Domyślne zdjęcie Legia.Net

Legia będzie celować w zawodników z kartą w ręku?

Redakcja

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna

24.04.2009 01:45

(akt. 17.12.2018 21:13)

- Przy Bułgarskiej przeżyłem dużo pięknych chwil, ale w weekend sentymenty pójdą na bok. Mam taką naturę, że zawsze chcę wygrać, a moim obecnym pracodawcą jest Legia. A jeśli chodzi o miłość do barw klubowych, to najbliżej mi do Gwardii Koszalin, której jestem wychowankiem - mówi na łamach "Dziennika" <b>Mirosław Trzeciak</b>. Były napastnik Lecha Poznań, a obecnie dyrektor do spraw rozwoju sportowego Legii Warszawa twierdzi, że faworytem niedzielnego pojedynku obu klubów jest klub ze stolicy.
Boi się pan trochę niedzieli? Ten jeden mecz może zdecydować o mistrzostwie Polski, a co za tym idzie, rzutować na ocenę pańskiej pracy przy Łazienkowskiej. - Strach? Nic z tych rzeczy. W Warszawie presja jest cały czas, a do tego ostatnimi czasy atmosfera wokół klubu jest fatalna. Jestem przyzwyczajony do tego, że nie jestem ulubieńcem mediów, i ten jeden mecz niczego w mojej ocenie nie zmieni. A może nie boi się pan, bo jest pan spokojny o wynik? - Spokojny to może za dużo powiedziane, ale uważam że w obecnej formie jesteśmy faworytem tego spotkania. A jeżeli nasi pomocnicy zaprezentowaliby pełnię swoich możliwości, to nasze szanse na zwycięstwo w niedzielę oceniam bardzo wysoko. Pańska polityka, aby w pierwszej kolejności kupować zawodników z Mazowsza, potem Polaków, a na końcu graczy z zagranicy, jest nadal aktualna? - Oczywiście. To jest ideał, do którego cały czas dążymy. Dlaczego więc zabieracie na obóz przygotowawczy trzech czarnoskórych zawodników niemających podpisanych kontraktów z klubem, zamiast dać szansę młodym chłopakom z regionu? W ostatnim okresie Legii sprzątnięto sprzed nosa kilku utalentowanych piłkarzy pochodzących z Mazowsza. - Jeden z testowanych przez nas w zimę zawodników, Evans Chikwaikwai był królem strzelców pierwszej ligi Zimbabwe. Dobrze prezentujący się w naszej lidze Takesure Chinyama, z którego Legia jest bardzo zadowolona, królem strzelców w swoim kraju nigdy nie był. Dlatego grzechem byłoby nie przetestować takiego gracza. Załóżmy scenariusz, że w niedzielę Legia przegra, a bramkę dla Lecha zdobędzie Robert Lewandowski, którego mogliście mieć w swojej drużynie. Nie będzie panu – osobie odpowiedzialnej za transfery - głupio? - Dlaczego? Roberta nie sprzątnięto nam wcale sprzed nosa, prowadziliśmy z nim rozmowy, nie dochodząc do porozumienia. To się zdarza. Robertowi z całego serca życzę jak najlepiej. Legia w przyszłym sezonie będzie zapewne grać w europejskich pucharach. Czy jest szansa, że Legia wyda wreszcie dużo pieniędzy na transfery? - Bardzo mała. Będziemy raczej celować w zawodników z kartą w ręku. Ewentualnie w grę wchodzić mogą wypożyczenia. O wydawaniu pieniędzy na graczy można będzie mówić dopiero wtedy, gdy uda się kogoś dobrze sprzedać. Czy wszystkie pieniądze z ewentualnej sprzedaży zawodników pójdą wtedy na wzmocnienia? - Na takie rozwiązanie nie możemy sobie niestety pozwolić. Jest kryzys i część zysków z transferów zostanie przeznaczona na inne wydatki.

Polecamy

Komentarze (52)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.