Marek Saganowski

Marek Saganowski: Potrzebna świeża krew

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: rdc.pl, Legia.Net

02.06.2019 15:01

(akt. 03.06.2019 14:58)

- Legia nie odjeżdżała nikomu w ostatnich dwóch-trzech latach tylko gromiła resztę stawki po prostu przez zdobywanie mistrzostw. Pamiętamy nerwowe oczekiwanie przy Łazienkowskiej na końcowy wynik Jagiellonii z Lechem w Białymstoku. W kluczowych momentach warszawiacy mieli więcej szczęścia, przez co tytuły zostawały w Warszawie - powiedział w „Magazynie sportowym RDC” Marek Saganowski, asystent Aleksandara Vukovicia w stołecznym klubie.

- Zdobyłem sporo doświadczenia jako asystent w pierwszym zespole Legii. Zwłaszcza początek pracy z Aleksandarem Vukoviciem okazał się dla nas obiecujący. Wygrywaliśmy, fajnie wyglądaliśmy i „otworzyliśmy” zawodników, którzy mogli pokazać na co ich stać. Końcówka rozgrywek była jednak zdecydowanie gorsza. Po meczu z Lechią w Gdańsku być może poczuliśmy się trochę za pewnie. Od tego momentu zaczęły się delikatne schody. Tam gdzie dwóch się bije, trzeci korzysta. W tym wypadku na prostą wyszedł Piast. Gliwiczanie byli rozpędzeni, grali dobrze, solidnie punktowali, mieli poukładany skład. Był moment, gdzie to my dyktowaliśmy tempo i od nas wszystko zależało. Nie wytrzymaliśmy.

- Czy zbliża się legijna rewolucja? Myślę, że tak. Wiadomo jak wyglądała sytuacja jeszcze w marcu czy na początku kwietnia. Kilku zawodników nie wie czy dalej będzie grało przy Łazienkowskiej, paru miało już podpisane kontrakty z innymi klubami. Będą zmiany, będzie wietrzenie szatni. Zawsze przychodzi taki moment. W ostatnich latach Legia dominowała Ekstraklasę poprzez sięganie po tytuły mistrzowskie. Są gracze, którzy są już mniej nasyceni. Potrzebna jest świeża krew i piłkarze, którzy będą chcieli poczuć euforię oraz walczyć do samego końca, aby stołeczna ekipa wróciła na tron.

- Nie ulega żadnej wątpliwości, że Michał Kucharczyk jest kultem i legendą klubu. Trzeba mu to oddać i pochylić głowę w jego stronę. Wniósł mnóstwo jakości. Kilkadziesiąt świetnych spotkań, kilkadziesiąt ważnych bramek. „Kuchy” zrobił bardzo dużo dobrego dla Legii. Przychodzi jednak taki moment, że trzeba się pożegnać i spróbować czegoś innego. Sprawa pożegnania mogła wyglądać nieco inaczej. Tak na dobrą sprawę wszystko rozwiązało się w jeden tydzień. Michał po meczu z Jagiellonią miał problemy zdrowotne i nie było wiadomo kiedy wróci do gry. Pewnie pomiędzy nim a klubem doszło do jakiś ustaleń, o których do końca nie wiemy. Takich graczy trzeba godnie żegnać i pogratulować za to, co zrobili. W tym przypadku do tego nie doszło, lecz myślę, iż przyjdzie pora na podziękowanie przy pełnych trybunach.

- Chcielibyśmy widzieć zaangażowanych graczy. Przed programem rozmawialiśmy o tym, że jeden Norweg w meczu mistrzostw świata do lat 20 strzela dziewięć goli. To jest cały profesjonalizm. Zawsze trzeba grać do końca. Nie można być nasyconym nawet gdy wygrywasz różnicą czterech-pięciu bramek. Oczekujemy od graczy sto procent walki. Jeżeli dołożymy do tego jakość pewnych graczy, wyszkolenie techniczne, taktykę, organizację gry, zobaczymy Legię, której każdy będzie się obawiał już w szatni. Taką drużynę pragniemy zbudować.

- Weryfikacja nadejdzie za parę miesięcy. Przy Łazienkowskiej byli już trenerzy z wielkim doświadczeniem, znanymi nazwiskami i nie dawali sobie rady. „Vuko” był poprzednio asystentem przez pięć lat. Kto lepiej zna w tej chwili szatnię i będzie porozumiewał się z zawodnikami? Aleksandar siedział przy Czerczesowie, był przy Hasim i Jozaku, również przy Pinto, przez co widział jak to wygląda. Chciałbym mieć taki bagaż doświadczeń jak on. Oczywiście, krytyka będzie. Jako zawodnicy często się z tym zmagaliśmy, jednocześnie często wynoszono nas na piedestał. Taki jest sport. Leo Beenhakker zawsze powtarzał: „From zero to hero, from hero to zero”. Zdajemy sobie z tego sprawę, że jest to gorące krzesło. Wierzymy, że ktoś kto powierzył nam tę rolę, da nam czas na stworzenie drużyny.

Tomasz Sokołowski I: - Nagy czy Carlitos są łakomym kąskiem dla zagranicznych ekip. Węgier ma potencjał, lecz do końca jego nie wykorzystuje. Jeżeli stołeczny klub będzie musiał zamykać budżet i otrzyma oferty za nich, być może sprzeda tych graczy. Zarówno Marka Saganowskiego jak i Aleksandara Vukovicia czeka piekielnie trudne zadanie. Jeżeli odchodzi dwóch kluczowych piłkarzy, przychodzą nowi potrzebujący czasu, którego może nie być już na starcie sezonu.

- Legia musi poważniej pomyśleć o wzmocnieniu skrzydeł. Od kilku lat nie było takiego bocznego pomocnika, który w rundzie czy całym sezonie był najjaśniejszą postacią. Tego mi brakuje. Jeżeli w bocznych sektorach nie zrobisz przewagi, nie strzelisz goli możesz mieć problem z regularnym punktowaniem. Jest to mankament stołecznego klubu.

Polecamy

Komentarze (79)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.