News: Oceny piłkarzy Legii za mecz z Zagłębiem - dowiezione trzy punkty

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Bruk-Betem - jest coraz gorzej

Redakcja

Źródło: Legia.Net

01.03.2017 20:23

(akt. 21.12.2018 14:52)

W niedzielę Legia zremisowała przy Łazienkowskiej z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza 1:1. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz na samym dole w kolejności od najwyższej do najniższej. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 3 (3,45 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Wynik lepszy niż tydzień temu, ale gra jeszcze gorsza. Pod nieobecność Macieja Dąbrowskiego do kompletnego braku kreatywności pod bramką rywala doszła bowiem bardzo niepewna i pełna błędów gra w obronie, na szczęście piłkarze z Niecieczy nie oddawali tak wspaniałych strzałów, jak chorzowianie tydzień wcześniej. To niestety „Słoniki” oddały więcej celnych strzałów na bramkę i miały więcej szans na zdobycie zwycięskiego gola. Co gorsza tym razem nie można powiedzieć, że którykolwiek z legionistów zlekceważył rywala, jak to było w meczu z Ruchem, bo rzeczywiście wszyscy grali na maksimum zaangażowania. Problemem Legii nie jest ani przygotowanie fizyczne, bo przecież to „Wojskowi” w końcówkach wszystkich wiosennych spotkań, nawet tych z Ajaksem, spychali rywali do obrony, ani też zmiany kadrowe, bo wymiana jednego lub dwóch piłkarzy nie może mieć takiego wpływu na grę całego zespołu. Gdyby zamiast Tomasa Necida grał Nemanja Nikolić też prawdopodobnie nie strzelałby goli, bo nie dostawałby żadnych podań. Obecna Legia przypomina tą z początku sezonu - bez zrozumienia i wypracowanych schematów, zgrania, zrozumienia, ruchu bez piłki i automatyzmu poszczególnych elementów. Najlepszą egzemplifikacją tego były niedzielne wejścia ofensywne Łukasza Brozia, który nie wymuszał podania od partnera, a wręcz przeciwnie, to na nim podający wymuszał ruch do zagrania. Ponieważ prawy obrońca Legii startował do lecącego już podania z miejsca, nie miał żadnej przewagi nad przeciwnikiem, który robił dokładnie to samo i w efekcie tego Broź nie miał szans znaleźć się na czystej pozycji do dośrodkowania wzdłuż bramki. Podobnie niestety poruszali się po boisku praktycznie wszyscy legioniści - zawodnik z piłką szukał partnerów do zagrania, a partnerzy nie wiedzieli, co planuje zrobić zawodnik z piłką, więc najczęściej biernie stali. Humorystycznym wręcz odzwierciedleniem całkowitego braku zrozumienia piłkarzy w ataku i chaosu taktycznego było oddawanie strzałów z dystansu w plecy własnego kolegi. Trudno ten regres zrozumieć, wszak Legia schodząc na przerwę zimową miała schematy w ataku naprawdę świetnie wypracowane. W niedzielnym spotkaniu posypała się też gra obronna zespołu, bo kompletnie brakowało wzajemnego zrozumienia parze stoperów, kulała też ich współpraca z bocznymi obrońcami i środkowymi pomocnikami. I znów może to dziwić, bo wymiana jednego ogniwa w linii obrony, w dodatku na bardzo doświadczonego zawodnika, który grał przecież z tymi samymi piłkarzami zeszłą wiosną nie powinna powodować aż takich perturbacji. Patrząc na skalę problemów w grze Legii ciężko niestety spodziewać się jakiejś radykalnej poprawy w najbliższym czasie.

 

Arkadiusz Malarz 6 (4,58 - ocena Czytelników). Gdyby nie jego świetna interwencja sam na sam w 3. minucie spotkania oraz późniejsze obrony w łatwiejszych już sytuacjach, legioniści ponieśliby z pewnością trzecią z rzędu porażkę. Za straconego gola nie ponosi żadnej odpowiedzialności. Trudno go karać negatywną oceną za słabą grę piłkarzy z pola, skoro on swoje robił. Ocena wyjściowa.


Łukasz Broź 3 (3,10)
. O grze w defensywie Brozia niewiele się da powiedzieć, bo niecieczanie grali długą piłką i po prostu nie atakowali jego stroną, więc i okazji do interwencji było niewiele. O problemach w grze ofensywnej pisaliśmy we wstępie. Co gorsza, gdy już udawało mu się dośrodkować, wszystkie te wrzutki były nieprecyzyjne.


Artur Jędrzejczyk 2 (2,56)
. Nie pamiętamy podobnie złego meczu „Jędzy” w Legii. To, że grał na środku obrony nie może stanowić usprawiedliwienia, wszak nie pierwszy to jego występ na tej pozycji. Jędrzejczyk przegrywał praktycznie każdy pojedynek z Vladislavsem Gutkovskisem, wysokim i silnym, ale przecież „Jędza” też nie ułomek i ma nawet parę centymetrów więcej. Gubił krycie przy Łotyszu, przegrywał z nim powietrzne pojedynki, dopuścił go do strzału głową w 10.minucie, i dał się łatwo ograć Samuelowi Stefanikowi przy golu - Słowak go po prostu położył jak na podwórku. Nie wygląda na dobry pomysł wystawianie go obecnie na pozycji stopera.


Michał Pazdan 3 (4,02)
. Kompletny brak zrozumienia z „Jędzą” i „Kopą” owocował straszliwymi problemami - reprezentant Polski wychodził z linii obrony do przodu na raz bez żadnej asekuracji. Już w 3. minucie popełnił kardynalny błąd nie kryjąc Gutkovskisa, co powinien zakończyć się golem, miał też swój udział przy straconej bramce, gdy nie dogadał się z defensywnym pomocnikiem i niepotrzebnie pobiegł razem z Michałem Kopczyńskim do Mateusza Kupczaka, a z tyłu pozostała dziura. Jeden piłkarz z tej pary powinien zostać z tyłu, wtedy gol by zapewne nie padł. Do pełni nieszczęścia trzeba dołożyć zachowanie pod bramką rywala przy stałym fragmencie gry, gdy w dogodnej sytuacji wywalił się jak długi. Takiego bałaganu w linii defensywnej Legii nie widzieliśmy od meczu w Dortmundzie.


Adam Hlousek 5 (5,22)
. Dużo biegał do przodu i raz udało mu się precyzyjnie dośrodkować na głowę Guilherme. Był jak kilku innych piłkarzy zamieszany w utratę gola, choć jego wina była tu najmniejsza, pozwolił też raz Davidovi Gubie na dośrodkowanie wprost na głowę Gutkovskisa. Po mocno przeciętnej pierwszej części meczu po zmianie stron był jednym z najlepszych legionistów, bardzo często podłączał się do akcji ofensywnych, często z własnej inicjatywy wchodził na obieg, skutecznie też w drugiej części spotkania grał w obronie, mając więcej pracy niż Łukasz Broź. Nierówny, ale w miarę przyzwoity występ.


Michał Kopczyński 3 (2,73)
. Jeśli idzie o odbiory w środku pola i wygrywanie pojedynków główkowych było w pierwszej połowie całkiem dobrze, był w sumie chyba najlepiej grającym przed przerwą w defensywie legionistą. Tyle, że przy niemal wszystkich najlepszych sytuacjach Bruk-Betu - w 3., 22. i 25. minucie gdzieś był zawsze o jedno tempo spóźniony lub za mało agresywny. „Kopa” wreszcie zaczął pokazywać się do rozegrania piłki od tyłu, choć głównie ograniczał się do udziału w przegrywaniu jej z jednej strony na drugą. Dobre i to. Niestety wszystko co było w miarę pozytywne ograniczyło się do pierwszej połowy. Z gry po przerwie zapamiętaliśmy głównie stratę pod własną bramką w 71. minucie i koszmarne podanie z 80. minuty.


Thibault Moulin 3 (3,54)
. Aktywność przy wyprowadzaniu piłki była, jakość przy jej rozgrywaniu na mecz nie dojechała. Sporo podań niecelnych, kiksów i duża ilość strat. Grę w defensywie ograniczał do połowy rywala, na własną wracał się niezbyt chętnie. Francuz po kontuzji jest daleki od formy, ale trudno się czegoś innego spodziewać po dwumiesięcznym blisko rozbracie z piłką.


Guilherme Costa Marques 3 (3,01)
. Bardzo słaba pierwsza połowa, praktycznie trudno było go zauważyć na boisku poza zmarnowaniem doskonałego dośrodkowania Hlouska w 13. minucie, ale paradoksalnie to w tym najgorszym swoim okresie gry zaliczył asystę po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. W drugiej pokazał się świetnie w dwóch akcjach wyprowadzając podaniami na dobre pozycje Miroslava Radovicia, brał więc w sumie udział we wszystkich najgroźniejszych akcjach Legii, tyle że to były jego jedyne przebłyski w niedzielnym spotkaniu. Znacznie częściej obserwowaliśmy jednak podania niecelne lub nieudane dośrodkowania wychodzące za boisko, a były takie fragmenty meczu, gdy nie obserwowaliśmy go w ogóle.


Vadis Odjidja-Ofoe 3 (4,54)
. Ktokolwiek dostrzegł coś pozytywnego w tym meczu w wykonaniu Belga, to najwyraźniej miał w oczach migawkę z poprzednich wiosennych spotkań, bo w niedzielę Odjidja-Ofoe zagrał mecz podobny, jak za czasów Besnika Hasiego. Głównie pokazywał nam straty, podania do nikogo i niesamowitą niechlujność w rozgrywaniu piłki. Zwłaszcza druga połowa w jego wykonaniu była po prostu koszmarna, z pozytywnych rzeczy zapamiętaliśmy tylko jedno dobre podanie do Guilherme i jedną próbę akcji zakończoną niecelnym strzałem. Przed przerwą było zresztą niewiele lepiej, choć zagrał jedno dobre podanie prostopadłe w 9. minucie, gdzie sędzia niesłusznie dopatrzył się spalonego i raz na samym początku meczu dośrodkował z rzutu rożnego na głowę Tomasa Necida. I to dośrodkowanie było w zasadzie jedynym przypadkiem w meczu, gdy stworzył jakieś zagrożenie pod bramką Krzysztofa Pilarza. Najgorszy występ Belga w tej rundzie.


Miroslav Radović 5 (4,23)
. Ilość niecelnych podań i strat u „Rado” była w niedzielę wręcz przerażająca, prawie co trzecie zagranie trafiało pod nogi rywala. Tyle, że zarazem to właśnie Serb był w niedzielę jedynym piłkarzem stwarzającym zagrożenie pod bramką Pilarza. Gol głową po stałym fragmencie gry, świetne wyjście na pozycję i doskonałe podanie do Kaspera Hamalainena, którego Fin nie potrafił zamienić na gola, wreszcie niewykorzystana sytuacja w 77. minucie. Pomimo dość kiepskiej w sumie gry, to właśnie jego, wraz z Arkadiuszem Malarzem, należy wyróżnić za uratowanie Legii jednego punktu.


Tomas Necid 2 (1,92)
. Zaczął od zmarnowania dobrej sytuacji po rzucie rożnym w 2. minucie. I na tym skończył. Czech nie dostaje podań, ale i sam też jest winien. Napastnik nie może ograniczać się do stania pod bramką w oczekiwaniu na górne dośrodkowanie. Co gorsza Necid, pomimo dobrych warunków fizycznych, gra na razie bardzo słabo tyłem do bramki, przegrywając pojedynki z obrońcami na plecach. Jak to powinno się robić, pokazywał przez legionistom cały mecz Gutkovskis. Trener Magiera i koledzy z drużyny nadal nie mają żadnego pomysłu na wykorzystanie jego możliwości. A musi jakieś mieć, skoro rozegrał 44 mecze w reprezentacji Czech.


Kasper Hamalainen 3 (3,43)
. Sporo nadziei wniósł od razu po wejściu na boisko, gdy dobrze ustawił się do podania w polu karnym, ale jego celny strzał w ostatniej chwili wybił obrońca. Potem niestety widzieliśmy go jeszcze tylko dwa razy przy piłce. Fin jej nie tracił, odgrywał ją do kolegów, ale poza nielicznymi przebłyskami był równie niewidoczny jak Necid. To pokazuje, że problem nie leży w osobie napastnika, tylko w systemie gry. Wątpliwe, by Nemanja Nikolić i Aleksandar Prijović odnajdywali się dużo lepiej w takim chaosie niż aktualnie grający na szpicy piłkarze. Pamiętamy przecież, że w lipcu i sierpniu napastnicy przy identycznych problemach w rozgrywaniu piłki też mieli mocno pod górkę i z rzadka w meczach ligowych trafiali do siatki.


Michał Kucharczyk (2,73)
i Waleri Kazaiszwili (2,70) grali zbyt krótko, by ich oceniać. Losów meczu żaden z nich nie odmienił.


Za najlepszego legionistę niedzielnej mizerii Czytelnicy wybrali Adama Hlouska, redakcja natomiast uhonorowała Arkadiusza Malarza, który naszym zdaniem uratował Legię przed kolejną porażką.

Oceny Czytelników:

 

Adam Hlousek 5,22

Arkadiusz Malarz 4,58

Vadis Odjidja-Ofoe 4,54

Miroslav Radović 4,23

Michał Pazdan 4,02

Thibault Moulin 3,54

Kasper Hamalainen 3,43

Łukasz Broź 3,10

Guilherme Costa Marques 3,01

Artur Jędrzejczyk 2,56

Michał Kopczyński 2,73

Michał Kucharczyk 2,73

Waleri Kazaiszwili 2,70

Tomas Necid 1,92

Polecamy

Komentarze (14)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.