Wnioski, spostrzeżenia

Kilka wniosków po meczu z Atromitosem

Redaktor Marcin SzymczykRedaktor Piotr Kamieniecki

Marcin Szymczyk, Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

17.08.2019 10:35

(akt. 18.08.2019 12:28)

Piłkarze Legii Warszawa wygrali w Grecji z Atromitosem i awansowali do kolejnej rundy eliminacji Ligi Europy. Czas na kilka wniosków po środowym spotkaniu.

Nie jest ważne jak... ważne, gdzie - Od dawien dawna ludzie zadają sobie pytanie: lepsza skromna wygrana w brzydkim stylu czy remis osiągnięty w sposób, po którym ręce same składają się do oklasków. Sytuacja Legii po meczu z Atromitosem w Warszawie była niezła -  rozegrali dobry mecz choć zakończony bez zdobyczy bramkowych. Dość szybko legioniści rozegrali spotkanie w Grecji, w którym nie dominowali tak bardzo, ale wygrali 2:0. Wicemistrzowie Polski od początku eliminacji nie kroczą w nich niczym taran, ale korzystają z tego, co mogą zrobić i są przy tym skuteczni. Legia raz przeciwników przeskoczy, w innym wypadku przejdzie między nogami, a jeszcze kiedy indziej obejdzie przeszkodę. Nie zmienia to faktu, że "Wojskowi" meldują się w kolejnych rundach i są jedyną polską drużyną, która wciąż ma szansę zagrać w fazie grupowej europejskich pucharów. Od tego, zespół Aleksandara Vukovicia dzieli już tylko jeden krok, ale będzie to krok najtrudniejszy. Rangers FC to zdecydowanie trudniejsza przeszkoda. Legia po raz pierwszy nie będzie przystępowała do dwumeczu w roli faworyta. To Szkoci będą musieli, a warszawiacy będą mogli awansować. Choć nie ma wątpliwości, że Polacy bardzo potrzebują tego, by dostać się do grupy z powodów finansowych, sportowych, rankingowych czy wizerunkowych. Na razie Aleksandar Vuković i jego ekipa skutecznie pokonują kolejne etapy eliminacji Ligi Europy.

Dobra defensywa - Co by nie mówić, z kim by Legia nie grała, to sześć meczów w eliminacjach Ligi Europy bez straty gola, robi wrażenie. Legioniści dzięki temu ustanowili rekord kolejnych meczów polskiej drużyny bez straty gola w europejskich rozgrywkach. Duża w tym zasługa pary stoperów Artur Jędrzejczyk - Igor Lewczuk. Obaj się fajnie uzupełniają, z ich poczynań bije doświadczenie i pewność siebie, co działa pozytywnie na reszte zespołu. "Jedza" odkąd wrócił na środek, na początku nieco z konieczności był ustawiany po lewej stronie, pokazuje że wciąż jest jednym z najlepszych stoperów w kraju. Zaś Lewczuk przypomina piłkarza, który za czasów Stanisława Czerczesowa był kluczowym graczem zespołu, był powoływany do reprezentacji Polski. Gra pewnie, ofiarnie, uratował zespół od straty gola. A przecież na obu piłkarzy naciska Mateusz Wieteska, który chwilowo stracił miejsce w składzie ale nie złożył broni. Oczywiście na fakt, że Legia traci mało bramek, wpływ ma poprawa organizacji gry całego zespołu, jak i postawa w bramce Radosława Majeckiego.

Zazębiająca się trójka - W obu meczach z Atromitosem, jak i w ligowym spotkaniu ze Śląskiem, Legia stawiała na trójkąt środkowych pomocników, w którym rola "dziesiątki" uległa pewnej zmianie względem tego, nad czym "Wojskowi" pracowali w trakcie zgrupowań. Istotne założenia w ofensywie spoczywają na barkach Waleriana Gwilii, który w ostatnich dniach jest wyróżniającą się postacią ekipy Vukovicia. Gruzin podaje, asystuje i sam strzela. Nie byłoby tego bez zachowania odpowiedniego balansu. Aby "Vako" mógł skupić się na rozegraniu, musi mieć spokój za plecami, a ten zapewnia cofnięty duet w postaci Andre Martinsa, a także mającego najwięcej zadań defensywnych, Domagoj Antolić. Gdy Chorwata zabrakło, jego miejsce zajął Cafu, który wybiegł na boisko po raz pierwszy w tym sezonie od startu spotkania. Rosły Portugalczyk w zamian dodawał większą przewagę w ofensywie, co było widać na stadionie w Peristeri przy akcji, po której z bramki mógł cieszyć się Paweł Stolarski. Legia zazębia grę trójką, którą wspiera m.in. z ofensywy Sandro Kulenović wykonujący sporo czarnej roboty pod polem karnym. Kłopot zaczyna się, gdy Chorwat ma skutecznie zachować się w "szesnastce". To kwestia, którą Vuković musi szybko naprawić wraz ze swoim sztabem: jak utrzymywać przewagę, a jednocześnie wykorzystywać więcej okazji i częściej finalizować akcje w polu karnym uderzeniami. Na pewno trzeba zmniejszy odległości między poszczególnymi formacjami i zwiększyć liczbę piłkarzy z przodu przy akcjach ofensywnych. Sami zawodnicy muszą zaś popełniać mniej błędów i dokonywać lepszych wyborów, co powinno się poprawiać wraz ze zwiększającą się pewnością siebie. W najbliższym czasie należy się spodziewać, że wicemistrzowie Polski będą szlifowali aktualny system, choć z różnymi założeniami: nieco bardziej ofensywnymi (z Cafu), jak i defensywnymi (z Antoliciem). Chorat lepiej wygląda przy takim stylu gry na tle lepszych rywali, a Cafu na tle słabszych. Trójka w środku pola ma potencjał.

Szeroka kadra - Mecz w Grecji pokazał, że gracze dotąd grający rzadziej, rozpoczynajacy mecze na ławce rezerwowych, w każdej chwili mogą wskoczyć do jedenastki i nie tylko zagrać na podobnym poziomie co ich koledzy, ale nawet lepiej. Urazy z gry w meczu z Atromitosem wykluczyły Domagoja Anntolicia i Arvydasa Novikovasa. Na ich miejsce wskoczyli Cafu i Paweł Stolarski i swoją szansę wykorzystali. Byli gotowi do podjęcia wyzwania, jeden zdobył bramkę, drugi zanotował asystę. Obaj należeli do najlepszych na placu gry. Cafu pokazywał siłę, kreatywność, technikę i wizję gry. Momentami było widać, że miał długą przerwę w grze, ale spisał sie naprawdę dobrze. Stolarski imponował dynamiką, wybieganiem, zaangażowaniem i agresją. Może w ich obecności w pierwszym składzie było trochę przypadku, ale najważniejsze że piłkarze spisali się znakomicie. Pokazali dobre przygotowanie psychiczne i motoryczne do meczu. Trener Aleksandar Vuković po powrocie do zdrowia graczy kontuzjowanych będzie miał z kogo wybierać. I o to chodzi.

Optymalizacja skrzydeł - O grze skrzydłowych Legii można wiele dyskutować w trakcie trwającego sezonu. Nie da się powiedzieć, że pracują optymalnie i na najwyższym stopniu efektywności. Warszawiacy na obiekcie Atromitosu przerwali serię trzech meczów bez zdobytej bramki, wreszcie ważną rolę wypełnił też gracz grający na flance. W tym wypadku był to Marko Vesović, który dośrodkował do Waleriana Gwilii przy bramce na 2:0. Skrzydłowi nie są jednak w optymalnej dyspozycji. Dominik Nagy zasiadł na ławce rezerwowych i nie było w tym przypadku. Najciekawiej prezentuje się Luquinhas. Potrafi zaskakiwać swoimi dryblingami, ale fragmentami wciąż znikać z boiska czy też wprowadzać zbyt dużo chaosu i efektowności, pomijając przy tym efektywność. Arvydas Novikovas prze kontuzją był bardzo nieskuteczny i dokonywał złych wyborów. Gdyby Legia rozwiązała kwestię skrzydłowych (na tę chwilę na prawej stronie optymalne wydaje się wystawianie Vesovicia, a za nim, w defensywie, Pawła Stolarskiego), gra "Wojskowych" może ulec progresowi.

Polecamy

Komentarze (32)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.