Domyślne zdjęcie Legia.Net

Niewiarygodne przygody Mouhamadou Falla

Marcin Szymczyk

Źródło: Gazeta Wyborcza

11.10.2010 08:13

(akt. 15.12.2018 11:05)

W Polonii Bytom o nim zapomnieli, testy w pierwszoligowej Warcie Poznań załatwiła mu mama jego dziewczyny. Gdy drugoligowa Nielba Wągrowiec chciała podpisać z nim kontrakt, wyjechał po wizę i nie wrócił. Od czwartku Mouhamadou Falla sprawdza Legia Warszawa.

- Każdy zasługuje na szansę. Wam też ktoś ją dał w "Gazecie Wyborczej"! W Nielbie się nie sprawdził, ale może u nas się sprawdzi! - krzyczał zdenerwowany naszym telefonem Marek Jóźwiak, dyrektor do spraw rozwoju sportowego Legii. Ze sprowadzonych przez niego latem za 2,5 miliona euro sześciu piłkarzy sprawdził się jeden. Z ośmiu meczów zespół dyrektora przegrał pięć, więc Jóźwiak rozpaczliwie szuka ratunku w nowych graczach.

Dzwoniliśmy, bo zdziwiło nas, że klub z europejskimi marzeniami sprawdza 24-letniego stopera "pod kątem występów w drużynie Młodej Ekstraklasy", jak napisał Jóźwiak na oficjalnej stronie klubu. Gdy wpisaliśmy nazwisko Senegalczyka w wyszukiwarkę internetową, okazało się, że miesiąc temu testowała go 14. w II lidze (czyli trzeciej) Nielba Wągrowiec. - Wyjechał po jednym albo dwóch treningach, bo kończyła mu się wiza. Miał ją załatwić i wrócić, wtedy zaproponowalibyśmy mu kontrakt.
Wcześniej był na testach w Polonii Bytom i Warcie Poznań. Dziwię się, że jest w Legii - mówi Andrzej Reis, kierownik sekcji piłkarskiej w Nielbie.

W Bytomiu Falla już nie pamiętają. Wiceprezes Wojciech Rudnicki mówi, że gdy miesiąc temu Polonia grała sparing z amatorskim zespołem z Senegalu, trenerzy zwrócili uwagę na innego piłkarza. Szkoleniowiec Warty Poznań Marek Czerniawski kojarzy Falla: - W gierce treningowej niczym się nie wyróżnił. Jego tłumaczka prosiła, by nie dawać mu za bardzo w kość, bo ma za sobą 300-kilometrową podróż z Warszawy. Dziwne, że jest w Legii.

Dyrektor sportowy Warty Zbigniew Śmiglak twierdzi, że tłumaczka to dziewczyna Falla. - Poznała go w Maroku, o testy poprosiła nas jej matka. Ale wydaje mi się, że nie chciała, by je przeszedł. Nie podobało jej się, że u niej mieszka. Zgodziliśmy się na testy, bo chłopak mówił po francusku, tak jak nasz trener. Nie zatrudniliśmy go, bo trzeba by mu dać pieniądze i mieszkanie, a nas nie stać nawet na przejazd na drugi koniec Poznania.

Dzwonimy do Mirosława Skorupskiego, który od lat ściąga do Polski piłkarzy z Afryki. Fall to jego człowiek. - W czerwcu wygasł mu kontrakt z drugoligowym marokańskim Chabab Houara i podpisał umowę z firmą Canal Production z Dakaru, która pomaga bezrobotnym piłkarzom w znalezieniu klubu. Współpracuję z nią. W lipcu drużyna Canal Production przyjechała na sparingi ze Świtem Nowy Dwór i drużyną z Ciechanowa. Żaden piłkarz nie przekonał polskich trenerów, ale wróciła miesiąc później na sprawdzian z Polonią Bytom. - Fall spodobał się trenerowi Jurijowi Szatałowowi. Polonia chciała podpisać z nim umowę i wypożyczyć do pierwszoligowego Ruchu Radzionków. Prezes Damian Bartyla prosił, bym zostawił go jeszcze tydzień. Zgodziłem się i wyjechałem z kraju. Gdy wróciłem, zadzwonił Bartyla i spytał: "Gdzie twój piłkarz?". Wtedy straciłem Falla z oczu - opowiada Skorupski.

Inny agent piłkarski twierdzi, że Senegalczyk trafił do Wielkopolski dzięki Pape Samba Ba - rodakowi, który od pięciu lat gra w Polsce (teraz w trzeciej lidze, czyli czwartej, w Pogoni Siedlce).
Skorupski: - Nie wiem, jak było. Może Fall pojechał do Poznania spotkać się z dziewczyną? Jej mama dzwoniła, by spytać, kim jest człowiek, z którym prowadza się córka. Telefonów w stylu: "Pana piłkarz zrobił mojej córce dziecko", mam od groma. Ale w tym wypadku odpowiedziałem, że to dobry chłopak i jest tu legalnie. Skąd mama dziewczyny wiedziała o istnieniu Skorupskiego? - Sprowadzam graczy z Afryki od 12 lat. Jak prezes klubu ma takiego, dzwoni i pyta się, co to za piłkarz. Tak dowiedziałem się, że Fall trenuje z Nielbą. Znów chciał za mną współpracować. Ale gdy załatwiałem mu przedłużenie wizy, trenował już z trzecioligową Pogonią Siedlce. Tam zobaczył go Marek Citko i zaproponował, że podpisze z nim umowę. Nie jestem licencjonowanym agentem FIFA, ja tym piłkarzom tylko pomagam, więc się z Markiem dogadaliśmy - odpowiada Skorupski.

Citko nie chce powiedzieć, jak znalazł Falla. - To moja tajemnica. Jak trafił do Legii? Luźno rozmawialiśmy z Markiem Jóźwiakiem, a on dał mu szansę. Słusznie, bo u nas nie ma wielu takich piłkarzy. Mouhamadou jest silny i szybki, chce pracować i coś w życiu osiągnąć. Zaczął od treningów z Młodą Legią, ale docelowo chcą go w pierwszej drużynie - mówił Citko.

Zadzwoniliśmy do Jóźwiaka. - Fall został polecony przez agenta, z którym współpracuję. Może będzie drugim Moussą Ouattarą? Nie mówię, że na pewno, ale skąd wiemy, że nie? Gdybyśmy go nie sprawdzili, a on potem zrobiłby karierę, też byście narzekali. A możecie podać przykład piłkarza, którego źle oceniliśmy? Robert Lewandowski mógł grać w Legii, ale trener Jan Urban uznał, że byłby czwartym napastnikiem, i pozwolił mu odejść do Lecha. - Ktoś jeszcze!? - wścieka się Jóźwiak. Radosława Majewskiego też Legia nie chciała. - A kto o tym zdecydował? Trenerzy, i tyle!

Dlaczego 24-letniego piłkarza testuje zespół Młodej Ekstraklasy? - Nie możemy sobie pozwolić, by każdy od razu trenował z pierwszą drużyną. Najpierw sprawdzamy go w Młodej Legii. O jego przyszłości zdecydujemy prawdopodobnie w tym tygodniu.
 
Wczoraj Senegalczyk wystąpił w sparingu pierwszej drużyny z ADO Den Haag. Grał na prawej obronie.
 
Autorzy: Kuba Dybalski, Michał Szadkowski

Polecamy

Komentarze (35)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.