News: Michał Kopczyński: Życie i piłka piszą piękne scenariusze

Michał Kopczyński: Życie i piłka piszą piękne scenariusze

Łukasz Pazuła

Źródło: Legia.Net

03.11.2016 00:51

(akt. 07.12.2018 11:42)

- W sobotę zagrałem w rezerwach przeciwko drugiej drużynie Jagiellonii, a w środę wystąpiłem od pierwszej minuty z Realem Madryt. Na pewno było to ciekawe doświadczenie. Możliwe, że trener w ten sposób chciał mnie przygotować do poważniejszego zadania. Złapałem rytm meczowy. Jeszcze kilka dni temu nie spodziewałem się, iż szkoleniowiec mnie wybierze. Dlatego cieszę. Super sprawa – powiedział po spotkaniu Michał Kopczyński.

- W środę rano zostałem poinformowany, że zagram z Realem. Poczułem wyzwanie. Ostatnio rzadko występowałem, a teraz dostałem szansę z takim przeciwnikiem. Starałem się wszystko sobie w głowie ułożyć. Nie podpalałem się. Chciałem zaprezentować swoje umiejętności. Tak się dziwnie składa, że zaliczyłem więcej minut w Lidze Mistrzów niż w Ekstraklasie. Nie mam zamiaru jednak narzekać. Mam nadzieję, iż w przyszłości w polskiej lidze również odznaczę jakieś piętno.


- Dostałem przed meczem konkretne zadania. Miałem zabezpieczyć środek pola. Jeśli przeprowadzaliśmy akcję, zawsze byłem z trzema obrońcami, aby w porę powstrzymać zawodników, których Real zostawiał. „Gdy „Królewscy” atakowali, stałem przed defensorami i starałem się przerwać ich szarżę. Nie zawsze to wychodziło, ale staraliśmy się robić co w naszej mocy.


- Czwórka zawodników Realu cały czas była ustawiona do kontry. Staraliśmy się na początku zakładać pressing, ale jak dwoma, trzema podaniami ich oszukaliśmy, później poprzestawali w swoich atakach.


- Nie będę mówił, że jeden mecz daje więcej doświadczenia niż cały sezon. Na pewno jednak wiele można było się z niego nauczyć. Sam sympatyzuję Realowi. Nie wymieniłem się z nikim koszulką. Nie miałem do tego głowy. Najbardziej chciałbym trykot Toniego Kroosa, ale chyba straciłem swoją okazję.


- Starałem się pomagać dwóm pozostałym środkowym pomocnikom jak tylko mogę. Mam nadzieję, że czuli się pewnie mając mnie za plecami. Obydwaj strzelili gole, więc możliwe, iż dołożyłem do tego cegiełkę.


- Jakby ktoś mi powiedział trzy miesiące temu, ze awansujemy do Ligi Mistrzów, a ja zagram z Realem, to nie uwierzyłbym. Byłem już jedną nogą na wypożyczeniu z Legii. Widać, życie i piłka piszą piękne historie.


- Gdybyśmy grali przy pełnym stadionie zagrali taki mecz, na pewno byłoby to prawdziwe piłkarskie święto. Kibice obejrzeliby fajny, ofensywy mecz. Szkoda, ale my mieliśmy za zadanie zaprezentowanie się z jak najlepszej strony. Jedynym plusem był fakt, że lepiej mogliśmy się komunikować na boisku. Jeden drugiemu podpowiadał jak ma się w danej sytuacji zachować. Wolelibyśmy zagrać z fanami na trybunach.


- Trudno przewidzieć, co by się stało, gdyby na tym meczu byli kibice. Mnie zawsze pozytywnie nastawiał doping kibiców. Żywiołowe reakcje wpływają pozytywnie na zespół. Może zachowaliśmy troszkę więcej spokoju, ale wolimy grać z fanami na trybunach.


- Zdajemy sobie sprawę jaką drużyną jest Real. Do tej pory mogliśmy go oglądać jedynie w telewizji. Możliwe, iż to nadal jest najlepszy zespół w Europie. Na pewno długo będziemy wspominać to spotkanie. Możliwe, że pojawił się niedosyt, ponieważ w pewnym momencie prowadziliśmy z „Królewskimi”. Jednakże równie dobrze Hiszpanie byli bliscy strzelenia gola na wagę zwycięstwa w ostatniej akcji. To jeden z nielicznych remisów, z którego się cieszymy.


- Gdy prowadziliśmy, nie chcieliśmy stracić bramki. Próbowaliśmy grać blisko siebie, aczkolwiek Real szybko doprowadził do wyrównania. „Królewscy” atakowali jednak dużą liczbą zawodników, stwarzało to dla nas sporo miejsca na boisku. Gdybyśmy momentami byli dokładniejsi, pilnowali bardziej swojej pozycji, można było jeszcze bardziej popsuć Hiszpanom plany, ale nie narzekajmy.


- Jak wszedłem do szatni czułem mały niedosyt. Później jednak cieszyłem się z remisu, bo równie dobrze mogliśmy ten mecz przegrać. Trener Vuković zadbał o to piosenki. Śpiewaliśmy te same utwory co przy okazji poprzednich zwycięstw.


- Domyślam się, że nikt nie spodziewał się takiego wyniku po naszych wcześniejszych występach. Przegraliśmy wysoko z Borussią Dortmund, było pewne zamieszanie z kibicami. To wszystko powodowało, że nie mogliśmy się w pełni cieszyć z naszych występów w Lidze Mistrzów. Zarówno Legia jak i cała polska piłka powinna świętować. Wracamy jednak na właściwą drogę. Mam nadzieję, że z „Królewskimi” nie zdobyliśmy swojego ostatniego punktu. Dostaliśmy zastrzyk pewności siebie. Można powalczyć z najlepszymi.


- Tracimy szybko bramki w ostatnich spotkaniach. Później musimy odrabiać. Fajnie, że jesteśmy w stanie odwracać losy w tych meczach. Dążymy jednak do tego, byśmy w kolejnych starciach pierwsi obejmowali prowadzenie, a następnie zaczniemy kontrolować wydarzenia na boisku.


- Liczę, że mecz z Realem poniesie nas w następnych tygodniach. Potrzebujemy punktów w ekstraklasie. Nie możemy nikogo zlekceważyć. Mierzymy się z normalnym rywalem. Rozegramy mecz pewnie równie ciężki, jak nie cięższy, jeśli sobie go szybko nie ułożymy. Myślę, iż nie będziemy mieli problemów z nastawieniem.


- Jeśli w kolejnej serii spotkań nikt nie sprawi niespodzianki, to ze Sportingiem możemy powalczyć o awans do Ligi Europy. Byłoby fantastycznie. Na pewno podejmiemy walkę.

Polecamy

Komentarze (11)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.