Domyślne zdjęcie Legia.Net

Kucharz na ostro: Grzeczni nie mają szans

Redakcja

Źródło: Gazeta Wyborcza

30.04.2007 03:44

(akt. 23.12.2018 09:40)

Po meczu z Wisłą chyba wszyscy kibice Legii przestali się łudzić, że obrona tytułu mistrzowskiego jest możliwa. Po meczu obecny trener Jacek Zieliński wypowiedział się, że "Drużyna chciała, starała się, ale przeciwnik poruszał się żwawiej, był po prostu w tym dniu lepszy pod względem fizycznym". Nie zgadzam się, że to było główną przyczyną. Uważam, że drużyna Legii nie jest przygotowana mentalnie do wygrywania z mocnymi zespołami i odnoszenia sukcesów.
Obserwując zespół po utracie drugiej bramki odniosłem wrażenie, że przestała wierzyć w możliwość odniesienia sukcesu. Szybko stracona bramka na 1:2 spowodowała, że Krakusy zyskały przewagę psychologiczną. Zespół Wisły z minuty na minutę nabierał wigoru, a legioniści nawet nie próbowali im przeszkadzać. I moim zdaniem nie dlatego, że nie mieli sił, ale sposobu. Pamiętam, gdy za Dragomira Okuki toczyliśmy boje z wiślakami mieliśmy wrażenie, że oni są szybsi od nas (obecny trener Legii Ryszard Szul z nimi pracował), lepiej operują piłką (pamiętacie Żurawskiego, Frankowskiego, Szymkowiaka, Kosowskiego, Uche). Ale, gdy wychodziliśmy na mecz mieliśmy założenie - nazwę to taktyczne. Gdy wiślacy zyskiwali nad nami zbyt dużą przewagę (a to jest bardzo wkurzające, gdy się biega za piłką) to my zaczynaliśmy ich prowokować, faulować - w żargonie piłkarskim mówi się, że "podostrzaliśmy grę". I co wtedy chłopaki z Wisły robili? Robili to samo. Pamiętam doskonale jak Baszczyński, Głowacki i inni mnie wyzywali (do dziś pewnie mają do mnie jakiś uraz), faulowali, odpowiadali na nasze prowokacje. Wtedy jednak już ich drużyna nie była skoncentrowana na grze i przewaga znikała. To był nasz sposób na zniwelowanie różnicy. W ich poczynania wkradał się chaos, nie było już kontynuacji gry, nie czuli się już tak dobrze. Pamiętam dyskusje z obecnym trenerem Legii Jackiem Zielińskim. On nie był przychylny tym sposobom i nie zgadzał się z moją teorią, że to nam pomagało. Ja wierzę, że tak. Wierzę, że gdy Marek Jóźwiak mówił Maciejowi Żurawskiemu, że mu połamie nogi (wiadomo, że nie chciał tego zrobić) to "Żuraw" czuł strach, który go paraliżował. W Krakowie od momentu utraty drugiej bramki legioniści nie dostali żółtej kartki (nie liczę Fabiańskiego za przypadkowe trafienie piłką Baszczyńskiego), żaden z Krakusów nie poczuł, że Legia jest w tym meczu zdeterminowana. Wręcz przeciwnie statystyki pokazują, że to wiślacy częściej faulowali! Nie namawiam, aby piłkarze Legii byli brutalni, prowokowali przeciwników itd. Bo to trzeba umieć, a patrząc na skład drużyny i strategię rozwoju klubu odnoszę wrażenie, że ceni się tu raczej grzecznych chłopców, dobrze ubranych, umiejących zachować się przy stole. Tyle, że według mnie tacy w trudnych momentach na boisku nie poradzą sobie z presją, stresem. A zbyt duża presja, stres to wysokie tętno na rozgrzewce i podczas meczu. To znaczy, że piłkarz wtedy szybciej się męczy. P.S. Po meczu piłkarz Wisły Paulista dumnie prezentował swoje „żelbetonowe muskuły” Ciekawi mnie jak pod tym względem prezentują się piłkarze Legii, bo patrząc na niektórych, jak się poruszają, mam wrażenie, że tłuszczyk zastępuje im mięśnie. A mięśnie są zawsze mocniejsze i szybsze niż tłuszczyk. Może to „Zielek” miał na myśli mówiąc o przewadze fizycznej?

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.