwag i spostrzeżeń po środowej rywalizacji w Lidze Mistrzów.

Co za szał, co za radość - Minęło wiele godzin od zakończenia meczu Legii z Realem, a wciąż targają mną emocje. Co to był za mecz! Wiem, że Legia przegrywała w tym sezonie 0:2 z Koroną czy Wisła Płock i wychodziła z tych meczów zwycięsko, ale Real Madryt?! Przecież to inna rzeczywistość. Kiedy „Królewscy” prowadzą z kimś dwoma bramkami na wyjeździe, to raczej mało kto potrafi odwrócić losy spotkania. A Legii się udało! Ba nawet prowadziła i doprowadziła hiszpańskich dziennikarzy do paniki. Początkowo śmiali się Legii, szydzili z zawodników, a pod koniec meczu błagali o jakiś rzut karny i trafienie wyrównujące, które uchroni Real od wstydliwej wpadki. To naprawdę niesamowita historia i mecz, na który czeka się całe życie. Imponowało zaangażowanie i gra na boisku, imponowała pokora poza nim. Trener Jacek Magiera zapytany czy nie panikował, gdy po 54 sekundach było 0:1 odparł, że nie, bo w Zagłębiu Sosnowiec podobny początek meczu zaliczył z Podbeskidziem, a wygrali wtedy 5:4. Michał Kopczyński opowiadał ze spokojem o tym, jak przewrotna jest piłka, że w sobotę grał w meczu rezerw z drugim garniturem Jagiellonii w III lidze, a w środę wystąpił przeciw Realowi Madryt. Drużynie, wartej setki milionów euro, z kilkadziesiąt razy większym budżetem, 11-krotnym zwycięzcą Ligi Mistrzów i triumfatorem ostatniej edycji tych rozgrywek. Trener tej potężnej drużyny mówi po ostatnim gwizdku, że cieszy się, iż nie przegrał z Legią, zaś Gareth Bale, że trzeba więcej trenować by takie rzeczy się nie zdarzały. Brzmi jak bajka, chwilo trwaj!


Odważne i słuszne decyzje Magiery – Trener Legii Warszawa znów zaskoczył. Posadził na ławce reprezentanta Polski, człowieka, od którego Stanisław Czerczesow rozpoczynał ustalanie składu, czyli Tomasza Jodłowca. W jego miejsce desygnował do gry Michała Kopczyńskiego, wychowanka klubu, który ostatnio jednak grał mało, a trzy dni wcześniej zagrał w rezerwach. Okazało się, że była to decyzja słuszna. „Jodła” jest przemęczony, od stycznia nie miał wolnego, a „Kopa” zagrał bez kompleksów i naprawdę dawał radę. O porównaniu początku meczu z Realem do spotkania z Podbeskidziem już było. Ale Magiera cały czas myślał o wygraniu tego meczu. Może wziął sobie do serca okrzyki kibiców „Tylko zwycięstwo z Realem tylko zwycięstwo”, a może już taka jego natura. Sam podkreślał, że w sporcie zawsze trzeba grać o wygraną, bez względu na to z kim się gra. I tak wynik 2:2 nie interesował „Magica”. Przy remisie nie nakazał zespołowi tego by się cofnąć, nie wprowadził do gry piłkarzy defensywnych. Przeciwnie, pojawili się Aleksandar Prijović i Michał Kucharczyk i obaj mieli za zadanie atakować, robić zamieszanie z przodu. Udało się, bo to po zagraniu „Prijo” do siatki na 3:2 trafił Thibault Moulin. Po meczu Magiera mówił, że nie on zatrzymał Real ale piłkarze, którzy świetnie wykonali zadania taktyczne, budowali akcje tam, gdzie były luki między formacjami. To kolejna niesamowita historia, że Legia by dać szansę trenerowi, który cały czas był pod ręką, najpierw musiała zatrudnić szkoleniowca, który obrzydził wszystkim futbol. Taki wynik jak wczoraj buduje autorytet trenera.


Pochwały dla wszystkich – Może to zabrzmi górnolotnie, ale na pochwały za mecz z Realem zasłużyli wszyscy. Każdy z graczy pierwszej jedenastki oraz rezerwowi wspięli się na wyżyny swoich umiejętności i dali z siebie tyle, ile aktualnie mogą. Malarz puścił trzy gole, ale też sporo sytuacji wybronił. Rzeźniczak robił co mógł, zaliczył 100 procent celnych podań, Pazdan grał na wyprzedzenie, czyścił najlepiej jak potrafił, Hlousek był czujny i skoncentrowany na grze w tyłach, Kopczyński udźwignął presję, Moulin zdobył gola dającego prowadzenie, Gui grał bez kompleksów, wygrywał pojedynki biegowe. Dobrą zmianę kolejny już raz dał Projović, walki i zaangażowania nie można odmówić Kucharczykowi.  Na szczególne pochwały zasłużyli strzelcy pierwszych goli – Odjidja-Ofoe i Radović. Belg dobrze podawał, jeszcze lepiej strzelał. Rado znów woził obrońców, zdobył drugą bramkę w drugim meczu z Realem. Ta dwójka jednak ostatnio cały czas odgrywa kluczowe role, tym bardziej więc dziwią słowa Zinedine Zidane’a o tym, że oglądał większość meczów Legii w tym sezonie. Chyba jednak Francuz mijał się z prawdą.


Pustka – Przed meczem Legii z Realem przed stadionem gromadziła się grupka fanów, która polowała na autografy graczy z Madrytu. Poza tym było pusto i cicho. Zamknięty był nawet Sports Bar, który zwykle tętni życiem. Kiedy rozbrzmiewał hymn Ligi Mistrzów miałem wrażenie, że decyzja UEFA jest wizerunkowym strzałem w stopę dla każdej ze stron. Legia zasłużyła na karę, nawet dotkliwą, ale dużo lepsza byłaby finansowa, nawet w wysokości miliona euro, ale w zamian gra w normalnych warunkach. Jestem pewien, że pod takim rozwiązaniem podpisaliby się i włodarze Legii i gracze Realu, a także stacje telewizyjne mające prawa do transmisji ze spotkań Champions League. Stało się jednak inaczej i to był jedyny minus tego spotkania. W trakcie meczu słychać było głównie hiszpańskich komentatorów, oraz nielicznych fanów Realu i Legii. Szkoda, że mecz, który będziemy wszyscy wspominali latami, który był wydarzeniem sportowym na miarę 100-lecia istnienia klubu, zobaczyła na żywo tylko garstka ludzi. Wyobraźcie sobie szał jaki byłby na trybunach po trafieniu Miro Radovicia i jaki amok by zapanował po golu Thibaulta Moulina. To byłyby niezapomniane chwile, te dla których warto żyć. Hiszpańska "Marca” napisała, że dobrze się złożyło, że na trybunach nie było świadków tego wydarzenia, bo było dla Realu wstydliwe. Nie zgadzamy się jednak z tym przekornym stwierdzeniem. Brak kibiców to ogromna strata i coś, co wciąż boli i uwiera. - Musimy zrobić coś, by ani w Polsce, ani gdzie indziej stadiony już nigdy nie świeciły pustkami z takich powodów – podsumował trener Magiera.


Szczęśliwi właściciele – Na trybunach zasiedli wszyscy właściciele Legii. Po ostatnim gwizdku, każdy z panów miał zadowoloną minę. - Jeszcze nigdy nie widziałem swojej córki wychodzącej do szkoły z taką dumną i szczęśliwą miną - napisał dzień po spotkaniu Dariusz Mioduski. Bogusław Leśnodorski również był zachwycony. - Brakuje trochę szczęścia...brawo drużyna i brawo Legia. Piękny mecz. Drużyna ma niedosyt...piękne!! Teraz koncentracja na Niedziele!!! Walczymy o wiosnę – pisał po meczu na Twitterze. Z kolei Maciej Wandzel podsumował krótko: Dla takich chwil warto żyć!

Polecamy

Komentarze (837)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.