News: Komentarz: Szambo

Kilka uwag z meczu - Dwie jedenastki, dziwne decyzje personalne

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

20.07.2014 17:32

(akt. 21.12.2018 15:11)

Po spotkaniu z GKS Bełchatów żaden kibic Legii nie był w dobrym nastroju. Smutek długo nie mijał. Niedziela to jednak znakomity czas na refleksję i kilka spostrzeżeń. Legia nie ma i nie będzie jeszcze długo miała dwóch równych jedenastek meczowych, trenerzy zdecydowali się na dziwne i trudno wytłumaczalne decyzje personalne.

- Dwie jedenastki meczowe… Przed sezonem wiele mówiło się o szerokiej kadrze Legii i tym, że sztab szkoleniowy może desygnować do gry dwie różne jedenastki. Jednak już podczas obozu w Gniewinie było widać, że to tylko mrzonki. Wprawdzie jeden zespół wygrał 4:1 z Pogonią, ale już ten drugi zaprezentował się żenująco w spotkaniu z Arką. Mimo tego faktu trenerzy nie porzucili pomysłu, dalej wprowadzali go w życie. Jeden zespół wygrał 1:0 z Hapoelem Beer Shewa, drugi przegrał 2:3 z Zawiszą w Superpucharze. Im dalej tym gorzej – jeden zespół szczęśliwie zremisował z St. Patrick’s Athletic, zaś drugi przegrał z GKS-em Bełchatów. Pytań jest wiele. Jak długo będziemy się tak bawić? Czy jakikolwiek poważny zespół w Europie gra, co chwilę inną jedenastką? Jak ci zawodnicy mają się zgrać? Legia nie ma dwóch równych składów i długo mieć nie będzie. A prawda jest taka, że jeśli na boisku nie ma Vrdoljaka, Radovicia, Dudy to praktycznie nie ma też gry…


- Dziwne decyzje personalne… Wprawdzie udało mi się przewidzieć jedenastkę na mecz z GKS-em Bełchatów, ale to nie znaczy, że jestem w stanie wytłumaczyć poszczególne decyzje. Na prawej obronie zagrał Lewczuk, choć przez całe zgrupowanie był próbowany na środku – wyłącznie. Parę stoperów utworzyli Dossa i Wieteska – ciekawa para, ale zagrała w tym zestawieniu pierwszy raz. Wcześniej nawet na treningach nie było okazji tego przećwiczyć – Dossa wrócił do zajęć zaledwie 10 dni temu… Na lewej stronie wystąpił Bereszyński – starał się jak mógł, ale już mecz z Zawiszą pokazał, że to nie jest jego pozycja, nie w tej chwili. Jak długo Pinto będzie udowadniał Bergowi, że nie jest defensywnym pomocnikiem by ten to dostrzegł? I jak to jest z Wladimerem Dwaliszwilim? Całe zgrupowanie był odsunięty od zespołu, nie brał udziału nawet w gierkach na treningach, a teraz miał nam ratować wynik? Sami przyznacie, że to wszystko kupy się nie trzyma. Ja wiem, że liga jest długa, punkty będą dzielone, ale mecze o stawkę nie są miejscem na tyle eksperymentów jednocześnie. A jeśli trenerzy postanowili odpuścić początek ligi to może uczciwiej by było powiedzieć o tym kibicom?


- Młode pozytywy… - Szukając optymistycznych wątków w meczu stwierdziłem, że jedyne, co w jakimś stopniu może cieszyć to postawa tych najmłodszych piłkarzy. Wieteska mógł przy bramce zachować się lepiej, jak i cały blok defensywny, ale generalnie sobie radził. Był bliski zdobycia bramki po strzale głową. Zastanawiam się jednak czy zdjęcie go w przerwie nie zrobiło mu krzywdy… Natomiast Ryczkowski grał bez kompleksów, miał świetną okazję do strzelenia gola po zagraniu Vrdoljaka, ale chybił. Po meczu miał odwagę wyjść do dziennikarzy i opowiedzieć o meczu. Z tej mąki będzie chleb.


- Trzy zmiany jednocześnie… Kolejna przedziwna sytuacja, niemająca miejsca na boiskach w Europie. Owszem zdarza się, że trenerzy w skutek urazów i nieszczęśliwego splotu wypadków wyczerpują limit zmian dość szybko. Ale nie z własnej woli. Zmiana Vrdoljaka była zaplanowana przed meczem. Chorwat miał dać z siebie wszystko przez pierwsze 45 minut i ustąpić miejsca Kalinkowskiemu. Kapitan jest szykowany do gry od pierwszej minuty w środowym spotkaniu z St. Patrick’s, Ale już zmiany w przerwie Dwaliszwilego i Wieteski to akt desperacji. A co by było gdyby np. w 48 minucie urazu doznał Pinto? Gralibyśmy na własne życzenie druga połowę w osłabieniu… Poza tym zmiana Wieteski już w przerwie dawała temu młodemu chłopakowi jasno do zrozumienia, że trener się pomylił wstawiając go do składu i stąd błyskawiczna korekta. Wprowadzając w ten sposób młodzież do zespołu można jej zrobić więcej krzywdy niż pożytku.


- Pustki na trybunach... Na spotkaniu pobity został rekord niskiej frekwencji. Jest okres urlopowy, a kibice mają dość oglądania takiej gry, jak w pierwszym spotkaniu el. do Ligi Mistrzów. Stąd okrzyki „Legia grać, k… mać” czy „Co wy robicie, Wy naszą Legię hańbicie”. Jeśli coś się szybko nie zmieni, to możemy spodziewać się kolejnych niechlubnych rekordów na trybunach… Przychodzić będą tylko ci najwierniejsi, a i im będą nerwy puszczać. Wczoraj po meczu, gdy pod Żyletę podeszli piłkarze, było nerwowo. Dostało się Bereszyńskiemu, Lewczukowi i Piechowi. Nawet Kuciak usłyszał kilka przykrych słów. Po spotkaniu nikt z piłkarzy nie chciał rozmawiać o meczu, a Rzeźniczak zawiesił działanie na Twitterze i Facebooku. To wszystko pokazuje, że zawodnikom też nie jest do śmiechu, a sytuacja jakby wymnęła się spod kontroli.

Polecamy

Komentarze (56)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.