News: Kilka spostrzeżeń po meczu z Zagłębiem Lubin

Kilka uwag po meczu z Arką - Wygrana na luzie

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

04.05.2018 15:13

(akt. 21.12.2018 15:36)

Piłkarze Legii w pewnym stylu wygrali z Arką w finale Pucharu Polski i sięgnęli po pierwsze w tym sezonie trofeum. Jak sami zawodnicy zapowiadają, nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Kolejny finał w niedzielę w Białymstoku. A póki co czas na kilka pomeczowych uwag i spostrzeżeń. Miłej lektury.

Trafne decyzje Klafa – Było już o tym w spostrzeżeniach po meczu z Koroną, ale ponieważ nowy szkoleniowiec wciąż się nie myli, to warto kontynuować temat. Po tym jak Klafurić zmienił taktykę, gra z dwoma defensywnymi pomocnikami, skrzydłowymi i rozgrywającym, jak zaczął większą uwagę przywiązywać do przeciwnika, po tym jak przywrócił do pierwszego składu Michała Kucharczyka, postawił na Inakiego Astiza, potrafił w odpowiednimi czasie zmienić zadania Criistianowi Pasquato, nakazał piłkarzom częstsze uderzanie z dystansu, w odpowiednim czasie pozwolił na powrót Miroslava Radovicia, tak w spotkaniu z Arką przyszedł czas na kolejny taki ruch. Tym razem po dobrych 30 minutach z Koroną Kielce szansę gry od pierwszej minuty otrzymał Cafu. Ten nie potrzebował wielu minut by odwdzięczyć się golem i dobrą grą. Jak na razie „Klaf” podejmuje same trafne decyzje, wygrał cztery mecze na cztery możliwe, bilans goli 8:3, zdobył już Puchar Polski i teraz walczy razem z zespołem o kolejne trofeom – mistrzostwo Polski. Oby tak dalej.


Wygrana na luzie – Choć końcowy wynik tego nie sugeruje, to Legia wygrała z Arką na dużym luzie, kontrolując wydarzenia na boisku od pierwszej do ostatniej minuty. Szybko zdobyła dwie bramki i później nieco spuściła z tonu – świadomie i celowo, by oszczędzać siły, ale jednocześnie nie pozwolić rywalowi na zbyt wiele. Legia była poukładana taktycznie, momentami trudno było znaleźć słaby punkt w zespole. Gdy chcieć się przyczepić, to drużyna nie może pozwolić sobie na wbicie gola grając w przewadze, grać zbyt nonszalancko. -  Czasami za bardzo dawaliśmy rozbujać się Arce – mówił po ostatnim gwizdku krytycznie Pazdan. - Mieliśmy wszystko pod kontrolą. To pierwszy krok, teraz czeka nas drugi, trudniejszy, czyli walko o tytuł – mówił z kolei Radović. Arka wygrała w tym sezonie dwa spotkania z Legią, ale na Stadionie Narodowym nie nawiązała nawet walki o zwycięstwo.


Regularny Niezgoda – Skoro Niezgoda strzela gole w każdym niemal meczu, to wychodzi w pierwszym składzie. Mimo, że nogami przebiera Eduardo da Silva, to musi pogodzić się z faktem, że pierwszeństwo ma polski napastnik. 2 maja został wybrany najlepszym graczem meczu. I choć żartował z tej nagrody – mówił, że w jury musiał zasiadać ktoś z rodziny – zdobył ją zasłużenie. Tytuł przyznali mu pracujący w PZPN trenerzy Stefan Majewski, Czesław Michniewicz oraz... były szkoleniowiec Legii Jacek Magiera. – Ciężka jest statuetka buta, którą dostałem w nagrodę dla najlepszego piłkarza finału, nadaje się do wyciskania – żartował dalej w swoim stylu Niezgoda. Złapał luz, nie tylko na boisku. Ostatnio pytany o naukę jeżyka angielskiego w kontekście transferu odparł, że powoli opanowuje język polski, robi postępy i jak uzna, że jest dobry, wtedy zastanowi się co dalej. To taki żart typowy dla niego. – Przed sezonem niewielu w niego wierzyło. Obiecałem, że jeśli strzeli tuzin goli, przygotuję nagrodę. Dostanie ją po sezonie – mówi kapitan Legii Miroslav Radović. Niezgoda trafił w tym sezonie do siatki rywali już 15 razy.


Podwójne szczęście Vukovicia
– Po meczu w szatni Legii były podwójne powody do radości. Zdobycie Pucharu Polski to jedno, ale w przerwie meczu Aleksandar Vuković dowiedział się, że w szpitalu w Serbii – dokładnie o godzinie 16.52, na świat przyszła jego córeczka. „Aco” z pewnością na długo zapamięta wiec dzień 2 maja 2018 roku. Po meczu żartowaliśmy, że córka na pierwsze imię powinna mieć Wiktoria, a na drugie Niezgoda. Serdeczne gratulacje dla Vuko i pozostaje jedynie życzyć zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia.


Oprawa meczu – Jak zawsze finałowi na Stadionie Narodowym towarzyszyła interesująca oprawa, o którą zadbali kibice. Oprawy na wyjście piłkarzy były naprawdę ciekawe – kartoniady, sektorówki, transparenty, racowisko. Uważam, że to nadaje takiemu meczowi dodatkowego kolorytu, pod warunkiem, że nikt nie przegina, że race nie lądują na murawie. Niestety kibice Arki w pewnym momencie mocno przesadzili. Strzelali racami w sektory zajmowane przez kibiców Legii. Było to bardzo niebezpieczne, jedna z rac trafiła blisko telebimu, ponoć go uszkodziła, paliła się dość długo. To zjawisko bardzo niebezpieczne i nieodpowiedzialne, stanowiło zagrożenie dla zdrowia a nawet życia. Serio? Strzelanie do ludzi? Co będzie następne? Napalm? Z kibicami Arki i ich pomysłami ktoś powinien zrobić porządek raz na zawsze. Proponuję by były to działania dwu drogowe – z jednej strony państwo na drodze prawnej, z drugiej pozostałe ekipy kibicowskie z całej Polski.

Polecamy

Komentarze (6)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.