News: Michał Żyro: Podołam oczekiwaniom

Michał Żyro: Podołam oczekiwaniom

Piotr Jóźwiak, Miłosz Nasierowski

Źródło: Legia.Net

03.02.2012 22:30

(akt. 14.12.2018 19:22)

<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Michał Żyro, mimo tego, że ma dopiero 19 lat, zdążył już zapisać się na kartach historii Legii. Jest bowiem pierwszym wychowankiem Akademii Piłkarskiej, który zagrał w seniorskim zespole i zdobył dla niego bramkę. W długiej rozmowie z Legia.Net, „Żyrko” opowiada o swojej dotychczasowej karierze, planach na przyszłość oraz transferowych spekulacjach.</p>

Michał, pamiętasz swój debiut w Legii?


- Pamiętam, pamiętam. Derby z Polonią.

 

Kogo zmieniłeś?


- Chyba Marcina Smolińskiego.

 

Zgadza się. Wszedłeś w samej końcówce i od razu pobiegłeś wykonać rzut rożny. To dość nietypowe, biorąc pod uwagę fakt, że wynik był niekorzystny. Młodzieńcza fantazja czy polecenie trenera?


- W juniorach i w Młodej Legii to ja wykonywałem stałe fragmenty, więc potrafiłem to robić. To były ostatnie minuty meczu, remisowaliśmy 1:1 i nie było po prostu czasu, żeby czekać aż ktoś inny podbiegnie. Dopiero wszedłem na boisko, miałem zapas sił, stąd ta decyzja.

 

Miało to miejsce dokładnie 5 lat po twoim przyjściu na Łazienkowską. Jakie były kulisy twojego transferu z Piaseczna?


- Zostałem wypatrzony w Olsztynie, na meczu reprezentacji Mazowsza. Wtedy właśnie Jacek Mazurek i wczesny dyrektor Akademii – Andrzej Trzeciakowski, podeszli do mojego taty i zaprosili mnie na treningi do Młodych Wilków.

 

Wcale nie musiałeś odchodzić z Piaseczna. W tamtym czasie dobrze funkcjonowała tam szkoła sportowa.


- Nie musiałem, ale podjąłem taką decyzję. Miałem 13 lat, więc ważna była też kwestia nauki. To był początek gimnazjum, więc bez problemu zmieniłem szkołę. Patrząc z perspektywy tych kilku lat, podjąłem bardzo dobrą decyzję. Chodziłem do jednej klasy z kolegami z drużyny.

 

Właśnie. Mówisz o kolegach z zespołu. Wasz rocznik w ostatnich miesiącach bardzo się rozgościł w szatni pierwszego zespołu.


- Ostatnio śmialiśmy się z Dominikiem Furmanem, że, przynajmniej do tej pory, nasz rocznik był najlepszy w Akademii. Z ’91 jest tylko Daniel Łukasik, a z naszego nasza dwójka, plus Kuba Szumski, Rafał Wolski, Michał Efir. A w kolejce są już następni. Trener wspominał o Michale Kopczyńskim, pewnie szansę dostanie też Mateusz Cichocki. To by było 7 piłkarzy z jednego zespołu i z jednej klasy! 

 

Na jakiej pozycji zaczynałeś – lewe skrzydło czy jako napastnik?


- Napastnik. Ale często słyszę po meczach Legii, jak mi się gra na nowej pozycji, w ataku! (śmiech)

 

W sparingu z Dynamem Mińsk, Maciej Skorża desygnował do gry chyba najmłodszy w historii „kwartet” ofensywny. Żaden z was nie miał więcej, niż 21 lat. Dobrze się odnajdujesz w takim zestawieniu?


- Myślę, że tak. Zresztą po meczu, koledzy wypowiadali się, że dobrze im się z nami grało, a dzięki naszej agresywności, mieli mniej roboty w obronie.

 

Kosecki, Kucharczyk, Wolski i Żyro, to jest już teraz wystarczająca jakość, aby bić się o mistrzostwo i podjąć rękawicę ze Sportingiem?


- Według mnie, tak.

 

Załóżmy taką sytuację, że wszyscy piłkarze Legii są zdrowi. Jak wtedy wyglądałoby twoje ulubione zestawienie tej czwórki w ofensywie?


- Ostatnio sam się nad tym trochę zastanawiałem. Chciałbym spróbować gry jako najbardziej wysunięty piłkarz, z Danijelem Ljuboją za plecami oraz Miro Radoviciem i Maćkiem Rybusem na skrzydłach. Ljuboja w meczu przeciwko Hapoelowi pokazał, że potrafi świetnie kreować akcje, dzięki czemu „Kucharzowi” przyjemnie grało się w ataku, fajnie to wyglądało.

 

Zasługujesz na miano odkrycia 2011 roku? W redakcji mieliśmy podzielone zdania na ten temat. Trudno nazwać kogoś odkryciem 2 lata po debiucie…


- Nie, nie. W tym właśnie problem (śmiech). Było mi bardzo miło pojawić się na gali Piłki Nożnej jako nominowany do tej nagrody, ale czułem się dziwnie. Wiele osób mówi, że straciłem te ostatnie 2 lata, że się nie rozwijałem tak, jak powinienem od chwili debiutu. Trzeba jednak pamiętać o rotacji trenerów, grałem nawet jako lewy obrońca. Dobrze, że po tym słabszym okresie, przyszedł lepszy, kiedy będę grał dużo, oby jak najczęściej w pierwszym składzie.

 

Jak radzisz sobie z presją, która skupia się na tobie już od dłuższego czasu. Jako pierwszy wychowanek Akademii zadebiutowałeś, później jako pierwszy podpisałeś profesjonalny kontrakt, potem jako pierwszy zdobyłeś bramkę. Jakby nie było, jesteś na świeczniku.


- Dla mnie normalne jest to, że ktoś przechodzi z Akademii do Młodej Legii, a potem do pierwszej drużyny, bo jest jej potrzebny, jest w formie. Teraz nie odczuwam tej presji, trochę czasu minęło. Może taka moja rola, żeby te szlaki przecierać (śmiech).

 

Może jeszcze pierwszy wyjedziesz zagranicę?


- Póki co, nie myślę o tym. Jest sporo do zdobycia tutaj.

 

Młody polski piłkarz jak najszybciej musi wyjechać zagranicę, jeśli chce coś osiągnąć. Prawda czy fałsz?


- Sytuacja każdego młodego piłkarza opuszczającego Polskę jest inna. Jedni nie mają nic do stracenia, inni po prostu są już gotowi.

 

Ariel Borysiuk wyjechał do Kaiserslautern. Twoje postępy od jakiegoś czasu śledzą wysłannicy Napoli, Atalanty, Wolfsburga. Po meczu z Dynamem Mińsk trafiłeś też do notesu dyrektora sportowego Kaiserslautern. Stoisz na przystanku i jedzie zagraniczny autobus. Wsiadasz?


- Poczekam.

 

Ariel Borysiuk nie poczekał, wsiadł i nawet zmieniał trasę (śmiech).


- Nie porównujmy mnie i Ariela. On zagrał w pierwszej drużynie 130 razy! O jakieś 100 więcej, niż ja! To już jest doświadczony piłkarz, a wciąż rozwojowy. Poradzi sobie.

 

To kiedy będziesz gotowy do wyjazdu?


- Chciałbym powtórzyć osiągnięcie Roberta Lewandowskiego - zagrać dobry sezon, najlepiej zostać królem strzelców, pokazać się w Europie. Do tej pory nic jeszcze nie pokazałem, a jest zainteresowanie. To co dopiero będzie, jak wreszcie będę grał tak, jak chcę! (śmiech)

 

Czyli w twoim przypadku nie będzie decydował wiek, a umiejętności i osiągnięcia. Jeśli pojawiłyby się oferty, to w jakie kluby będziesz celował?


- Zespół z którejś z czołowych europejskich lig. Ale o tym będziemy rozmawiali dopiero wtedy, kiedy pojawi się oferta satysfakcjonująca mnie i klub.

 

Lepszy niż Kaiserslauten?


- Chciałbym, żeby był lepszy.

 

Dobrze, zmieńmy temat. Często mówisz, że chcesz strzelać więcej goli. Trenerzy zapytani o mankamenty Michała Żyro zgodnie wskazują – koncentracja.


- Wiem, trener Skorża ciągle mi to powtarza. Po stracie piłki, zamiast zaatakować rywala, ja „zastanawiam się”, zamiast od razu go zaatakować.

 

To kwestia doświadczenia?


- To takie osobiste zagranie a’la Michał Żyro. Trudno mi to jakoś racjonalnie wytłumaczyć. Na treningach, gdy tracę piłkę, od razu ruszam, aby ją odebrać, nawet „na raz”, nawet kosztem tego, że wtedy łatwiej mnie ograć. Muszę wyrobić ten nawyk.

 

Gdyby ktoś akurat nie patrzył na boisko, to krzyk Miroslava Radovicia każe przypuszczać, że przed chwilą Michał Żyro stracił piłkę. Nie irytuje cię taka sytuacja?


- Nie, bo wiem, że „Rado” lubi sobie pokrzyczeć, jak to Serbowie.

 

Ale Ivica Vrdoljak przeciwnie. Pamiętamy taki moment z meczu przeciwko Rapidowi Bukareszt w Warszawie, kiedy rywal wyprzedził cię, by po chwili stworzyć groźną sytuację pod bramką Legii. Wasz kapitan podbiegł do ciebie po tej akcji, poklepał po głowie, coś podpowiedział. Może taka forma motywacji jest lepsza?


- Ivica zachował się jak na kapitana przystało. Jego reakcja w tamtym momencie dużo mi dała, byłem pewniejszy siebie. Myślę, że nie ma co porównywać tych dwóch sposobów, jak to powiedzieliście, motywacji. Trzeba to wypośrodkować. Krzyk czasem też może pomóc. 

 

Ivica to dobry kapitan? Rok temu decyzja Macieja Skorży spotkała się z różnym przyjęciem.


- Nawet nie chcę na ten temat rozmawiać. Skoro wtedy wybrał trener, a teraz wybraliśmy go sami, to odpowiedź jest oczywista.

 

Maciej Skorża przyznał w rozmowie z nami, że na ten moment jesteś pierwszym napastnikiem. Udźwigniesz wiosną ciężar zdobywania goli? Jesienią w lidze tylko raz wpisałeś się na listę strzelców.


- Tak. Najważniejsze, to dostawać kolejne szanse. Do tej pory rzadko grałem pełne 90 minut. A to połówka, a to kwadrans albo końcówka meczu… To potem odbija się na statystyce. W kadrze młodzieżowej zazwyczaj grał cały czas i strzelam dużo goli, mam czas, żeby znaleźć się w dogodnej sytuacji. Nie wiem czy wiecie, ale tej bramki z Widzewem, też mogłoby nie być. Trener już chciał mnie zmienić, zawodnik stał przy linii bocznej. Wystarczyło, by piłka chwilę wcześniej wyszła na aut… Po tym golu dostałem jeszcze troszkę czasu na murawie.

 

Nie jest tak, że wy, młodzi, każdym swoim zagraniem chcecie pokazać, jaką dajecie jakość? Wkładacie w to dużo siły. Kiedy Ariel Borysiuk przestał strzelać na siłę, to nagle zaczął zdobywać bramki.


- Może coś w tym jest. Trzeba, przede wszystkim, dużo strzelać. Mocno, lekko – obojętnie, byle do siatki. Na to chyba nie ma jakiejś recepty.

 

Największe rezerwy Michała Żyro to gra głową?


- Nad tym pracuję od jakiegoś czasu. To nie jest takie proste, jak się wydaje.

 

Na zakończenie zapytamy o reprezentację, tę pierwszą.


- Dajcie mi już spokój!

Polecamy

Komentarze (87)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.