News: Oceny piłkarzy Legii za mecz z Zagłębiem - dowiezione trzy punkty

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Cracovią - remis po walce

Redakcja

Źródło: Legia.Net

27.02.2018 07:22

(akt. 21.12.2018 14:39)

W sobotę Legia zremisowała na wyjeździe bezbramkowo z Cracovią. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz na samym dole w kolejności od najwyższej do najniższej. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 6 (5,38 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Wskutek braku Chrisa Philippsa trener Romeo Jozak wstawił do pomocy Sebastiana Szymańskiego i był to niestety wybór wybitnie nietrafiony. Piłkarze z Krakowa górujący warunkami fizycznymi nad legionistami postawili bowiem od początku meczu na agresję i fizyczną walkę, na którą młody legionista absolutnie nie był przygotowany. Ponieważ piłkarze Cracovii przez blisko osiemdziesiąt minut biegali w pressingu atakując ostro każdego legionistę znajdującego się przy piłce i zmuszali Arkadiusza Malarza i obrońców do gry wysoką piłką. Przy wycofaniu pod obrońców Domagoja Antolicia nie bardzo miał kto przyjmować bowiem mocne podania po ziemi w środku pola, a i fatalna murawa takich zagrań nie ułatwiała. W powietrzu zdecydowanie dominowali krakowianie, nic więc dziwnego, że gra składała się głównie z wysokich przerzutów między jedną połową boiska a drugą. Na szczęście legioniści podjęli ostrą walkę i nie dali się stłamsić silniejszym fizycznie przeciwnikom. Naprawdę dobrze trzeba ocenić grę większości obrońców, Cracovia bowiem stworzyła sobie zaledwie jedną okazję z gry, cała reszta była po stałych fragmentach, co przy różnicy wzrostu między obydwoma zespołami nie może dziwić. Z kolei legioniści stworzyli sobie kilka doskonałych okazji do strzelenia gola, zwłaszcza w pierwszej połowie, ale zabrakło im przede wszystkim skuteczności z dwóch poprzednich spotkań. Trener Jozak co i raz zmieniał ustawienie starając się odpowiedzieć na agresję rywali w środku pola - najpierw po pół godzinie zamienił Szymańskiego z Hamalainenem, dzięki czemu poprawiła się gra w środku pola, ale spadła znacząco liczba tworzonych sytuacji. Po zmianie stron cofnął do obrony Vesovicia, co uczyniło obronę monolitem niemal nie do przejścia, ale za to z przodu zabrakło najbardziej tego dnia chyba kreatywnego zawodnika. Wreszcie w końcówce, gdy krakowianie zaczęli słabnąć, zamienił Mączyńskiego z Antoliciem, co pozwoliło legionistom na zdominowanie rywala, ale było już za mało czasu, by to ustawienie dało mistrzom Polski prowadzenie. Generalnie był to całkiem dobry mecz legionistów, mieli sporo okazji do zdobycia bramki, a pomimo ciężkiej walki na niewiele pozwolili rywalom pod własną bramką i gola nie stracili. Podstawowym grzechem w sobotę była skuteczność, jedna wykorzystana sytuacja zmieniła by pewnie ogromnie całościowy odbiór tego meczu. My jednak pozostajemy optymistami. Wszystkiego wygrać się nie da, a skoro się tym razem nie udało ,to najważniejsze jest to, że rywal też do siatki nie trafił. Dlatego warto podkreślić dobrą grę całej Legii w defensywie, lepszą niż w poprzednich dwóch spotkaniach. Należy też zauważyć, że bardzo dobrze zaprezentowała się Cracovia, co spowodowało, że pomimo braku goli, zimna i kiepskiej murawy mecz stał na naprawdę dobrym poziomie.

 

Arkadiusz Malarz 6 (6,40 - ocena Czytelników). W sobotnim spotkaniu uwidoczniły się wszystkie zalety bramkarza Legii - świetna obrona w sytuacji jeden na jeden i czujność na linii, jak i wady - mniejsze umiejętności wychodzenia do dośrodkowań przy stałych fragmentach gry. Niejeden skoczniejszy i silniejszy bramkarz staranowałby kilka razy krakowian (może poza Miroslavem Covilo), którzy nabraliby nieco lęku przed walką na przedpolu bramki. Malarz jednak realnie ocenia swoje możliwości gry w powietrzu i się już w tym wieku nie zmieni, a koniec końców bramka ze stałego fragmentu gry nie padła, więc większych pretensji też nie ma odo niego mieć. O jakość wykopów też czepiać się go nie należy, bo przejmowanie ich przez piłkarzy Cracovii wynikało nie ze złych wybić, tylko z dominacji krakowian w powietrzu w środku pola. 

 

Artur Jędrzejczyk 7 (5,66). Bardzo dobry mecz w obronie, zarówno na prawej, jak i na lewej flance. Był zdecydowanie najlepiej grającym legionistą w powietrzu, jedynym, który mógł w sobotę dorównać piłkarzom Cracovii. Grał równie twardo jak rywal i bardzo skutecznie zniechęcał przeciwników do kolejnych starć. Niespecjalnie włączał się do ofensywy, ale przebieg meczu zmuszał w sobotę bocznych obrońców Legii przede wszystkim do zabezpieczania dostępu do własnej bramki. Najlepszy mecz „Jędzy” tej wiosny.

 

William Remy 7 (6,91). Twarda i dość skuteczna gra w obronie, ale Krzysztof Piątek naprawdę solidnie prezentował się w fizycznej walce, więc i Francuz musiał się kilkakrotnie uciekać do fauli. Podobnie jak Jędrzejczyk w pojedynkach powietrznych nie ustępował krakowianom. Stopniowo udało mu się na tyle zniechęcić Piątka do walki, że ten w końcowej fazie meczu ustawiał się wyłącznie na Michała Pazdana. Trzeci z rzędu dobry, równy mecz nowego stopera Legii.

 

Michał Pazdan 6 (5,82). Stoczył z Piątkiem więcej pojedynków niż Remy i jeśli napastnik Cracovii liczył, ze z reprezentantem Polski będzie mu dużo łatwiej, to się mocno pomylił, bo Pazdan zagrał w Krakowie najlepszy swój mecz w tej rundzie. Skutecznych interwencji miał nie mniej niż Francuz, gorzej sobie radził siłą rzeczy w powietrzu, za to na ziemi przyklejał się swoim zwyczajem koszulka w koszulkę i robił wrażenie, że zagryzie rywala, a go nie przepuści. W odróżnieniu jednak od Remiego i Jędrzejczyka przydarzyły mu się dwa błędy - tuż przed przerwą zgubił krycie przy dośrodkowaniu, co mogło Legię kosztować stratę bramki, raz w drugiej połowie przegrał fizyczną walkę z silniejszym Piątkiem, ale na szczęście sędzia, raczej niesłusznie, odgwizdał faul napastnika Cracovii. „Pazdek” nie ma warunków fizycznych, ale zwykle nadrabia je agresją i walecznością i tak też było w sobotę. 

 

Adam Hlousek 4 (4,13). Czech wygląda na bardzo słabo przygotowanego fizycznie do rundy, na co zapewne duży wpływ mają drobne, ale nieustanne urazy. Wolno w sobotę się poruszał, łatwo dawał się ogrywać i szybko zarobił żółtą kartkę, nie potrafiąc zatrzymywać rywali bez faulu. W przerwie trener Jozak musiał zareagować i to zrobił - pozostawił Hlouska w szatni i obrona Legii w drugiej połowie była o niebo szczelniejsza. Oczywiście Czecha po słabym początku sezonu skreślać nie należy, wystarczy go jedynie doprowadzić do dobrej formy fizycznej.

 

Krzysztof Mączyński 7 (5,81). Jeden z najbardziej niedocenionych legionistów w tym meczu. Jak się okazuje nie trzeba mieć warunków Covilo, by skutecznie radzić sobie w destrukcji. „Mąka” miał zdecydowanie najwięcej odebranych bezpośrednio piłek rywalom spośród wszystkich legionistów, oczywiście na ziemi, a nie w powietrznych pojedynkach, nie popełnił przy tym ani jednego faulu. Dużo ciężej jednak legionistom szło wyprowadzanie piłki, bo po wycofaniu Antolicia reprezentant Polski był w zadaniach przeprowadzania piłki z obrony do ataku mocno osamotniony, niemniej „Mąka” stworzył przed przerwą jedną doskonałą sytuację Jarosławowi Niezgodzie. W końcówce trener Jozak najwyraźniej dostrzegł, że Mączyński tego dnia radzi sobie dobrze w destrukcji, bo zamienił go z Antoliciem, powierzając mu obowiązki najbardziej cofniętego pomocnika. Trochę szkoda, że nie wpadł na to wcześniej, bo było to wyraźnie z korzyścią dla gry legionistów.

 

Domagoj Antolić 7 (6,17). Dobra gra zarówno w destrukcji, jak i przy wyprowadzaniu piłki, tyle, że jego potencjał w tym meczu został nieco zmarnowany. Ponieważ Chorwat jest równie kluczowym obecnie piłkarzem w przeprowadzaniu piłki z obrony do ataku jak wcześniej Thibault Moulin, wycofywanie go między obrońców stanowi znaczące osłabienie przy konstruowaniu akcji. Antolić w odróżnieniu choćby od Mączyńskiego i Szymańskiego świetnie sobie radzi z rywalem na plecach i nie boi się przyjąć mocnego podania i odwrócić się z piłką. Widać to było w końcówce, gdy Antolić przeszedł wyżej, było do kogo grać pierwsze podanie od obrońców. Tradycyjnie już Chorwat grał na niezwykle wysokim procencie celnych podań, z dużą odpowiedzialnością i walecznością. To chyba najważniejszy piłkarz w nowej układance trenera Jozaka.

 

Sebastian Szymański 3 (4,62). Nie wiemy, co miał na myśli Romeo Jozak stawiając Szymańskiemu zadanie przyjmowania pod kryciem piłki w środku pola, gdy na plecach miał mu wisieć Miroslav Covilo lub Milan Dimun, każdy o głowę wyższy i dwadzieścia do trzydziestu kilo cięższy od juniora Legii, a co dopiero miał „Szymi” począć w sytuacji, gdy piłka do jego strefy dolatywała przeważnie górą? Zreflektował się chorwacki trener Legii po pół godzinie i przeniósł „Szymiego” bliżej bramki rywala, ale i tam młody legionista nie radził sobie z agresywnymi atakami rywali. Bardzo niski procent celnych podań, dużo strat, zmarnowana stuprocentowa sytuacja w drugiej połowie, a do tego strata, która dała przeciwnikom najlepszą okazję z gry do strzelenia gola. Trudno zrozumieć pomysł trenera na grę Szymańskiego akurat w środku pola i brak reakcji w postaci dużo szybszej zmiany młodego legionisty. Niestety dorosła piłka wygląda tak, jak wygląda. Osiemnastolatek z Legii ma na razie duże problemy, by się do niej przystosować i w sobotę poza jednym niezłym, ale niecelnym uderzeniem z dystansu niewiele dobrego pokazał.

 

Marko Vesović 7 (6,67). Dynamika, przyspieszenie, agresja. Zawodnik, który podobnie jak Antolić wygląda jakby się nie bał nikogo i niczego. W pierwszej połowie odważnie wchodził w dryblingi, ogrywał rywali nie znających jeszcze jego zwodów, mijał na szybkości. Zastrzeżenia natomiast można mieć do skuteczności, bo dwóch sytuacji nie wykorzystał, choć przy jednej był prawdopodobnie faulowany. Cofnięty do obrony Czarnogórzec niemal perfekcyjnie spełniał rolę twardego i nieustępliwego prawego obrońcy, tyle że podobnie jak w przypadku Antolicia sklonować się go nie da i skoro miał grać z tyłu, to znacznie rzadziej przez to mógł przebywać z przodu. Raz uratował Legię wybijając piłkę z linii bramkowej i pewnie odstałby nawet wyższą ocenę, gdyby nie złamał linii spalonego przy kontrze Cracovii w 55. minucie. Cóż, gra w linii wymaga zrozumienia zresztą obrońców, a do tego trzeba przynajmniej kilka wspólnych meczów. My jednak mamy nadzieję, że Vesović nie będzie się tego musiał uczyć, bo wolimy go widzieć z przodu, pomimo iż ma naprawdę świetne zadatki na prawego obrońcę. W naszej ocenie najlepszy legionista sobotniego meczu.

 

Kasper Hamalainen 6 (5,63). Fin zaczął od niewykorzystanej sytuacji, trafiając w zewnętrzna krawędź słupka, potem długo nie dostawał piłek, wreszcie został cofnięty do pomocy, przez co od razu wzrósł poziom wyprowadzania piłki, ale rażąco spadła siła ataku Legii - pod bramkę rywala wrócił dopiero pod koniec meczu. Wcześniej jednak kapitalnie odebrał piłkę rywalowi na jego połowie i perfekcyjnie stworzył stuprocentową sytuację Szymańskiemu. Finowi niestraszni są silni rywale, nie miał problemu z przyjmowaniem piłki przy rywalu i fizyczną walką, tyle, że więcej pożytku z niego było pod bramką przeciwnika, niż w środku pola. Niestety środkowi pomocnicy pasujący do pomysłu trenera Legii to w kadrze „Wojskowych” wciąż towar deficytowy, więc w trakcie rozwoju wydarzeń „Hama” grałtam, gdzie była taka konieczność. Przeciętny w sumie występ.

 

Jarosław Niezgoda 6 (5,04). Świetna pierwsza połowa napastnika Legii – radził sobie z przyjmowaniem piłki tyłem do bramki, choć niekiedy był wypychany przy tym przez obrońców prawie pod linię środkową, stworzył Hamalainenowi i Vesoviciovi doskonałe sytuacje do strzelenia gola, świetnie też wyprowadził kontrę w końcówce tworząc kolejną okazję dla Vesovicia. Trudno mu więc zarzucić, że grał samolubnie, nawet biorąc pod uwagę, że raz sam próbował wykończyć akcję - strzał był niecelny, ale trudno wymagać od napastnika, by za każdym razem podawał, w końcu to on jest od strzelania goli. Po przerwie niestety piłka coraz rzadziej do niego dochodziło, do tego zaczął opadać z sił i przegrywać pojedynki z potężnie zbudowanymi rywalami. Dobra pierwsza część meczu, słabsza druga, w sumie wychodzi przeciętnie.

 

Eduardo 5 (5,26). Miał wnieść do gry przede wszystkim utrzymanie się przy piłce, poprawę przyjęcia podań i rozegrania i niestety nie wniósł. Po części nie ze swojej winy, bo gdy piłka latała trzy piętra nad boiskiem tam i z powrotem, Brazylijczyk niewiele mógł zrobić. Gdy sostawał piłkę, to jej nie tracił, ale aktywności w jego grze było za mało. Bezbarwny tym razem mecz Eduardo.

 

Michał Kucharczyk (4,03) i Miroslav Radović (3,10) grali zbyt krótko, by ich oceniać, nie wnieśli jednak nic pozytywnego do gry.

 

Najlepszym legionistą sobotniego meczu został wybrany przez Czytelników William Remy, my natomiast  najwyżej oceniliśmy grę Marko Vesovicia.

Oceny Czytelników:

 

William Remy 6,91

Marko Vesović 6,67

Arkadiusz Malarz 6,40

Domagoj Antolić 6,17

Michał Pazdan 5,82

Krzysztof Mączyński 5,81

Artur Jędrzejczyk 5,66

Kasper Hamalainen 5,63

Eduardo 5,26

Jarosław Niezgoda 5,04

Sebastian Szymański 4,62

Adam Hlousek 4,13

Michał Kucharczyk 4,03

Miroslav Radović 3,10

Polecamy

Komentarze (14)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.