Mateusz Borek: Sa Pinto był piłkarzem i czuje piłkarza

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

01.01.2019 16:00

(akt. 01.01.2019 16:01)

- Liczę miesiące pracy w Legii Ricardo Sa Pinto, na razie najdłużej w jednym klubie przepracował osiem miesięcy. Kadrę trenerską, jeśli chodzi o firmę ma niezłą, jeśli chodzi o osiągnięcia i czas przepracowany w klubie - jest trochę gorzej. Ale Legia ma w końcu trenera, co chyba jest najistotniejsze - komentuje wydarzenia przy Łazienkowskiej Mateusz Borek w studiu "Cafe Futbol".

fot. Piotr Kucza / FotoPyK

- Trenerem nie jest już facet, który wcześniej zajmował się dziewczynami. A tak było z Deanem Klafurciem i piłkarze grali trochę jak panienki. Wcześniej był trener od juniorów. Teraz przyszedł normalny trener, dał swoim graczom trzy tygodnie ciężkiej pracy, trudnych przygotowań, piłkarze zobaczyli na czym polega dyscyplina. Portugalczyk uporządkował świat według własnych zasad. Odwrócił kamery od boiska, wprowadził zakaz wejścia innych trenerów na zajęcia zespołu, do szatni w trakcie przerwy wchodzą tylko portugalscy asystenci, a nie cały sztab. Ma określone wymagania, ale zdaje sobie sprawę, że gra o swoje życie, o swój chleb, o swoje pieniądze i dłuższy kontrakt.

- Pojawiła się koncepcja wyjazdu kadry Jerzego Brzęczka - kandydatów do gry w reprezentacji. Tacy gracze mieli lecieć zimą do Kataru, między 10 a 20 stycznia. Selekcjoner pojeździł po klubach, był też przy Łazienkowskiej, spotkał się z Sa Pinto. Otrzymał kurtuazyjną odpowiedź w stylu – spróbujemy ci pomóc. Ale jestem przekonany, że Portugalczyk błyskawicznie zakomunikował prezesowi, że nie ma możliwości, by jego piłkarze wyjeżdżali mu ze zgrupowania, lecieli na dziesięć dni na inny kontynent i zmieniali strefę czasową. Dwa tygodnie nie będę miał ich pod kontrolę, kolejny tydzień będą dochodzić do siebie. Nie interesuje mnie ta kwestia, bo to ja będę potem brał odpowiedzialność za wynik i końcowe miejsce w tabeli.

- Niektóre posunięcia Sa Pinto i klubu mnie zastanawiają. Jest Cafu, naprawdę dobry jak na nasze warunki piłkarz. Ale by Legia dalej go miała, musi go wykupić. Kwota w umowie to 800 tys. euro. Jednocześnie w Piaście Gliwice renesans formy widzimy u Tomasza Jodłowca. Niemal w każdym meczu wygląda doskonale. To zawodnik wypożyczony z Legii Warszawa. Biorąc pod uwagę fakt, że klub nie zarabia z występów w europejskich pucharach, to nie wiem, czy napinałbym się na wydanie 800 tys. euro czy może cofnął z wypożyczenia „Jodłę”.

- Sa Pinto ma nosa do napastników. On sam grał w piłkę i dobrze to czuje. Wie, że przychodzi czas napastnika i należy mu dać szansę. Fajny okres w Legii dla Sandro Kulenovicia rozpoczął się od trzech bramek w reprezentacji młodzieżowej Chorwacji. I Sa Pinto to wyczuł, to był wielki piłkarz. Może nie na miarę Rui Costy czy Luisa Figo, jedną półkę niżej, ale jednak. On czuje piłkarza. Kulenović ma wady, dziwnie się porusza, jest mało zwrotny? A pamiętacie Stanko Svitlicę? Wydawało się, że w siatkonogę przegra z 80 procentami zawodników w drużynie, rekord żonglerki to cztery i ten ostatni raz już na wślizgu. A zdobył tytuł króla strzelców. Zawodnik konkretny w polu karnym, o odpowiedniej charakterystyce.

- Temperament Sa Pinto? Ruszył do Waldemara Fornalika, ale to taka odwaga gościa, który wie, że trafi na bardziej kulturalnego lub słabszego. Może się cieszyć, że trenerami nie są Tomasz Hajto lub Piotr Świerczewski. Bo by źle trafił po prostu.

Polecamy

Komentarze (121)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.