News: Komentarz: Początek szaleństwa?!

Komentarz: Początek szaleństwa?!

Marcin Szymczyk

Źródło: List od Czytelnika

17.10.2011 15:15

(akt. 12.12.2018 22:27)

<p>- Rozgrywki nie osiągnęły nawet półmetka, fachowcy nadal nie potrafią jasno określić czy podoba się im ta Legia Skorży czy wręcz przeciwnie. Trochę tak jakby ocena stylu i sposobu gry danego zespołu uzależniona była tylko i wyłącznie od samych wyników, jakby styl i sposób gry nie miały większego znaczenia. Kolejka górska, jak wygrywają to są świetni, a Skorża mistrzem taktyki, jak trafia się porażka to piłkarze miernoty, a trener to facet popełniający błąd za błędem. No nic, widać tak musi być... - pisze w swoim kolejnym tekście jeden z naszych czytelników, komentatorów.</p>

Niezależnie od wyników zespołu, niezależnie od oceny pracy trenera jest dziedzina, która potrafi rozgrzać do białości zarówno fachowców jak i kibiców. Jest taki temat, który porusza wszystkich związanych z tym sportem. Niezależnie od przekonań, czy oceny potencjału obecnego zespołu wszyscy jak jeden mąż są gotowi godzinami rozprawiać o kolejnych potencjalnych wzmocnieniach (i to niezależnie od tego czy są one potrzebne czy nie).Ciekawym zjawiskiem jest też fakt, że gdy przychodzi do rozmów o transferach to niezależnie od posiadanej wiedzy o niuansach piłki nożnej i o aspektach taktycznych z nią związanych głowę traci każdy. Zawsze gdy wypłynie na świat jakaś informacja odnośnie możliwości przejścia z lub do klubu danego zawodnika pojawia się mnóstwo spekulacji i informacji z gatunku scienice-fiction. Często czyta się takie wiadomości jak dobrą powieść fantastyczno - nienaukową. Bawią się w to wszyscy, młodzi, starzy, znawcy, ignoranci, bawią bez opamiętania i z ogromną radością. Wszyscy nagle mają tyle samo do powiedzenia, nikt nie zastanawia się nawet nad realnymi przesłankami (lub ich brakiem) danej spekulacji transferowej.


Powtórka z rozrywki ?


Tak było w poprzednim (niedawno zamkniętym) okienku transferowym. Gdy to w ogromie wieści jakie przewijały się w trakcie sezonu potocznie nazywanego ogórkowym (ciekawe czy to od ilości piłkarskich „ogórków” wciskanych do każdego klubu na potęgę :)) gruchnęła jak grom z jasnego nieba wiadomość, że Legia chce podpisać kontrakt z zawodnikiem Rumuńskiego pierwszoligowca  (wtedy jeszcze tak było) Politehnica Timisoara niejakim Costelem Pantilimonem. Zaczęło się, rozpętała się istna burza. Ileż to papieru poszło na artykuły o przyszłym (niedoszłym) bramkarzu naszego zespołu, ileż gigabajtów zapisano na serwerach.


Co ciekawe w czasie gdy można już było przeczytać, że stołeczny zespół nie powinien powierzać tak ważnej pozycji jakiemuś „nieznanemu” ogórkowi (to chyba od tego sezonu) i, że wywalanie kasy na jakiegoś kompletnie nieznanego faceta to pewnie jakiś szwindel, nikt nie zająknął się nad realną możliwością (suma, kontrakt) tego transferu. Nikt nie podniósł pod dyskusję czy ten nikomu „nieznany” bramkarz w ogóle słyszał o stołecznej drużynie i czy przez myśl mu przeszło by u nas zakotwiczyć na dłużej. Dziś jak wiemy Pantilimon jest drugim bramkarzem Manchesteru City i to jakby kończy spekulacje zarówno odnośnie możliwości jego ściągnięcia jak i o klasie piłkarskiej tego goalkeepera.


W tym tygodniu karuzela zaczyna rozkręcać się już na nowo (swoją drogą ciekawe czy pierwszy deszcz i pochmurne niebo to pochodna pierwszych oznak medialnej burzy). Z jednej strony wygląda na to, że dziennikarze nie za bardzo maja o czym pisać. Stąd pewnie seria artykułów o ponoć nie najlepszej atmosferze w drużynie, o zapomnianym przez Boga (i Skorżę) Kiełbowiczu, a na koniec wytoczono już działa największego kalibru i mogliśmy przeczytać o zaległościach wobec zespołu (choć to faktycznie jest temat nieco poważniejszy). Z drugiej jednak strony klub faktycznie dorzucił swoją cegiełkę. Najpierw prezentując wywiady (filmowe i pisemne) z Markiem Jóźwiakiem i jego wizją na nowe okienko (oraz domniemanych potrzebach zespołu), potem informując o swoim pierwszym transferze w zimie. Od stycznie graczem stołecznego zespołu zostanie reprezentant Ghany u-20, siedemnastoletni Albert Bruce. Na pierwsze oznaki powrotu transferowego szaleństwa błyskawicznie odpowiedziała brać dziennikarska, bardzo dzielnie wspierana przez zastępy kibiców.


Od kilku dni możemy już roztrząsać czy Legia ściągnie Jankowskiego. Znów nie ma znaczenia czy mamy na to pieniądze, znów nikt nie zastanawia się nad tym czy mamy taką potrzebę, czy aby na pewno młody napastnik to jest to, o czym marzy trener. Nic to, pojawiło się nazwisko, pojawia się potrzeba, Jankowski ma grać w Legii i koniec. Aby na pewno?


Maciej Jankowski


Kim jest Maciej Jankowski ? Czy to nowe wcielenie Messiego? Czy może jednak to następca Marco Van Bastena? Pomimo wszechobecnych nawoływań do natychmiastowego transferu na to pytanie nie odpowie nikt. W każdym razie nie na tym etapie kariery, a jednak całe zastępy fanów Legii są gotowe przynieść go na rekach. Od jakiegoś czasu zadaje sobie pytanie dlaczego? Czemu ten akurat kandydat ma aż takie wsparcie legijnych fanów. Dlaczego transfer tego młodego chłopaka tak elektryzuje kibiców drużyny z Łazienkowskiej 3.


Stare Grzechy


Wydaje mi się, że jest jeden winny tego stanu rzeczy, a zasadzie dwóch. W mojej ocenie jest to Robert Lewandowski i… Mirosław Trzeciak. To decyzja (a raczej brak tej decyzji) tego drugiego i dalsza kariera tego pierwszego tak działają na wyobraźnię warszawskich fanów. „Przeoczenie” tego zawodnika przez naszych speców od transferów bardzo nadwyrężyło zaufanie tak kibiców jak i ekspertów piłkarskich. Teraz każdy kolejny młody chłopak potrafiący kilka razy skierować piłkę do siatki będzie natychmiast wzywany do Legii. Tym bardziej jeśli jest to dzieciak z okolic Warszawy. Być może dlatego nikt z kibiców drużyny z Ł3 nie krzyczy jeszcze o Jakubie Świerczoku jako o tym kolejnym obowiązkowym zakupie. To Maciek wie „co to” Legia, podczas gdy dla młokosa z Polonii Bytom to tylko stołeczny zespół.


Umiejętności Piłkarskie


Maciej Jankowski w poprzednim sezonie (w którym został ponoć odkryciem Ekstraklasy) w 32 meczach strzelił 10 bramek i zanotował 1 asystę, przebywał na boisku 2688 minut. Wynik niezły jak na młokosa z tym, że nasz Michał Kucharczyk występując w minionym sezonie na kilku pozycjach uzyskał bardzo podobny wynik. Nawet nieco lepszy, rozegrał 33 mecze, strzelił 8 bramek i zanotował 6 asyst do tego spędził na boisku 2249 minut. Ciekawostką jest to, że to jednak Michał był oceniany jako ten który ma większy wpływ na wyniki swojej drużyny. To Kucharczyk zyskał w oczach selekcjonera i to chłopak z Łazienkowskiej zadebiutował w pierwszej drużynie Narodowej. W tym sezonie jest inaczej, Maciek strzelił dla drużyny z Chorzowa już pięć bramek, nasz Michał może pochwalić się tylko bramką i asystą. Jednak chyba nikt nie może na poważnie porównywać statystyki tych graczy w tych rozgrywkach. Atakujący Ruchu jest w pełni zdrów, przepracował okres przygotowawczy i walczy z pełnym zaangażowaniem. Michał ma zdecydowanie gorzej, ten sezon to na razie dla niego pasmo odnawiających sie kontuzji niepozwalających rozwinąć w pełni skrzydeł. Ciekawostką jest to, że pomimo tej sytuacji do kadry u 21 i tak powołany został ....Kucharczyk. Wrócił z bramką na koncie i...kontuzją.


Jeśli mam być szczery to porównanie tych dwóch graczy wychodzi mi na korzyść naszego napastnika. Obok samych „gołych” statystyk są jeszcze inne walory świadczące o klasie danego piłkarza. W mojej ocenie one też świadczą na korzyść naszego Michała. Były zawodnik Klubu Sportowego Świt Nowy Dwór Mazowiecki ma umiejętności pozwalające na grę kombinacyjną. Mimo tego, że środkowy napastnik to jego nominalna pozycja to bez większego problemu radzi sobie również na skrzydle czy nawet tuż za napastnikami. Maciek natomiast wykorzystuje swoją siłę i szybkość by nękać bramkę przeciwnika. To faktycznie wychodzi mu bardzo dobrze i dlatego…


Nie zamierzam kwestionować umiejętności młodego napastnika Ruchu Chorzów. Jak na tak młodego gracza cechuje go spore opanowanie i spokój pod bramką przeciwników. Ma też całkiem spory repertuar akcji kończonych wysiłki swoich kolegów. Potrafi też dograć celną i mocną piłkę do partnera. Mając świadomość wszystkich zalet tego zawodnika postanowiłem rozważyć inne aspekty oceny zawodnika.


Mentalność


Cechy mentalne wydają się równie ważne jak umiejętności piłkarskie. Tak się składa, że nie tacy napastnicy trafiali do naszego klubu ze Śląska. Ostatnim który zapadł mi w pamięć był „snajper” Mariusz Śrutwa. Z całym szacunkiem do Maćka, ale był to zupełnie innego formatu piłkarz. Legenda chorzowskiej drużyny. Gdy przychodził był najlepszym napastnikiem ligi a jednak... jak wielu przed nim nie poradził sobie w Warszawie. Historia tego świetnego przecież napastnika nakazuje zachować ostrożność przy doborze kolejnych piłkarzy mających decydować o obliczu naszej drużyny. Tak samo jest w wypadku młodego Jankowskiego, który sam o swoich występach w drużynie Ruchu Chorzów pisze tak: - „Gdy nie ma presji na wyniki, to gra się bardzo przyjemnie i są tego efekty. Z meczu na mecz koncentrujemy się na kolejnych rywalach, nie wybiegamy w przyszłość. Miło jest, tak niespodziewanie zaskoczyć.” Czytając te słowa samo nasuwa się pytanie – co będzie jak pojawi się wszechobecna w Warszawie presja. Jak wygrywać, będzie trzeba ? Czy nadal będziemy mieli do czynienia z tym samym zawodnikiem? Czy podoła tej atmosferze która towarzyszy Legii Warszawa od zawsze?

 

Potrzeby Legii

 

Na koniec analizując potrzebę angażu poszczególnego zawodnika do naszej drużyny zastanówmy się jakie są aktualne potrzeby naszej drużyny. Czasy gdy Legia mogła kupić każdego zawodnika (potrzebnego czy nie) minęły bezpowrotnie (tak naprawdę to nie wiem czy kiedykolwiek były), dlatego wzmocnienia (szczególnie gotówkowe) trzeba starannie planować i dopasowywać do potrzeb drużyny. W tej chwili sytuacja wygląda w ten sposób, że trener stołecznej jedenastki doprasza się o klasowego skrzydłowego. Nie udało się zakontraktować takiego zawodnika w minionej przerwie. Być może nie jest łatwo o takiego gracza o odpowiednich parametrach, być może też nie bardzo dowierzano szkoleniowcowi, który twierdził, że Kuba Kosecki jeszcze nie jest gotowy by zapełnić tą lukę. Koniec końców prawego skrzydłowego nie ma i jest to jeden z głównych powodów do zmartwień przed każdym kolejnym spotkaniem. W chwili gdy kłopoty zdrowotne dopadły Manu (nie będę tu się rozwodził nad przydatnością bądź nie tego zawodnika) mamy ewidentny problem z obsadą tej pozycji. Wychodzi na to, że jest to kolejny powód dla którego wydawanie pieniędzy (o ile w ogóle jakieś w kasie są z przeznaczeniem na transfery w zimowym okienku). Na tego młodego napastnika nie ma racji bytu. Pomimo wielu argumentów za wydaje się, że transfer akurat tego zawodnika (szczególnie w obliczu żądań obecnego pracodawcy) nie wydaje się być priorytetem.


Jankowski nie dla Legii ?


Absolutnie nie stawiałbym tak sprawy. Rację mają Ci którzy twierdzą, że Legia nie powinna tracić ludzi z "L" w sercu (a na takiego wygląda Maciek). Jednak nie dziś i nie teraz i nie za pieniądze o których się mówi przy okazji tego transferu. Tutaj jest pole do popisu dla naszych ludzi zajmujących się transferami. Na zachodzie podpisuje się różnego rodzaju umowy. Zdarzyło mi się słyszeć o umowie zapewniającej „tylko” pierwszeństwo pierwokupu, o zakupie piłkarza, który na razie pozostaje w swoim dotychczasowym klubie a płatność następuje w momencie przejścia (po roku lub dwóch). To tylko niektóre z możliwych rozwiązań o których słyszałem. Wobec problemów finansowych drużyny ze Śląska można odstąpić im w rozliczeniu kilu graczy z „młodych i obiecujących” (niektórych na stałe, niektórych na wypożyczenie). Rozwiązań jest wiele, ale pewne jest jedno, taka transakcja musi powodować by i Legia i Ruch były zadowolone z tego rozwiązania. W innym wypadku suma odstępnego będzie bardzo, ale to bardzo wysoka, wszak zespół z Chorzowa musi w jakiś sposób zapełnić lukę po bardzo ważnym dla siebie zawodniku. Dlatego też nie można stawiać sprawy na ostrzu noża. Bardzo doceniam tego młodego zawodnika, ale jego angaż absolutnie nie jest priorytetem dla naszych ludzi odpowiedzialnych za transfery. Mam też nadzieję, że Maciej deklarujący miłość do naszej drużyny ze swojej strony też znajdzie sposób, by jednak zagrać w zespole ze swoich młodzieńczych marzeń.


Post scriptum


Tekst ten był pisany przed meczem w Chorzowie (stąd pewne nieścisłości odnoście poszczególnych wydarzeń), jednak z różnych względów nie mógł się przed nim ukazać. Chciałbym jednak zaznaczyć, że moja perspektywa nie zmieniłaby się ani o jotę, ani w przypadku ewentualnego hat tricka ustrzelonego Legii, ani w wypadku słabszego meczu, jaki się akurat młodemu Maćkowi przytrafił.


Autor: Monrooe

Polecamy

Komentarze (53)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.