Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Lechem - najlepsi Majecki i Vesović

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

04.06.2020 19:45

(akt. 04.06.2020 21:34)

W sobotę w kolejnym meczu Ekstraklasy Legia pokonała w Poznaniu Lecha 1:0. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 6 (6,55 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Skoro legioniści przywieźli z trudnego poznańskiego terenu trzy punkty, trudno mieć do nich pretensje za to, że ich gra nie stała na zbyt wysokim poziomie, niemniej nie ukrywali tego w pomeczowych wypowiedziach ani trener, ani piłkarze. Organizacja gry w defensywie wyglądała bardzo dobrze, Lech przez cały mecz stworzył tylko cztery w miarę dogodne, ale wcale nie stuprocentowe okazje, a trener Aleksander Vuković rewelacyjnie wręcz rozpracował „Kolejorza” blokując jego najgroźniejszą, lewą flankę. Dużo gorzej wyglądały poczynania ofensywne legionistów. Rzadko w meczach Legii bywa tak, że rywale mają blisko dwie trzecie czasu posiadania piłki. O ile zrozumiałe było, że gdy Lech piłkę wyprowadzał, legioniści zamiast stosować wysoki pressing, jak robią to ze słabszymi zespołami, cofnęli się na własną połowę stawiając na niej zasieki niemal nie do przebycia, to ciężko wytłumaczyć ograniczenie rozgrywania piłki do „lagi na Pekharta”. Z trójki środkowych pomocników tylko Domagoj Antolić starał się przetrzymać i rozegrać piłkę, a ze skrzydeł ofensywnie próbowała szarżować niemal wyłącznie prawa strona. Najczęściej wyprowadzanie piłki polegało na wykopie przez Majeckiego długiej piłki na Pekharta, który albo zgrywał ją głową do nikogo, bo nikt do niego nie podchodził, albo próbował ją przyjąć z miernym efektem, bo najczęściej odskakiwała mu ona na kilka metrów. Efekt był taki, że legioniści najlepsze okazje tworzyli sobie po stałych fragmentach gry, a nie z akcji. Biorąc pod uwagę druzgocącą przewagę liderów Ekstraklasy w powietrzu, aż się prosiło, by w takiej sytuacji wykonywać jak najwięcej rzutów rożnych i szkoda, że nieco zabrakło boiskowego cwaniactwa, by kilka razy obić przeciwnika tak, by piłka wyszła za linię końcową. Oczywiście korzystny wynik broni legionistów, którzy zaprezentowali się dojrzalej taktycznie od poznaniaków, niemniej mamy nadzieję, że w kolejnych meczach oprócz równie szczelnej defensywy zobaczymy w wykonaniu „Wojskowych” znacznie więcej gry w piłkę i bardziej urozmaicone schematy gry.

Radosław Majecki 8 (7,32 - ocena Czytelników). Klasa międzynarodowa. Spokój, pewność, dwie znakomite interwencje przy niełatwych do obrony strzałach, świetne wyjście na przedpole w 38. minucie, fantastyczne wręcz wyczucie przy wyłapywaniu dośrodkowań. Przesadą byłoby twierdzenie, że to Majecki wybronił Legii sobotni mecz, ale dawno już nie widzieliśmy w Legii tak pewnie grającego bramkarza w każdym aspekcie. W każdym ruchu było widać jakość i dobre przygotowanie. Najlepszy piłkarz meczu dodający sporo pewności i spokoju kolegom z obrony.

Artur Jędrzejczyk 7 (6,98). Kat młodych talentów. Pamiętamy jak kilka lat temu „Jędza” jako prawy obrońca w meczu z Cracovią odebrał chęć gry Bartoszowi Kapustce, w sobotę zrobił to samo z Kamilem Jóźwiakiem. Jeden z najgroźniejszych piłkarzy Lecha najczęściej uciekał do środka, bo na skrzydle zaistnieć nie mógł. Jędrzejczyk znakomicie współpracował z Marko Vesoviciem, niewiele gorzej z Igorem Lewczukiem. Starał się też włączać do akcji ofensywnych, raz miał nawet dobrą okazję do zdobycia bramki, ale przestrzelił. Groźny był także przy stałych fragmentach gry, jego strzał głową z ogromnym trudem wybronił bramkarz Lecha. Jedyne pretensje możemy mieć do niego w kwestii wyprowadzania piłki, miał zdecydowanie za dużo niecelnych podań, niemniej był to dobry mecz kapitana Legii.

Igor Lewczuk 6 (6,15). Przez znaczną część pierwszej połowy był najlepszym piłkarzem na boisku i skałą nie do przejścia, gdy Jóźwiak schodził do środka, z twardego Jędrzejczyka wpadał na równie twardego Lewczuka. Niestety nie utrzymał poziomu koncentracji do końca meczu. Po podaniu z głębi pola uciekł mu Żamaletdinow, na szczęście Majecki znakomitym wyjściem zażegnał niebezpieczeństwo. W samej końcówce meczu popełnił błąd niepotrzebnie próbując asekurować „Jędzę” przez co pozostawił wolnego rywala w polu karnym, na szczęście znów refleksem błysnął Majecki, a dobitki nie potrafił zmieścić w bramce Puchacz. Raz też faulował rywala niedaleko pola karnego. Ogólnie spisywał się dobrze, ale pewne braki w koncentracji nie pozwalają na wystawienie mu wyższej oceny.

Mateusz Wieteska 7 (6,39). Bardzo pewny mecz młodego stopera Legii, zdecydowanie dominującego jak zwykle w powietrznych pojedynkach. Nie popełnił żadnego poważniejszego błędu, raz ratował się faulem taktycznym na żółtą kartkę, w 38. minucie nieco za szeroko stanął z Lewczukiem i Żamaletdinow mógł wyjść sam na sam z Majeckim, ale Wieteska w tej sytuacji do końca naciskał Rosjanina znacznie utrudniając mu jakikolwiek manewr z piłką i napastnik Lecha musiał walić wprost w bramkarza. Znów był bliski zdobycia bramki po rzucie rożnym, świetnie oderwał się od rywala, ale minimalnie przestrzelił. O ile w destrukcji było naprawdę dobrze, to grzej w rozegraniu, zbyt często jego długie podania nie trafiały do kolegów, ale tu należy też mieć pretensje do środkowych pomocników, że nie wychodzili po piłkę. Dobry mecz Wieteski.

Michał Karbownik 6 (6,91). Przymusowa przerwa zaszkodziła wyraźnie młodemu legioniście, bo tylko w sobotę raz w pierwszej połowie i trzy razy w drugiej wziął na siebie ciężar wyprowadzenia piłki w stylu, do którego nas przyzwyczaił, jakby stracił nieco przez te prawie trzy miesiące na pewności siebie. Poprawnie grał w obronie, ale nie ustrzegł się dwóch błędów – w 11. minucie stał zbyt daleko od Puchacza, a w doliczonym czasie gry odbił piłkę sparowaną przez Majeckiego wprost pod nogi Puchacza. W obu przypadkach rzucił się nadrabiać swój błąd i być może zdołałby zablokować oba strzały lechity, gdyby szły one w bramkę. Na szczęście nie musieliśmy tego sprawdzać, bo skrzydłowy Lecha walił po trybunach. Podobnie jak w Legnicy, w Poznaniu również Karbownik zagrał poprawnie, ale bez tego błysku, który pamiętamy z początku rundy.

Andre Martins 5 (5,86). W pierwszej połowie Martins dość skutecznie radził sobie w defensywie notując sporo odbiorów, z czasem jednak coraz wyraźniej Lech wygrywał w środku pola. O ile w destrukcji spisywał się nieźle, to niestety bardzo rzadko brał na siebie ciężar gry i ani nie próbował wychodzić do obrońców, by pomagać im przy wyprowadzaniu piłki ani sam nie brał się za przeprowadzanie jej z obrony do ataku, przez co bramkarz i obrońcy Legii musieli grać długie podania. Omal nie zakończył swego występu bramką samobójczą, piłka wylądowała na poprzeczce, choć wydaje się, że Portugalczyk był wtedy popychany, tyle że sędzia w trakcie gry tego nie odgwizdał. Niepokojące było to, że Martins, który jesienią brylował w środku pola i brał na siebie ciężar gry był w Poznaniu tak bardzo schowany. Po jego zejściu z boiska Legia odzyskała środek pola, co świadczy o tym, że Portugalczyk w sobotę nie zaprezentował się z dobrej strony.

Domagoj Antolić 7 (7,03). Antolić, podobnie jak Martins, dobrze spisywał się w defensywie współtworząc zasieki przed linią obrońców i tego muru Poznaniacy nie byli w stanie przełamać. W odróżnieniu od Portugalczyka Chorwat starał się jednak wyprowadzać piłkę, choć dopóki nie miał z tyłu mocniejszego wsparcia w postaci Slisza, rzadko mu się to udawało. Błysnął też wtedy indywidualną akcją zakończoną minimalnie niecelnym strzałem. Bardzo dobrze bił stałe fragmenty gry, poza jedną niezbyt udaną próbą bezpośredniego strzału z rzutu wolnego, dzięki czemu dwukrotnie w pierwszej połowie legioniści byli blisko zdobycia kolejnej bramki. Nie jest to jeszcze ten Antolić sprzed przerwy, ale był to ogólnie dobry występ.

Marko Vesović 7 (7,37). Znakomita wręcz współpraca z Jędrzejczykiem w obronie. Ulubiony sposób rozgrywania piłki przez Lecha to zejście Jóźwiaka zabierającego za sobą bocznego obrońcę do środka i przerzut na skrzydło do wolnego Kostewycza został kompletnie zneutralizowany przez Vesovicia, bo Kostewycz nigdy wolny nie był, zawsze pilnował go Czarnogórzec. Do świetnej gry w destrukcji dołożył „Veso” kilka akcji ofensywnych, trzy z nich zakończył celnym strzałem. Nabiegał się niesamowicie, widać było, że w końcówce meczu był już mocno zmęczony. Najaktywniejszy i najlepszy spośród legionistów w polu, drugi z rzędu dobry mecz Vesovicia, po którym w ogóle nie widać blisko trzech miesięcy przymusowej przerwy w grze.

Walerian Gwilia 5 (6,12). Miał swój udział przy golu, bo to po jego dośrodkowaniu bramkarz Lecha popełnił brzemienny w skutki błąd, ale ogólnie gra Gwilii w tym meczu nas nie zachwyciła. Rzadko pokazywał się do rozegrania, brakowało mu kompletnie zrozumienia z Pekhartem, zbyt wolno podchodził do Czecha, by przejmować zgrywane piłki, bardzo mało pojedynków wygrał, nie stwarzał kolegom sytuacji podbramkowych, sam też nie oddawał strzałów. Waleczności i biegania w obronie jak zwykle odmówić mu nie można, ale od ofensywnego pomocnika trzeba oczekiwać znacznie większej kreatywności. Mocno przeciętny występ.

Luquinhas 6 (6,78). Drugi obok Vesovicia piłkarz Legii, który nie miał problemów z wyprowadzaniem piłki, nic sobie nie robił z próbujących mu przeszkadzać rywali, i to zarówno, gdy grał na skrzydle, jak i pod koniec meczu w środku pola. Podobnie jak Czarnogórzec radził sobie też w dryblingach z rywalami, wszystko to jednak znów było w środku pola i dość daleko od pola karnego. Pod samą bramką z Brazylijczyka było o wiele mniej pożytku, po jednym jego podaniu prostopadłym był rzut rożny, a jego jedyny strzał został zablokowany. W defensywie też był dużo mniej skuteczny od Vesovicia, ale na szczęście rywali po swojej stronie miał z dużo niższej półki. Przyjemnie się ogląda zrywy Brazylijczyka, ale brakowało w tym regularności i zdecydowania pod bramką, prawe skrzydło Legii było jednak w sobotę zdecydowanie groźniejsze od lewego.

Tomas Pekhart 6 (6,68). Nie dość, że Czech nabiegał się z przodu niesamowicie i walczył przez cały mecz z obrońcami usiłując zbierać długie piłki, to jeszcze strzelił zwycięskiego gola, we właściwym momencie zbierając piłkę odbitą od poprzeczki. To w zasadzie rozgrzesza wszelkie niedociągnięcia napastnika przez cały mecz, a nie ukrywajmy, było ich sporo. Brak było zrozumienia z kolegami i kilkakrotnie Czech łamał linię spalonego, większość wygranych w powietrzu piłek zgrywał głową tam, gdzie nie było żadnego z legionistów, a przyjęcia często kończyły się stratą, bo piłka odskakiwała mu na kilka metrów. Przydawał się za to Pekhart we własnym polu karnym przy stałych fragmentach gry, dominacja w powietrzu Legii w sobotę była ogromna, również dzięki czeskiemu napastnikowi. Ważny gol i tytaniczna praca przez cały mecz nie przesłaniają nam jednak dość słabego ogólnego obrazu gry Pekharta. Zwycięzców się jednak nie sądzi, a strzelców zwycięskich goli nie krytykuje, więc pozostaniemy przy ocenie wyjściowej.

Bartosz Slisz 7 (6,15). Naprawdę ciekawy odwód ma wiosną na ławce trener Vuković w postaci młodego Polaka i w sobotę nie zawahał się go użyć z bardzo dobrym skutkiem. Slisz jest naprawdę dobrym specjalistą od przerywania akcji przeciwnika i walki w środku pola, a do tego poprawnie operuje piłką i nie popełnia błędów. Zaimponowała nam nie tylko waleczność i skuteczność gry w defensywie tego młodego chłopaka, ale też spokój i odpowiedzialność. Po jego wejściu na boisko skończyła się dominacja poznaniaków w środku pola, a Legia zaczęła wyprowadzać groźne akcje. Im bliżej było końca meczu, tym wyraźniej było widać, jak duży wpływ na grę zespołu miało wejście na boisko byłego piłkarza Zagłębia Lubin. Dobra zmiana Slisza.

Mateusz Cholewiak (6,17) i William Remy (5,83), grali zbyt krótko, by ich oceniać.

Najlepszym legionistą sobotniego meczu według redaktorów był Radosław Majecki, Czytelnicy natomiast drugi raz z rzędu przyznali to miano Marko Vesoviciowi.

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

7.37 Marko Vesović

7.32 Radosław Majecki

7.03 Domagoj Antolić

6.98 Artur Jędrzejczyk

6.91 Michał Karbownik

6.78 Luquinhas

6.68 Tomas Pekhart

6.39 Mateusz Wieteska

6.17 Mateusz Cholewiak

6.15 Igor Lewczuk

6.15 Bartosz Slisz

6.12 Walerian Gwilia

5.86 Andre Martins

5.83 William Remy

Polecamy

Komentarze (10)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.