Domyślne zdjęcie Legia.Net

Maciej Iwański: Myślę, że to dobry krok

Piotr Szydłowski

Źródło: Przegląd Sportowy, Gazeta Wyborcza, Legia.Net

20.01.2011 07:26

(akt. 15.12.2018 01:11)

- Podjąłem decyzję, że spróbuję swoich sił w lidze zagranicznej. Nie chciałbym za dużo mówić, bo przecież jeszcze nie podpisałem umowy. Myślę, że to dobry krok i w ciągu tygodnia powinienem zadebiutować w nowej drużynie - mówi na łamach "Przeglądu Sportowego" odchodzący z Legii Maciej Iwański, który lada chwila ma stać się piłkarzem tureckiego Manisasporu.
- Turcy obserwowali Iwańskiego jesienią. Kluby doszły do porozumienia dwa dni temu, wtedy rozpoczęliśmy rozmowy w sprawie kontraktu. Właśnie lecę do Turcji. Maciek przejdzie testy medyczne, a my w tym czasie spróbujemy zamknąć negocjacje - powiedział wczoraj "Gazecie Wyborczej" menedżer piłkarza Bartłomiej Bolek. - Liga turecka jest lepsza od polskiej, lepiej zorganizowana, a Maciej ma już przecież prawie trzydzieści lat - tłumaczył.

Dla Legii oferta z Manisasporu to okazja, której nie mogła odrzucić. Dwa i pół roku temu Iwański trafił do Warszawy z Zagłębia Lubin za 650 tys. euro, co było wtedy rekordem transferowym między polskimi klubami. Zaproponowano mu pensję sięgającą blisko 250 tys. euro, bo oczekiwano, że piłkarz, który zdobył mistrzostwo Polski z przeciętną drużyną, notując przy tym 17 asyst, poprowadzi Legię do mistrzostwa i europejskich pucharów. Niestety tak się nie stało.

Za swego rozgrywającego, któremu 30 czerwca wygasa kontrakt, stołeczny klub dostanie nieco mniej niż jego roczne zarobki przy Łazienkowskiej. Według "Przeglądu Sportowego" Legia rozpoczęła rozmowy od 300 tys. euro, Turcy dawali 200 tys. euro, ostatecznie musieli trochę dołożyć. Warszawianie sprzedają więc Iwańskiego za mniej-więcej 1/3 kwoty, jaką zapłacili przy okazji jego transferu z Zagłębia latem 2008 roku. Przejście "Ajwena" do Manisasporu miało być przesądzone już przedwczoraj. - Myślę, że do czwartkowego wieczora wszystkie formalności zostaną załatwione. W Manisasporze gra kolega Bruno Mezengi i bardzo chwalił ten zespół - stwierdził na łamach "PS" rozgrywający dla którego jest to drugie podejście do ligi tureckiej. W 2006 roku miał związać się z Antalyasporem, był nawet na miejscu, ale w ostatniej chwili zrezygnował, bo klub nie był w stanie przedstawić gwarancji finansowych.

Iwański przez większość swego 2,5-rocznego pobytu w Warszawie, był jednym z filarów zespołu, ale nie było mu dane zdobyć ze stołeczną jedenastką, ani mistrzostwa Polski, ani jakiegokolwiek uznania w europejskich pucharach. Jedyne trofeum jakie wywalczył z Legią, to zdobyty kilka tygodni po transferze z Lubina Superpuchar Polski. W ostatnim roku mocno przylgnęła do niego za to łatka człowieka z trudnym, konfliktowym charakterem. - Największe pretensje miałem o negatywną motywację. Kłócił się z kolegami nawet podczas gierki na treningach - wspomina cytowany przez "Gazetę Wyborczą" Jan Urban. Były szkoleniowiec Legii przyznaje jednak, że pod jego okiem Iwański pracował należycie. Ale gdy trener Białas objął pogrążoną w kryzysie Legię i chciał integrować zespół, wykręcił się, twierdząc, że ma małe dziecko i nie może spędzać w klubie więcej niż trzy godziny dziennie. W najbliższych tygodniach okaże się, czy dyrektorom Miklasowi i Jóźwiakowi uda się załatać dziurę w składzie po odejściu niesfornego rozgrywającego.

 

Polecamy

Komentarze (64)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.