News: Michał Żewłakow: Nagy przypomina mi Dudę

Michał Żewłakow: Nagy przypomina mi Dudę

Maciej Ziółkowski

Źródło: TOK FM, Legia Warszawa

09.09.2016 16:32

(akt. 07.12.2018 13:25)

- Nie wiem czy ktoś przed mistrzostwami Europy liczył, że Walia zagra w półfinale. Wydaje mi się, że w ogóle całe te rozgrywki Euro 2016 udowodniły, że trzeba spokojnie podchodzić do tego, kto jest faworytem. Mam cichą nadzieję, że Legia będzie ekipą, która może nie będzie rozdawać kart zwłaszcza w takiej grupie Ligi Mistrzów, ale sprawi niejedną niespodziankę - mówi w audycji "Tok gra Legia" Michał Żewłakow, dyrektor sportowy "Wojskowych". Poniżej znajdują się także wypowiedzi prezesa Bogusława Leśnodorskiego oraz Dominika Ebebenge, którzy również uczestniczyli w tej audycji.

Afrykański klimat


- Mój nowy strój? Dzień wcześniej wróciliśmy z Afryki i przywieźliśmy trochę fajnych afrykańskich, tradycyjnych ubrań. Postanowiłem tak przyjść do pracy, lekko odgrażając się prezesowi, który chyba nie do końca w to wierzył. Na moje nieszczęście natknąłem się na otwarty trening czego byłem kompletnie nieświadomy. Przyszedłem przywitać się z trenerami, ze sztabem i mówiąc kolokwialnie - została mi cyknięta fotka (śmiech). Trzeba mieć do siebie dystans. Było dużo śmiechu, ale czasami o to chodzi, żeby przełamywać konwenanse. Ja nie mam problemu z tym, aby śmiać się z samego siebie. Jeśli chodzi o strój, to nie kupiłem go sobie tylko ja. Prezes Leśnodorski również taki posiada, tylko że w innym kolorze, jak wódz wioski. Z kolei Michał Żewłakow dostał wczoraj w prezencie koszulę. Nie wiem, co o niej sądzi, ale dzisiaj w niej nie przyszedł - mówi Dominik Ebebenge.


- Czekam na bal maskowy, ponieważ będę miał gotowy strój - dodał sternik klubu.


- Jeśli chodzi o koszulę - jest to na pewno miły prezent, natomiast nie wiem czy odważyłbym się w niej przyjść do pracy - mówi dyrektor sportowy.


Pieniądze
, transfery i Liga Mistrzów


- Racjonalnie wydaliśmy mniej niż zarobiliśmy, więc nie odnotowaliśmy strat. Wierzę, że będzie to z zyskiem jakości dla zespołu - sądzi Żewłakow.

 

-  Miło i sympatycznie sprzedaje się piłkarzy z zyskiem, ale to wszystko musi mieć ręce i nogi. Wiadomo, że nie można wysprzedać całego składu. Szczerze mówiąc, w ciągu całego okienka nie było konkretnych ofert na Nikolicia i Pazdana. Te, które do nas dotarły nie były zbyt satysfakcjonujące. Poza tym trzeba zobaczyć w jakim miejscu jest drużyna. Po dwudziestu jeden latach startujemy w Lidze Mistrzów, więc chcieliśmy zadbać, żeby drużyna wyglądała najlepiej jak tylko można. Z pewnych ognich nie można po prostu zrezygnować - dodaje były piłkarz m.in. Legii Warszawa.


Waleri Kazaiszwili


- Kazaiszwili był dobrze znany naszemu skautingowi, wyróżniał się na tle tych klubów z ligi holenderskiej, z których jesteśmy w stanie zainteresować piłkarza przy dobrych okolicznościach. Niewątpliwie, w ostatnich dniach okienka, pojawiła się szansa na ten transfer. Byliśmy po pierwsze pewni awansu do Ligi Mistrzów, co stanowiło magnes dla samego zawodnika. Również jego sytuacja w poprzedniej drużynie w danym momencie na tyle się skomplikowała, że Vitesse było przyparte do muru. Włodarze klubu musieli przez to de facto pójść nam na rękę w kwestii konwencji pozyskania piłkarza, czyli wypożyczenia z opcją, która realnie pozwala myśleć o wykupieniu Waleriego. Kto wie, przy dobrych wiatrach możemy na nim w przyszłości coś zarobić - uważa kierownik do spraw rozwoju sportowego.


- Jesteśmy przekonani, że Kazaiszwili jest tym piłkarzem, który może Legii bardzo pomóc. Może da coś więcej, niż uzupełnienie składu, bo jest to gracz mający ponadprzeciętne umiejętności. W warunkach, w których będzie grał u nas może się bardziej pokazać w Europie. Będzie występował przecież w Lidze Mistrzów - mówi Żewłakow.


- Jest to wszechstronny zawodnik ofensywny, który może zagrać na dwóch, trzech pozycjach. Trener będzie tak żonglował nazwiskami, aby w danym momencie optymalnie zestawić zespół. Nie chcemy przywiązywać go do jednej pozycji, ponieważ to zawsze będą decyzje szkoleniowca. Rozpatrujemy możliwość, w której Gruzin wystąpi na co najmniej dwóch pozycjach - twierdzi Ebebenge.


Obecna sytuacja


- Na dziś kontuzjowany jest Michał Kucharczyk i nie wiadomo co będzie z nim dalej. Waleri tak naprawdę dołączy do drużyny dopiero po kadrze i po sprawach wizowych, które musiał załatwić w Gruzji. Nigdy więc nie będzie tak, że do dyspozycji będziemy mieli wszystkich piłkarzy. Mimo wszystko w naszej sytuacji lepiej mieć kłopot bogactwa niż mieć tych nazwisk za mało. Gra toczy się o zbyt dużą stawkę - przekonuje Dominik Ebebenge.


- Sytuacja, która się stworzyła sprawia, że będziemy oglądać zespół dojrzały. Nie ma teraz wytłumaczenia, że jest walka i są mecze ważniejsze, i mniej ważne. Gramy o pełną pulę w każdym meczu. Czy to Liga Mistrzów, czy Ekstraklasa - spotkania są tak samo istotne. Jak zaprezentujemy się w Lidze Mistrzów? Wiadomo, że dla niektórych jest to pierwszy kontakt z takimi rozgrywkami, więc najpierw pewnie będą walczyć z emocjami, by w pełni pokazać swój potencjał, a dopiero później otworzą się na boisku. Mam nadzieję, że nie będzie to coś, co ich sparaliżuje. Wprost przeciwnie, to taki czas, kiedy będą mogli naprawdę zaprezentować się na tym wyższym poziomie - mówi dyrektor sportowy.


- Boisko dopiero zweryfikuje czy ktoś jest gotowy do gry na sto procent. Na treningach wyglądają jednak bardzo dobrze. Zarówno Besnik Hasi jak i Lucjan Brychczy byli ostatnio zachwyceni - uważa prezes "Wojskowych".


Remis Polski z Kazachstanem i grupa w Champions League


- Wszyscy wiedzą, że dopóki nie wyjdziesz na boisko, to szanse są równe. Nikt nie wygrał meczu w szatni. Oczywiście wiadomo, że są lepsi i gorsi zawodnicy, ale to jest zespół jedenastu facetów, który wspólnie musi dociągnąć satysfakcjonujący wynik do końca. Gdybyśmy wygrali z Kazachstanem 7:0 czy przegrali 0:4 to nasze nastawienie jest identyczne, nie ulega zmianie - twierdzi Leśnodorski.


- Awans do tych elitarnych rozgrywek to przede wszystkim spełnienie marzeń dla każdego zawodnika i ogromna szansa, żeby wskoczyć na jeszcze wyższy poziom i osiągnąć coś więcej niż dotychczas. Wierzę, że będą walczyć o każdy centymetr boiska bez żadnych kompleksów, bo nie warto ich mieć. Jesteśmy klubem, który przyjmie wielkie firmy, ale w taki sposób, że nie musimy sie niczego wstydzić. Na takim obiekcie, przy takich kibicach... - dodaje Ebebenge.


- A ja mam nadzieję, że wygramy z Bruk-Betem i dużo bardziej interesuje mnie ewentualne historyczne zwycięstwo w  Niecieczy. Meczem z Borussią zac
zniemy martwić się w niedzielę - nieco stonował emocje prezes mistrzów Polski.


Oszczędzać siły czy grać najlepszą "jedenastką"?


- Sądzę, że zagramy w optymalnym składzie w sobotę i będzie on bardzo zbliżony do środowego starcia z BVB - twierdzi Ebebenge.


- Jesteśmy w takim momencie, że trener zawsze powinien wystawiać najmocniejszą "jedenastkę". Są sytuacje losowe, gdzie trzeba oczywiście podjąć inną decyzję. Przekonamy się, jak będzie w Niecieczy. Po rozmowach ze szkoleniowcem Albańczyk mówi, że dla niego każdy mecz będzie tym najważniejszym - mówi Leśnodorski.


Dominik Nagy


- Piłkarz ofensywny, młody, przebojowy, który może zagrać na skrzydłach i w środku pola. Stylem gry, według mnie, przypomina Ondreja Dudę, natomiast myślę, że jest bardziej dynamiczny. Wiadomo, że w Legii czy w lidze polskiej gra się trochę inaczej, lecz jest to nadzieja zarówno futbolu węgierskiego jak i nasza - uważa Żewłakow.


- Dominik trafi do nas zimą, jest to pewne i sformalizowane. Bardzo na niego liczymy. Wydaje nam się, że jest to zawodnik o odpowiedniej mentalności, by podołać wyzwaniu jakim jest Legia. Dodatkowo jest pozytywnie bezczelny i na pewno mu to pomoże. Nie był to łatwy transfer, ponieważ sprawy toczyły się do ostatnich godzin, ale udało się. Doszliśmy do porozumienia i cieszymy się z tego powodu - mówi Ebebenge.

 

Całej audycji można posłuchać w tym miejscu.

Polecamy

Komentarze (6)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.