News: Leszek Miklas o finansach Legii Warszawa

Leszek Miklas o finansach Legii Warszawa

Marcin Szymczyk

Źródło: Gazeta Wyborcza

21.11.2011 09:08

(akt. 12.12.2018 15:50)

<p>- Liga Europy pozwoli nam zbilansować budżet. szkoda, że pieniądze w niej są nieporównywalnie mniejsze niż te w Lidze Mistrzów. Za zwycięstwo klub dostaje od UEFA 140 tys. euro, w LM to 800 tys. Awans do 1/16 LE to 200 tys. euro premii, w LM - 3 miliony. Nie mogę ujawnić na ile, ale jesteśmy zadłużeni w ITI. Nie mam pewności, w jaki sposób będziemy spłacać dług. To zależy od właściciela. Najważniejsze, że od lutego dług nie rośnie. Nie wzięliśmy od ITI złotówki, ale nie zaczęliśmy jeszcze spłacać zobowiązań. Jeśli będziemy przez trzy lata grali w Lidze Mistrzów spłacimy dług u właściciela - mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" dyrektor generalny Legii Warszawa <strong>Leszek Miklas</strong>.</p>

- Kilka dodatkowych milionów złotych musimy wydać na wyposażenie stadionu. Z drugiej strony nie ma wpływów, które zakładamy, że będą w następnych latach, Głównie z wypełnienia klubu biznesowego kibicami oraz w związku z imprezami w dni niemeczowe.


Wpływy z meczu


- Organizacja spotkania w Lidze Europejskiej kosztuje 300 tys. zł, przychody za spotkanie z Rapidem wyniosły prawie 2 mln zł. Tylko że mamy wiele innych wydatków. Gdybyśmy chcieli grać tylko w polskiej lidze, wystarczyliby zawodnicy zarabiający 1/3 tego, ile mają u nas najlepsi. Zysków z meczu nie można traktować w oderwaniu od całości kosztów funkcjonowania klubu. Chcę uniknąć uproszczeń, że z każdym meczem kasa pęcznieje. Na przykład 20 mln zł rocznie kosztuje nas utrzymanie stadionu - czynsz, podatki, organizacja meczów, prąd, ochrona itd. Część dostajemy od Pepsi w ramach kontraktu, na resztę musimy zarobić. Dobrze, ze coraz lepiej wygląda sprawa miejsc biznesowych. Bilet do "gold clubu" kosztował na mecz z Rapidem 1000 zł, do "silver" - 850 zł. Sprzedaliśmy wszystkie. Zajęte były również wszystkie loże. Swoje mają już m.in. Ernst & Young PriceWaterhouse Coopers, Bank BPS, Warbud, Orange, TVN, Dom Development czy kilka renomowanych kancelarii adwokackich. Te, które nie zostały wykupione na stałe, sprzedajemy na pojedyncze mecze


Frekwencja


- Kibice muszą z czegoś zrezygnować, by przyjść na mecz. To trudne, tym bardziej że widowisko sportowe wciąż nie kojarzy się z rozrywką jak np. kino. Stadionowe emocje wzbudzają negatywne skojarzenia, np. brak bezpieczeństwa. Tak uważa wiele osób, ale zmieniają zdanie po pierwszej wizycie. Tylko najpierw muszą przyjść. Bilety są za drogie? Moim zdaniem nie. Ceny są dobre wtedy, gdy jesteśmy w stanie zapełnić stadion, ale nie staje się to tak od razu. W niektórych krajach proces trwa kilka lat. Kiedyś do wypełnienia obiektu potrzebowaliśmy 8-12 tysięcy. Dziś musimy znaleźć 30 tysięcy ludzi, którzy będą chcieli przyjść na stadion 25 razy w roku. Poza tym trudniej jest zapełnić stadion, ludzie mają więcej atrakcji w mieście. Moje pokolenie, gdy nie miało co robić, biegało za piłką. Dziś wiele osób nie interesuje się futbolem, nie zna sportowych emocji. Jestem jednak przekonany, że grupowy mecz z PSV 30 listopada i pojedynek 1/16 finału obejrzy w lutym komplet.


Zaległości wobec piłkarzy


- Mamy kilkutygodniowe opóźnienia w wypłatach, ale staramy się je regulować jak najszybciej. Do końca roku nie będzie już żadnych zaległości. Mam nadzieję, że te chwilowe opóźnienia nie zakłóca piłkarzom codziennego życia. To są przejściowe problemy. Piłkarze dostają przelew raz w miesiącu. Podstawą jest bazowa kwota wynikająca z kontraktu oraz od kilku do kilkunastu tysięcy złotych "wyjściówki" za mecz. Żeby ją dostać, piłkarz musi zagrać minimum 45 minut w wygranym spotkaniu. Za remisy nie płacimy. Za Ligę Europy uregulujemy płatności na początku przyszłego roku, po otrzymaniu premii z UEFA.


Rozmawiał: Robert Błoński

Polecamy

Komentarze (105)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.