Domyślne zdjęcie Legia.Net

Nie dla Legii kiełbasa

Andrzej Olejniczak

Źródło: gazeta.pl

07.12.2004 22:21

(akt. 30.12.2018 10:13)

Trzy lata dali sobie wiosną nowi właściciele Legii, by stała się ona klubem europejskim. Nie wiedzieli, co mówią. Marketingowo Legia to strzał w dziesiątkę. Klub z tradycjami, rozpoznawalna marka, dwumilionowe miasto pełne potencjalnych sponsorów i kibiców-klientów. A za kilka lat najnowocześniejszy w Polsce stadion, który obiecują zbudować władze stolicy.
Wejście bogatych i sprawnie zarządzanych firm to jedyna szansa, by polska piłka odbiła się od dna. Gdy szefowie ITI kupowali Legię, marzył im się zespół, który w polskiej lidze zdetronizuje Wisłę i z powodzeniem będzie walczyć w europejskich pucharach. Aby tak się stało, potrzebny jest jasny, długofalowy plan, pieniądze i przede wszystkim ludzie, którzy potrafią te pieniądze mądrze wydawać, a plan realizować. Plan na nową Legię jest prosty: za niewielkie pieniądze pozyskać młodych piłkarzy i pod okiem dobrego trenera zrobić z nich zespół, który zarobi w europejskich pucharach. Dopingowanie tego zespołu ma być trendy - na stadion oprócz dotychczasowych kibiców mają przychodzić ludzie z klasy średniej, którzy za niemałe pieniądze kupią bilet, gadżety, coś zjedzą i wypiją, a wracając z meczu, nie zdemolują miasta. Marketingowo Legia to strzał w dziesiątkę. Klub z tradycjami, rozpoznawalna marka, dwumilionowe miasto pełne potencjalnych sponsorów i kibiców-klientów. A za kilka lat najnowocześniejszy w Polsce stadion, który obiecują zbudować władze stolicy. Zygo/Legia Kilka długich miesięcy przymierzali się szefowie ITI do Legii. Gdy ją wreszcie kupili, tygodniami szukali prezesa, by w końcu wyciągnąć z kapelusza Piotra Zygo. Zatrudnienie człowieka wolnego od układów w tzw. środowisku było dobrym pomysłem. Ale europejskiej Legii niezbędny jest prezes, który nie uczy się na błędach, tylko wie, jak buduje się klub. Który wie, że piłka to produkt, jest fachowcem od marketingu i sprzedaży. Który tworzy i dba o wizerunek i politykę informacyjną. Tymczasem Zygo/Legia (bo nie wiem, czy Zygo ma realną władzę w klubie, czy rządzą szefowie ITI) stracili kilka miesięcy, by pozbyć się Dariusza Kubickiego, choć los trenera był od samego początku przesądzony. Zabrakło tej samej odwagi, której Kubicki nie miał do zmiany ustawienia drużyny i wprowadzenia nowych graczy. Legia nie umie znaleźć następcy trenera. Spektakl z zatrudnianiem Josefa Chovanca, a ostatnio Dariusza Wdowczyka był żenujący i dowodzi, że prezes albo ma fatalnych doradców, albo nie ma pojęcia, jak się szuka szkoleniowca. A jeśli śni się o Europie, potrzeba fachowca z najwyższej, na jaką klub stać, półki - otoczonego sztabem specjalistów od taktyki, przygotowania fizycznego, fizjologii, medycyny... Prezes nie rozumie, jak ważny jest w klubie menedżer, bo tolerował miesiącami aż dwóch tzw. dyrektorów sportowych. A Edward Socha i Janusz Olędzki rywalizowali, kto wepchnie Legii więcej piłkarzy. Efekt jest taki, że duża część z wydanych na transfery 3 mln zł została wyrzucona w błoto. A to, że tak dobrze wprowadzili się do drużyny Rzeźniczak i Smoliński, to bardziej efekt przypadku niż przemyślanej polityki. Zygo zawodzi nawet tam, gdzie teoretycznie powinien być mocny. Co roku setki menedżerów przekonują klientów, że produkt droższy jest lepszy. Tymczasem prezes Legii zawalił podwyżkę cen biletów, antagonizując z klubem kibiców. Ani nie wyrzucił chuliganów, ani nie przyciągnął na trybuny widzów, na których mu zależało. Nawet zmiana kateringu mu nie wyszła, bo pozbawił kibiców ulubionej kiełbasy z rożna, a zaserwował im popkorn. Cudów nie ma Dawno temu mogło się zdarzyć, że marnie zarządzany klub bez pieniędzy odnosił jakieś sukcesy w Europie. W 1991 roku Legia grała w półfinale PZP z Manchesterem United, a w 1996 roku dotarła do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Teraz cudów nie ma. I być nie może, bo w Legii nie ma piłkarzy choćby średniej europejskiej klasy. Jacek Magiera stał się w paru meczach liderem obrony, ale tak jak się przed zimą obudził, tak w każdej chwili może zasnąć. Co z tego, że Jacek Zieliński znalazł wreszcie miejsce na boisku Tomaszowi Kiełbowiczowi i zrobił z niego bocznego obrońcę? Do zdrowia wrócą Zieliński, Djoković, Jóźwiak, formę odzyska Choto, a na Łazienkowską przyjdzie Dudka z Amiki? Karwan nie może już grać gorzej, Jarzębowski wyczerpał limit kontuzji, Surma pozostanie waleczny, Włodarczyk się "odblokuje"? Forma Smolińskiego i Rzeźniczaka eksploduje, a Korzym nagle wydorośleje? Taki skład (w dobrej formie) pod wodzą Jacka Zielińskiego, który chciał jeszcze sobie pograć w piłkę, i Lucjana Brychczego, który od 50 lat jest w Legii najlepszym technikiem, wystarczy może na podium słabej polskiej ligi. Kiedy na Legii nie było prądu, dziennikarze pytali rzecznika prasowego Jacka Bednarza, jak mają pisać relacje na komputerach. - Palcami - poradził. Jak szefowie Legii mają grać, by dotrzeć do Europy? Z głową. PS Jacek Bednarz nie jest już rzecznikiem prasowym Legii. W poniedziałek został dyrektorem sportowym

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.