Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Jagiellonią - ruletka kadrowa i niemoc taktyczna

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

19.05.2019 09:18

(akt. 19.05.2019 09:18)

W środę Legia przegrała w Białymstoku z Jagiellonią 0:1. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 4 (3,59 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Zestawienie składu wyjściowego, ogromna ilość zmian i brak nominalnego napastnika przypomniały nam chorwacką maszynę losującą trenera Jozaka. Pomysł na grę z kolei przywiódł nam na myśl Besnika Hasiego. „SaPintowską dzidę” zastąpiło granie do boku i wrzucanie górnych piłek w pole karne. Pomysł ten od początku nie był zbyt skuteczny, po pierwsze dlatego, że Jagiellonia ma drużynę najlepiej grającą w powietrzu w całej Ekstraklasie, po drugie, w polu karnym znajdował się przeważnie wysoki, ale niespecjalnie odnajdujący się w ataku Kasper Hamalainen ewentualnie dodatkowo któryś z trójki pomocników mających poniżej 180 cm. Przy Runje, Arseniciu, Romańczuku i Bodvarssonie o wzroście powyżej 185 cm każdy miało to niewielką szansę powodzenia i zaledwie raz taka wrzutka dotarła do Hamalainena. Nieźle prezentowała się legijna defensywa, bo sytuacje strzeleckie białostoczczanie mieli rzadko (w sumie oddali zaledwie jeden celny strzał i raz trafili w poprzeczkę), ale legioniści pomogli rywalom strzelając sobie samobójczego gola w niegroźnej sytuacji. Im dłużej trwał mecz, tym więcej było zmian w ustawieniu, niekiedy dziwnych, bo pod koniec meczu najbardziej cofniętym pomocnikiem, a czasem nawet obrońcą był Szymański. Generalnie przypominało to jeden wielki chaos, choć był to lepszy występ niż kilka dni temu przy Łazienkowskiej z Pogonią, za to wynik gorszy. Sporo w sumie legioniści oddali celnych strzałów, ale z nielicznymi wyjątkami były to lekkie strzały z dalszej odległości, łatwe do obrony dla Sandomierskiego. W sumie w trzech ostatnich meczach legioniści zdobyli jeden punkt nie prezentując jakiegoś pomysłu na grę, a szanse na obronę tytułu mistrzowskiego, który pod koniec kwietnia był dosłownie w zasięgu ręki, spadły niemal do zera. Nie tak wyobrażano sobie końcówkę sezonu przy Łazienkowskiej.

Radosław Majecki 6 (5,50 - ocena Czytelników). Zaczął od ładnej obrony strzału po stałym fragmencie gry, tyle że strzału niecelnego, bo piłka i tak szła obok słupka. Świetnie poradził sobie w sytuacji jeden na jeden z Klimalą, bez szans był przy golu, dał w dodatku znać Wietesce, że przejmie to dośrodkowanie. W drugiej części meczu nie miał nic do roboty, poza jednym wyjechaniem z piłką na rzut rożny. Pracy miał bardzo mało i za porażkę winy nie ponosi, ocena wyjściowa jest jak najbardziej zasadna.

Paweł Stolarski 4 (3,28). Pierwsze pół godziny w wykonaniu prawego obrońcy Legii obfitowało w błędy w destrukcji - ograny został aż trzy razy, w tym ostatnim przypadku ratował się faulem i zarobił żółtą kartkę. Co ciekawe, to napomnienie od sędziego najwyraźniej dobrze wpłynęło na koncentrację legionisty, bo już więcej błędów nie popełnił, a do tego zaczął pojawiać się też w ofensywie kilka razy dośrodkowując w pole karne. Pożytek był z tych wrzutek niewielki, bo o ile same dośrodkowania były w miarę przyzwoite, to nie miał kto walczyć o piłkę w polu karnym. Był bliski zdobycia gola popisując się kapitalnym, mocnym uderzeniem z dystansu, jedynym naprawdę groźnym dla Sandomierskiego. Pierwsze pół godziny złe, pozostałe dwadzieścia minut przyzwoite, w sumie słabo. Ciekawe, że został zmieniony akurat wtedy, kiedy grał lepiej.

Mateusz Wieteska 3 (3,33). Paradoks meczu - Wieteska był najlepiej grającym piłkarzem Legii w polu. Miał mnóstwo udanych interwencji, był nie do przejścia, w końcowej fazie meczu brał się nawet na przeprowadzanie piłki pod pole karne rywali, w końcówce meczu wypracował sytuację Hlouskowi, a w doliczonym czasie gry oddał celny strzał głową po stałym fragmencie gry. W zasadzie popełnił w meczu dwa błędy - jeden, gdy wdał się w drybling po rzucie rożnym i poszła kontra rywala i ten najważniejszy, drugi, gdy strzelił gola samobójczego. Gola nie wynikającego z pecha albo przypadku, jak to bywa przy nastrzeleniu piłki z bliskiej odległości, ale po koszmarnym błędzie i zignorowaniu komendy bramkarza. Bez tego błędu Legia by meczu nie przegrała. I mimo jego dobrej gry przez cały mecz i ogromnej ambicji, za ten kuriozalny błąd musi przez to otrzymać od nas ocenę bardzo niską. Nie poprawi się w następnym meczu, bo czwarta żółta kartka oznacza dla niego koniec sezonu.

Artur Jędrzejczyk 4 (3,13). To, że nie przeciął dośrodkowania przy golu można wybaczyć, bo rywal dośrodkowywał daleko od „Jędzy”, który dopiero biegł zaasekurować pozycję po błędzie Antolicia. Tego, co stało się w 57. minucie przy strzale w poprzeczkę zapomnieć nie sposób, bo błąd stopera Legii był ogromny i w zasadzie powinien skończyć się drugim golem. Podobnie jak Wieteska raz stracił piłkę przy ofensywnym stałym fragmencie gry na kontrę dla Jagiellonii i tradycyjnie faulował w powietrzu zarabiając żółtą kartkę. W sumie w defensywie nie stoczył wielu pojedynków, bo rywale grali raczej pod Wieteskę, wygrał ich jednak zaledwie połowę i ani razu nie odebrał rywalom piłki. Nie najlepiej to w sumie wypadło, co najwyżej mocno przeciętnie, bo nie miał przez cały mecz wiele pracy, a i tak rywal omal nie zdobył przy nim drugiego gola.

Adam Hlousek 5 (3,14). Jeśli pominiemy Wieteskę wskutek jego koszmarnego błędu, to za najlepiej grającego piłkarza Legii w środę uznamy Adama Hlouska. Czech nie popełnił ani jednego błędu w defensywie, pod polem karnym rywali gościł bardzo często i słał w pole karne dośrodkowanie za dośrodkowaniem. Bardzo duża część z nich nie trafiała do adresata, inna sprawa, że rzadko kiedy było je do kogo adresować. To właśnie Hlousek stworzył dwie najgroźniejsze sytuacje pod bramką Sandomierskiego na początku drugiej połowy - w 47. minucie przerzucił piłkę do Nagya, który miał sytuację jeden na jednego, a osiem minut później jedno z jego dośrodkowań trafiło wreszcie do Hamalainena, ale Fin kompletnie pogubił się przy przyjęciu piłki parę metrów przed bramką i nawet nie oddał strzału w stuprocentowej sytuacji. Czech sam zmarnował też jedną bardzo dobrą okazję po przerzucie Wieteski w 75. minucie. Jakość większości dośrodkowań, czy chwilami nieco bezsensowne zachowania, jak faul w 94. minucie pod bramką białostoczczan obniżają nieco jego notę, niemniej Czech godnie żegna się z Legią, pokazując ambicję i wolę walki. Profesjonalista, po prostu. Niezależnie od słabej rundy w jego wykonaniu, będziemy go ciepło wspominać za charakter i żelazną kondycję.

Cafu 4 (4,27). Słabo, ale nie jakoś beznadziejnie jak kilka dni temu, prezentował się Portugalczyk w pierwszej połowie - czasem piłkę odebrał, czasem stracił i z rzadka tylko próbował brać na siebie ciężar gry. Zdecydowanie aktywniejszy był znów po zmianie stron, gdy nie tylko przejął kilka piłek, ale również bardzo ładnie piłkę wyprowadzał. Niestety wszystko co dobre u Cafu działo się do dwudziestego piątego metra przed bramką, bo w pole karne prawie nie wchodził, a jego wzrost mógłby się przydać, zabrakło też odbiorów. Próbował strzałów z dystansu, ale kompletnie bez powodzenia. W sumie nie był to występ bardzo zły, ale dobry też nie. Ogólnie Portugalczyk wiosną jest w dość słabej formie i potwierdza to w każdym meczu.

Domagoj Antolić 3 (2,81). Przez pierwsze dwadzieścia pięć minut Chorwat prezentował się przyzwoicie, odebrał dwie piłki, próbował raz zagrać prostopadłe podanie, a potem zupełnie się”posypał”. Zaczęło się od błędu przy golu, gdy nie przechwycił piłki, potem były dwie kolejne straty na kontrę, beznadziejnie wręcz niecelne podania, a po zmianie stron to już w ogóle zniknął z radarów. Nie dziwimy się, że opuścił boisko w 64. minucie, raczej temu, że tak późno się to stało. Bardzo słaby mecz Antolicia.

Marko Vesović 4 (4,25). Grając na skrzydle zaczął od zmarnowania dobrej kontry, wywalczył rzut rożny, raz nieźle dośrodkował, ale generalnie było więcej złego niż dobrego. Dużo strat, do tego w obronie uciekł mu Klimala i Jagiellonia miała najlepszą sytuację w meczu. Po zmianie stron wyglądało to nadal źle, aż do momentu gdy Czarnogórzec przeszedł na prawą obronę, na której jednak spisuje się zdecydowanie lepiej. Tam przywiązany do linii wchodził wielokrotnie na obieg śląc w pole karne kolejne dośrodkowania, ale z wysokimi obrońcami Jagiellonii nie miał kto ich wygrać. W sumie jeden ze słabszych meczów dość równo zwykle grającego w tej rundzie Vesovicia .

Sebastian Szymański 3 (2,71). Bardzo dużo aktywność przez cały mecz i niebywały wręcz poziom chaosu. Obojętne, czy Szymański grał na pozycji ofensywnego pomocnika, skrzydłowego, czy środkowego pomocnika, wszędzie grał źle, rażąc niecelnymi podaniami i dużą ilością strat oraz słabo wykonywanymi stałymi fragmentami gry. Po raz kolejny jedyne ciepłe słowa można poświęcić jego grze w destrukcji, być może rzeczywiście to środek pomocy z dala od bramki będzie w przyszłości najlepszym miejscem dla Szymańskiego. Gra w tym sezonie bardzo dużo, ale nie obserwujemy, by się rozwijał, zwłaszcza jeśli chodzi o grę ofensywną.

Dominik Nagy 5 (4,60). Najbardziej konkretny z piłkarzy ofensywnych, podobnie jak w meczu z Pogonią, oddał trzy celne strzały, sporo wychodził do piłek, zmarnował doskonałą sytuację jeden na jednego na początku drugiej połowy, przestrzelił też głową po rzucie rożnym, a do tego dobrze prezentował się w destrukcji zaliczając najwięcej odbiorów spośród wszystkich piłkarzy. Niestety sił starczyło mu tylko na siedemdziesiąt minut, końcówkę meczu miał już dużo słabszą. Był obok Hlouska najlepszym zawodnikiem z pola, brakowało mu jednak skuteczności przy wykańczaniu akcji, niemniej generalnie nie zawiódł, w odróżnieniu od większości kolegów.

Kasper Hamalainen 3 (3,13). Wystawienie samotnego Fina w ataku, gdy na ławce ma się trzech napastników, to naprawdę ryzykowna decyzja trenera. O tym, że Hamalainen na jedynego wysuniętego napastnika się nie nadaje, wiemy od czasów Jacka Magiery, który podobnych manewrów wielokrotnie próbował i za każdym razem z miernym skutkiem. Fin lepiej gra przodem do bramki niż tyłem i potrafi grać tylko wtedy, gdy ma trochę miejsca i może zagrać jakieś podanie lub wbiec w pole karne z głębi pola. W sumie cztery razy przejął piłkę tyłem do bramki, zmarnował doskonałą sytuację po dośrodkowaniu Hlouska i po kolejnych zmianach stopniowo zmieniał pozycję, najpierw będąc drugim napastnikiem, a potem skrzydłowym. Niestety również i na tych pozycjach żadnego pożytku z „Hamy” poza jednym dośrodkowaniem nie było. Nie mamy pojęcia, czemu trener trzymał Fina na boisku aż do 86. minuty i czego oczekiwał od jego obecności na boisku. Bardzo słaby mecz Hamalainena i nietrafiony wybór Aleksandara Vukovicia.

Carlitos 4 (3,94). Carlitos wniósł na boisko ruchliwość i aktywność, ale nie wniósł jakości. Trochę podryblował, oddał dwa celne strzały, zmarnował jedną świetną sytuację po rzucie rożnym, od najlepszego strzelca Ekstraklasy zeszłego sezonu oczekiwalibyśmy dużo więcej. Inna sprawa, że wskutek taktyki „idź na bok i wrzucaj górą”, do Carlitosa nie docierały niemal żadne piłki, a z Runje czy Arseniciem wygrać pojedynków powietrznych nie mógł. Generalnie wypadł słabo, nie zwiększył w znaczący sposób zagrożenia pod bramką Sandomierskiego.

Jarosław Niezgoda 4 (3,02). Dobry mecz Niezgody z Pogonią przy Łazienkowskiej narobił nam trochę apetytu, ale znacznie lepsza obrona Jagiellonii dość zdecydowanie zweryfikowała wracającego po długiej przerwie napastnika Legii. Podobnie jak Carlitos wniósł trochę ruchu, wywalczył dwa rzuty rożne, „załatwił” żółtą kartkę Arseniciowi, ale przy piłce utrzymywał się rzadko i pojedynków z rywalami wygrywać nie był w stanie. Podobnie jak Carlitos prawie nie dostawał podań, a walka w powietrzu z silnymi białostoczczanami przerastała go, pomimo iż ma niezłe warunki fizyczne. Ocena w sumie podobna do Carlitosa.

Miroslav Radović (3,10) grał zbyt krótko, by go oceniać.

Za najlepszego legionistę środowego meczu Czytelnicy i redaktorzy zgodnie wybrali Radosława Majeckiego, bo w sumie nikt z graczy z pola nie zaprezentował się z dobrej strony.

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

5.51 Radosław Majecki

4.6 Dominik Nagy

4.28 Cafu

4.26 Marko Vesović

3.95 Carlitos

3.33 Mateusz Wieteska

3.29 Paweł Stolarski

3.15 Adam Hlousek

3.13 Artur Jędrzejczyk

3.13 Kasper Hamalainen

3.09 Miroslav Radović

3.03 Jarosław Niezgoda

2.82 Domagoj Antolić

2.71 Sebastian Szymański

Polecamy

Komentarze (12)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.