News: Marcin Mięciel: Legii może zaszkodzić tylko Legia, ale na to się nie zanosi

Marcin Mięciel: Legii może zaszkodzić tylko Legia, ale na to się nie zanosi

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.sport.pl

25.02.2016 09:40

(akt. 07.12.2018 17:01)

- W ogóle nie upatrywałem Piasta jako klubu, który zostanie mistrzem Polski. Jako poważniejszego rywala traktowałem Lecha, ale oni w ostatniej kolejce dość wysoko przegrali. Dlatego teraz, patrząc na wszystkich rywali, mogę powiedzieć, że Legia jedynie sama może sobie zaszkodzić. Na razie na to się jednak nie zanosi - jej piłkarze są w równej formie, mają też mocną, szeroką kadrę, i to mnie bardzo cieszy - mówi w rozmowie z Legia.sport.pl były napastnik Legii, Marcin Mięciel.

Marzeniem Legii jest Liga Mistrzów. Czy ta kadra jest wystarczająco silna, by awansować do fazy grupowej?


- Zawodnicy, którzy dołączyli do Legii w tym oknie, na polską ligę są znaczącymi wzmocnieniami, ale do awansu do Champions League trzeba sięgnąć jeszcze głębiej do kieszeni. Chodzi mi o sprowadzenie piłkarzy z przeszłością i osiągnięciami w europejskich pucharach. Po prostu jeszcze lepszych.


Czy widzi pan w tej drużynie lidera, kogoś takiego, kim kiedyś dla Legii był np. Leszek Pisz?


- Leszek? To były inne czasy, on był typową dziesiątką, liderem w szatni i na boisku. Jeśli nam nie szło, ustawiał piłkę i strzelał gole z rzutów wolnych lub posyłał prostopadłe podanie. Teraz siły bardziej rozdzielają się na jednostki. Ale Legia to mocny zespół na polską ligę, ma wielu świetnych graczy, jak choćby Nemanja Nikolić, jednak takiego totalnego przywódcy nie widzę.


Może tym liderem jest Stanisław Czerczesow?


- Ciężko powiedzieć czy jest nim trener. Na początku wszyscy chwalili też Henninga Berga, a później powtarzali, że to zły trener. Dlatego poczekajmy. Dajmy Rosjaninowi spokojnie popracować przynajmniej do końca sezonu i dopiero później go oceniajmy.


Legia zimą trenowała ciężej niż ostatnio za czasów Henninga Berga czy nawet Jana Urbana. Zdaniem trenera Czerczesowa drużyna ma mieć siłę na ostry i wysoki pressing. Jak ocenia pan jego metody - to powrót do starej szkoły czy właśnie nowoczesny futbol?


- Nie znam tak dobrze Czerczesowa, nie byłem u niego na treningu, ale starą szkołę, w moim rozumieniu, reprezentował Dragomir Okuka, u którego dużo biegało się bez piłek. Nowoczesny futbol to ciężkie treningi, ale z piłkami. Jeśli one u trenera Czerczesowa są, to nie powinno się uznawać jego metod za tzw. za starą szkołę. Musimy zmienić trochę mentalność, postrzeganie ciężkich treningów, a nie narzekać na zmęczenie i mówić, że coś jest starą szkołą. Mam wątpliwości, czy w Polsce już tak jest. Kiedy kilka lat temu wracałem do kraju, to treningi znacznie różniły się od tych z zachodu. W Bundeslidze każdy trening był wymagający, nawet piątkowy - bezpośrednio przed meczem. Ale powtarzam: wciąż były to zajęcia z piłkami. Tak samo podczas obozów - były przerywnki biegowe i to dość często, ale równocześnie nie traciliśmy piłki z radaru.


Słowem, potrzeba konsekwencji, a u nas w Polsce panuje chaos. Przyjdzie jeden trener, co odpuszcza, potem drugi, który każe bezsensownie biegać. Koniec końców nie wychodzi to dobre. Ja sam nie byłem wybitnym wytrzymałościowcem, ale przywykłem do ciężkich treningowego z Niemiec, dlatego wiem, że teraz piłkarze też mogą.


Zapis całej rozmowy z trenerem Stanisławem Czerczesowem można przeczyatć na Legia.sport.pl.

Polecamy

Komentarze (4)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.