Koszykówka: O krok za rywalem

Redaktor Michał Grzegorczyk

Michał Grzegorczyk

Źródło: Legia.Net

14.04.2019 20:55

(akt. 14.04.2019 23:41)

Koszykarze Legii Warszawa mecz z MKS-em Dąbrowa Górnicza rozpoczęli w składzie Kowalczyk, Karolak, Prewitt, Kołodziej, Patiejew. Kibice zaprezentowali ciekawą oprawę - Ochota na Legię, zaś na trybunach zasiadł m.in. Miroslav Radović. Spotkanie długo było wyrównane, ale na przerwę to goście schodzili z przewagą dziewięciu punktów. W czwartej kwarcie oglądaliśmy niesamowitą pogoń "Zielonych Kanonierów". Ostatecznie to jednak rywale wygrali 77:75. Wkrótce szersza relacja z meczu.

fot. Maciej Biały

W niedzielny wieczór na Bemowie w meczu zamykającym 27 kolejkę Energa Basket Ligi zmierzyły się dwa zespoły walczące o miejsce w czołowej ósemce. MKS Dąbrowa Górnicza z rewelacyjnym, jak na kłopoty finansowe z którymi boryka się klub, bilansem 14-13 przyjechał do Warszawy po dwóch wyjazdowych wygranych z Hydrotruckiem Radom oraz Anwilem Włocławek. Legioniści z kolei przystępowali do spotkania po trzech zwycięstwach z rzędu i wzmocnieni powracającym po kontuzji Mo Soluade. Podopieczni trenera Tane Spaseva rozpoczęli mecz w następującym składzie: Sebastian Kowalczyk, Jakub Karolak, Omar Prewitt, Michał Kołodziej oraz Rusłan Patiejew. Początek spotkania był bardzo wyrównany, a minimalną przewagę mieli goście z Dąborwy Górniczej, w czym największa zasługa ich rozgrywającego Adrisa De Leona. W barwach Legii z bardzo dobrej strony po raz kolejny pokazał się Keanu Pinder, który wniósł wiele energii z ławki. Po celnym rzucie Kowalczyka to gospodarze przejęli inicjatywę i po celnych osobistych Jorge Bilbao Legia prowadziła po 10 minutach 19:17.

Drugą kwartę Legioniści zaczęli od dobrej obrony, która pomogła im odskoczyć po niespełna czterech minutach na 6 „oczek”. Niestety po dwóch trafieniach zza łuku Mathieu Wojciechowskiego i Clevlanda Melvina to goście nabrali wiatru w żagle. Od stanu 34:34 podopieczni trenera Jacka Winnickiego zaliczyli serię punktową dziesięc do zera. W końcówce tej kwarty MKS poczynał sobie coraz śmielej, a koszykarze z Warszawy pudłowali nawet najprostsze rzuty. W sumie ostatnie 6 minut pierwszej połowy MKS wygrał 22:7 dzięki czemu na przerwę schodził prowadząc 46:37.

Po zmianie stron podopieczni trenera Spaseva grali lepiej w obronie, ale długo nie przekładało się to na poprawę rezultatu, co coraz częściej doprowadzało do furii macedońskiego szkoleniowieca Legii. Wreszcie aktywniej w ataku poczynał sobie Rusłan Patiejew i Michał Kołodziej, ale po drugiej stronie parkietu nie potrafili powstrzymać skutecznych akcji Michała Gabińskiego, Mateusza Zębskiego czy Wojciechowskiego. Dzięki celnej trójce Omara Prewitta „Zieloni Kanonierzy” przegrywali po 30 minutach tylko 59:63.

Kiedy w czwartej kwarcie po kolejnych skutecznych akcjach Prewitta Legia zmniejszyła straty do zaledwie 3 „oczek” i wydawało się, że to legioniści zaczynają przejmować mecz to przy następnym posiadaniu Melvin zanotował akcję 3+1 po której goście nabrali takiej ochoty do gry że przewaga MKS-u ponownie urosła do 9 punktów. Jednak „Wojskowi” nie dawali za wygraną po kilku pełnych poświęcenia akcjach w obronie i lepszym momencie gry Kołodzieja, Legioniści na 1:20 min. przed końcem przegrywali 74:75, a w hali na Bemowie zapanowała niesamowita atmosfera. Na niespełna 50 sekund przed końcem faulowany w akcji rzutowej Omar Prewitt powędrował na linię rzutów wolnych i trafiając jednego osobistego doprowadził do remisu po 75. Przy remisie obu zespołom zostało dość czasu, żeby przeprowadzić co najmniej po jednej dłuższej akcji. Jednak najpierw z nieksutecznym rzutem trzypunktowym pospieszył się Mateusz Zębski, a potem z drugiej strony Prewitt chybił ciężki rzut z odejścia, po którym w kontrze na niespełna 2,8 sekundy przed końcem spod samego kosza trafił wspomniany Zębski i MKS prowadził 77:75. Po czasie dla trenera Spaseva, legioniści musieli rozegrać szybką skuteczną akcję, jednak po wrzuceniu piłki pod kosz do Pindera piłka nie wpadła do kosza ani po jego rzucie ani po dobitce Kołodzieja i legioniści doznali trzynastej porażki w tym sezonie. W kontekście walki o playoffy już w środę legioniści rozegrają kolejne ważne spotkanie l na wyjeździe zmierzą się ze Stelmetem Zielona Góra.

Trener Tane Spasev po meczu: - Gratulacje dla zespołu MKS-u. Przyjechali i wiedzieli czego chcieli. My przegraliśmy ten mecz na treningu. Kowlaczyk nie trenował pięć dni, Mo trenował dwa dni. Jak trenujesz tak grasz. My w tym tygodniu trenowaliśmy bardzo, źle. Tę zagrywkę (z ostatniej akcji) trenowaliśmy wiele razy na treningach, a teraz nie wyszła w meczu.Tydzień złych treningów w okrojonym składzie, a mimo to mieliśmy szansę wygrać, mając rzut na zwycięstwo, ale nie zrobiliśmy tego co chcieliśmy.

Legia Warszawa – MKS Dąbrowa Górnicza 75:77

(19:17, 18:29, 21:17, 17:14)

 

Legia: Omar Prewitt 15 pkt. 7 zb. 1 as., Keanu Pinder 12 pkt. 8 zb. 1 as., Jakub Karolak 12 pkt. 3 zb., Michał Kołodziej 10 pkt. 7 zb. 1 as. 3 str., Sebastian Kowalczyk 8 pkt. 1 zb. 3 as., Rusłan Patiejew 8 pkt. 3 zb. 2 as., Mo Soluade 5 pkt. 2 zb. 4 as., Filip Matczak 2 pkt. 2 zb. 5 as., Jorge Bilbao 3 pkt. 2 zb., Mariusz Konopatzki 0 pkt. 1 zb., Adam Linowski 0 pkt. 1 zb., Patryk Nowerski-

 

MKS: Cleveland Melvin 18 pkt. 5 zb., Mathieu Wojciechowski 13 pkt. 7 zb. 1 as., Adris De Leon 12 pkt. 2 zb. 7 as. 4 prz., Mateusz Zębski 11 pkt. 4 zb. 3 as., Michał Gabiński 10 pkt. 2 zb., Deng Deng 8 pkt. 8 zb. 3 str., Jakub Kobel 5 pkt. 1 zb. 1 as., Ben Richardson 0 pkt., Radosław Chorab-, Konrad Dawdo-, Filip Stryjewski-

Polecamy

Komentarze (4)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.