News: Łazienkowska Tszy: Ljuboja playmakerem?, Sagan gwiazdą

Łazienkowska Tszy: Ljuboja playmakerem?, Sagan gwiazdą

Adrian Bąk

Źródło: Legia.Net

28.07.2012 15:50

(akt. 11.12.2018 03:11)

Jeżeli chodzi o polską piłkę – to chyba najnudniejszy sezon ogórkowy od lat. Zauważyliście? Żadnych Wawrzyniaków w Juventusie, Gutich w Lechii, Rivaldo w Wiśle. Liga jest tak biedna, że nawet gotówkowy transfer z Bogdanki Łęczna do Legii – brzmiałby podejrzanie. Polskie kluby nie sprowadzają zawodników (po co, skoro w Ekstraklasie wygrać może każdy, a na większe sukcesy w pucharach nie ma na razie perspektyw) albo starają się wziąć w częściach (Bartłomiej Grzelak, Dawid Nowak), licząc że uda się towar wyklepać u siebie i parę stówek zaoszczędzić. (Na razie na plus wyszła chyba tylko Lechia Gdańsk, która sprowadziła sobie Jarosława Bieniuka w pakiecie z Anną Przybylską.) Nie ma więc co pisać, że na Łazienkowską, Reymonta czy na Maślice zawita ktoś znany, bo kibice doskonale wiedzą jak jest. Tam gdzie bieda, nawet śmiać się nie wypada. Smutna prawda, ale prawda.

Dlatego media przyjęły inną taktykę – piszą o tym, o czym wiadomo. Bo jak się pisze prawdę, to wstydu przecież nie ma. I tak na przykład w poniedziałek ogłoszono, że – LEGIA ZMIENIA TAKTYKĘ. Zamiast dwóch defensywnych pomocników – będzie teraz grała jednym, za to dwóch będzie pomocników ofensywnych. Nic to, że Jan Urban trenował takie ustawienie podczas sparingów, że tak Legia grała w poprzedni czwartek z Metalurgsem Lipawa. Może kibic nie wiedział? Był na wakacjach? Na następny tydzień proponujemy więc kolejnego newsa, specjalnie dla tych, którzy nie są z klubem na bieżąco: „Jan Urban w Legii! Nowy-stary trener jest już z drużyną od dwóch miesięcy!


Ljubo playmakerem jakiego brakowało?


A jeśli już o nowym ustawieniu Legii mowa – najbardziej zadowolony z niego jest chyba Danijel Ljuboja. Serb wreszcie ma grać w Legii na pozycji, na której czuje się najlepiej, czyli jako ofensywny pomocnik, a nie egzekutor. Muszę przyznać, że Danijelowi Ljuboi kibicuję w Legii bardzo. Raz - z zamiłowania do ligi francuskiej, gdzie Ljuboja był piłkarzem kojarzonym i lubianym i miał pod górkę właściwie tylko z… trenerem Vahidem Halilhodziciem, Bośniakiem – co by wiele tłumaczyło - który podobno ciągle Ljuboję strofował na treningach. - Zwyczajnie za mną nie przepadał. Ciągle coś mu nie pasowało w mojej grze, co chwila mówił jak powinienem zrobić to, albo tamto. Wyobraźcie sobie, że na głodzie jecie kanapkę, a przed każdym gryzem ktoś mówi wam jak powinniście ją ugryźć – można stracić apetyt. – opowiadał Ljuboja w jednym z wywiadów dla francuskiej prasy) . Poza tym Ljuboja, jak na polskie warunki, to świetny piłkarz, który jedną akcją potrafi zrobić wynik, a tacy piłkarze w naszej Ekstraklasie są na wagę złota. Dobrze, że Serb ma zostać przesunięty do pomocy, bo na tej pozycji jeszcze bardziej pokaże swoje walory. Ljuboja nigdy nie miał dobrego przyspieszenia i szybkości, dlatego lepiej sprawdzi się bardziej jako playmaker niż kiler, jak zresztą był ustawiany we Francji i w Niemczech.


Brak playmakera to była jedna z głównych bolączek Legii w poprzednim sezonie i tu pojawia się szansa dla Ljuboi. Fajnie, gdyby Serb wziął ciężar gry na siebie, bo alternatyw jest mało. Radović nie zawsze udźwignie ciężar gry, Janusz Gol jest zbyt chimeryczny, a Rafał Wolski – sorry, jeszcze nie teraz. Ljuboja ma wkrótce zagrać od pierwszej minuty i operować w środku z Mirosławem Radoviciem. W Lipawie „Ljubo” dał bardzo dobrą zmianę. Rozruszał ofensywę, kilka razy przytomnie rozprowadził piłkę, no i miał sytuację na gola po mocnym uderzeniu zza pola karnego. Gdyby bramkarz stał pół metra dalej, Legia cieszyła by się ze zwycięstwa. Szkoda, że w czwartek nie mogliśmy obejrzeć Serba na murawie... Ale trzeba oddać, że piłkarz, który teoretycznie go zastępował, czyli Janusz Gol - zaprezentował się świetnie (po bramce zrobił serduszko z palców dla wybranki - może miłość doda mu skrzydeł w tym sezonie?) Choć widać, że i jemu - jak pozostałym piłkarzom - brakuje jeszcze celności podań i wyczucia piłki.

 


Urban rozruszał młodzież, ale nie Astiza


Cieszy postawa „młodych” – szczególnie Kucharczyka i Koseckiego, zawodników trochę pomijanych przez Macieja Skorżę. Na Łotwie jeden strzelił, drugi strzelił, a dla Kosy była to pierwsza bramka w oficjalnym meczu Legii. W ogóle, Kosecki był wyróżniającym się piłkarzem Legii w obu meczach z Metalurgsem, ciekawe jak wypadnie na tle mocniejszych rywali (Borussia?). Dobrze wyglądała też jego współpraca na boisku z Jakubem Wawrzyniakiem – zdecydowanie gorzej prezentowała się para Michał Żyro – Artur Jędrzejczyk. Dzięki dobremu występowi z Metalurgsem kolejną szansę ma dostać Daniel Łukasik. On może być nowym wynalazkiem Urbana, za który klub mu prędzej czy później podziękuje, bo chłopak porusza się po boisku jak 30-letni wyjadacz, który z niejednego boiskowego pieca już jadł chleb. Niezwykle opanowany, a przy tym - skuteczny. Czym udowadnia, że boiskowej inteligencji, podobnie jak tej w życiu, nie trzeba się uczyć latami. 


Martwi za to przeciętna postawa bloku obronnego w tym Inakiego Astiza. Hiszpan zawalił gola na Łotwie, w czwartek także był współwinnym straty bramki. Dziura po Marcinie Komorowskim wciąż jest widoczna. Legia próbowała ją załatać Słoweńcem Marko Sulerem, któremu płaci co miesiąc podobno więcej niż Janowi Urbanowi. Na razie jednak Suler musi zadowolić się rolą rezerwowego, ponoć musi nadrobić zaległości. Nie daj Boże, jakaś kontuzja Michała Żewłakowa i z tyłu będzie kaplica, bo Choto też już w Legii dawno dobrze nie grał... Pozostaje mieć nadzieję, że Urban doprowadzi Astiza do takiej formy w jakiej wszyscy byśmy go chcieli widzieć.


Sagan gwiazdą?


Tak to się jednak kręci - z jednej strony klub daje kosmiczne wypłaty piłkarzom, którzy spisują się poniżej oczekiwań i których tak naprawdę nie sprawdził (nie sięgając wcześniej: Blanco czy Novo), a z drugiej nie zakłada w planie budżetowym środków na transfer gotówkowy, czy kwotę odstępnego bez uprzedniej sprzedaży. Z tego powodu coraz mniej realny wydaje się transfer Gruzina Władimera Dwaliszwiliego, którego kartę zawodniczą ma Józef Wojciechowski. Legia chce napastnika, ten chce do Legii, ale klub nie ma stu tysięcy euro, bo nie zarobił w tym okienku na transferach. Najpierw sprzedaż, potem transfer – i nie ma przebacz. Bardzo prawdopodobne więc, że Marek Saganowski będzie pierwszym napastnikiem na nowy sezon, a nie jak wcześniej zakładano – opcją rezerwową. Chyba, że do stolicy zjedzie Dawid Nowak, któremu GKS Bełchatów odpuszcza sparingi, żeby ten nie doznał przypadkiem jakiejś kontuzji… W każdym razie, Sagan zaliczył wymarzony powrót na Łazienkowską 3 - strzelił hat-tricka (choć trzeba też przyznać, że rywale - nie mieli nic przeciwko) I wydaje się bardzo zmotywowany, żeby strzelać kolejne bramki. Przykład cztery lata starszego od niego Tomasza Frankowskiego -  który w poprzednim sezonie został wicekrólem strzelców Ekstraklasy - pokazuje, że nasza liga lubi wskrzeszać własne dzieci. 

 

POPRZEDNIE TEKSTY


Lipawa na horyzoncie, nowy Pisz?, Żyro się odmienia
Suler jak bomba, Urban ma to coś, uśmiech Rado
- Milczenie jest złotem, transferowy BUUM

Polecamy

Komentarze (17)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.