Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Lechem - ofensywa przestała istnieć

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

06.07.2020 16:15

(akt. 06.07.2020 16:17)

W sobotę Legia w słabym stylu przegrała w Poznaniu z Lechem 1:2. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 4 (4,71 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Trzeci kolejny mecz legionistów bez zwycięstwa i niestety gra liderów Ekstraklasy wygląda coraz gorzej. W pierwszej połowie gospodarze byli zdecydowanie lepsi, szybsi i ruchliwsi, zdobyli dwa gole, a mieli jeszcze kilka sytuacji na zdobycie kolejnych. W tym czasie legioniści nie oddali nawet jednego celnego strzału. Po zmianie stron gra się wyrównała i dla odmiany Lech nie oddał celnego strzału, ale goście wcale dużo lepiej pod tym względem nie wypadli - jeden celny strzał z gry i gol po rzucie rożnym to dość dramatyczny obraz słabości legijnej ofensywy. W pierwszej części meczu największe zamieszanie w obronie Legii robiła poznańska młodzież, za którą legioniści po prostu nie nadążali. Ledwie nieco ponad czterdzieści pięć kilometrów według statystyk przebiegli przed przerwą „Wojskowi”, najwyraźniej zdecydowanie zbyt mało, by przeciwstawić się gospodarzom. Trudno nam też było zrozumieć pokładanie się piłkarzy Legii próbujących wywrzeć presję na arbitrze w sytuacji, gdy trzeba było odrabiać straty i szkoda było czasu na takie zagrywki. Najbardziej martwi nas jednak trwający od dłuższego czasu paraliż formacji ofensywnej, która nie stwarza sytuacji podbramkowych i nie strzela goli. Nie wszystko da się wytłumaczyć kontuzjami. Wystarczy spojrzeć na Pawła Wszołka, Waleriana Gwilię czy Tomasa Pekharta - mieliśmy do nich zastrzeżenia i w poprzednich dwóch spotkaniach, a na urazy nie narzekali. Sposób rozgrywania stałych fragmentów gry przez poznaniaków zaskoczył legionistów, bo przy straconym golu nie bardzo było wiadomo, kto właściwie powinien za Jóźwiakiem wyjść. Niepokoi nas mocno nie tylko porażka w Poznaniu, bo to nie jest większy problem przy obecnym układzie tabeli, ile słaby poziom gry legionistów oraz ich niemoc w ofensywie trwająca już od pewnego czasu. A przecież Legia w najbliższym czasie będzie grać za każdym razem dwa mecze w tygodniu, nie ma już czasu ani na odpoczynek, ani na poprawę poszczególnych elementów gry.

Wojciech Muzyk 6 (5,58 - ocena Czytelników). Za wpuszczone gole winić go nie sposób, przy pierwszym z bliskiej odległości nie miał czasu na reakcję, przy drugim musiałby być wzrostu środkowego bloku w siatkówce albo centra w koszykówce by sięgnąć piłkę wkręconą tuż przy słupku. Obronił za to w pierwszej połowie trzy groźne, mocne strzałów z dalszej odległości. W drugiej połowie okazji do interwencji nie miał, nie licząc jednego niepewnego zachowania przy rzucie rożnym. Co powinien obronić, to obronił, cudów nadprogramowych przy golach nie dokonał. Ocena wyjściowa.

Paweł Stolarski 3 (3,47). Z góry można było założyć, że w sobotę najciężej spośród defensorów będzie miał ten ustawiony po prawej stronie. Stolarski dostał szansę pokazania się przy czołowym skrzydłowym ligi i niestety nie za bardzo sobie poradził. Obiektywnie patrząc popełnił tylko jeden naprawdę poważny błąd, gdy w 19. minucie nie nadążył za Jóźwiakiem i już wtedy Lech powinien objąć prowadzenie. Przy drugim golu należał do grona piłkarzy, którzy powinni udzielić pomocy Jędrzejczykowi, przy lepszym ustawieniu mógł nawet przeciąć lot piłki po strzale, ale w sumie za utratę gola go nie winimy. O ile w obronie zdarzały mu się w sumie pojedyncze błędy, to przy wyprowadzaniu piłki było ich o wiele więcej - aż jedna trzecia podań nie dotarła do adresata, co jest naprawdę złą statystyką. W ofensywie zapamiętaliśmy go tylko z jednej akcji zakończonej niecelnym dośrodkowaniem. Aleksandar Vuković zdjął go z boiska już parę minut po przerwie. Z pewnością zasłużenie, bo o ile gra ofensywna prawego skrzydła Legii się później nie poprawiła, to przynajmniej zagrożenie dla legijnej bramki znacząco spadło.

Artur Jędrzejczyk 5 (5,37). Jemu należy przypisać odpowiedzialność za straconego gola, po nie powinien pozwolić osiemnastolatkowi na uderzenie, ewentualnie przeciąć strzał tak, by piłka wyszła poza boisko. W końcówce spotkania popełnił drugi błąd, gdy uciekł mu równie młody Szymczak. Trzeba przyznać, że kapitan Legii był jednym z najambitniejszych legionistów w dążeniu do zmiany rezultatu. W drugiej połowie widząc problemy piłkarzy ofensywnych „Jędza” brał się za przeprowadzanie piłki z obrony do ataku z całkiem niezłym skutkiem. Część winy za gola straconego odpracował przy strzeleniu gola przez Lewczuka, trafiając w słupek, co dało partnerowi z obrony idealną okazję. To niestety była kwintesencja sobotniej Legii - najgroźniejsi dla bramkarza Lecha byli legijni stoperzy, a nie piłkarze ofensywni.

Igor Lewczuk 7 (6,00). Czy drużyna gra z przodu lepiej, czy gorzej, poza pierwszym meczem z Miedzią, Lewczuk po przerwie spowodowanej koronawirusem robi po prostu swoje i nie schodzi poniżej dobrego poziomu. Bez błędów w defensywie i tylko z dwoma zapamiętanymi przez nas przy wprowadzaniu piłki do ataku. No i przede wszystkim gol, gdy zachował się jak rasowy napastnik wchodząc między parę obrońców, by dobić piłkę odbitą od słupka. Nie widzimy żadnego powodu mimo porażki, by nie ocenić powyżej noty wyjściowej sobotniego występu doświadczonego stopera Legii, bo zwyczajnie na to zasłużył - mimo porażki.

Michał Karbownik 4 (4,46). W pierwszej połowie popełnił jeden poważny błąd w obronie, raz skiksował i popisał się jednym dobrym dośrodkowaniem do Pekharta. Generalnie grał w miarę przyzwoicie i lewą stroną Legii gospodarze przedostawali się pod pole karne legionistów rzadziej niż prawą. Po przejściu na prawą stronę Lech przestał nią atakować, ale szczerze mówiąc, to gra Karbownika na tej pozycji nie różniła się specjalnie od gry Stolarskiego. Zapamiętaliśmy głównie straty, których młody obrońca Legii popełnił w tym meczu wyjątkowo dużo i nie przypominamy sobie ani jednej udanej akcji w ofensywie. Slaby mecz Karbownika, który wygląda, jakby potrzebował odpoczynku, bo jest naszym zdaniem nadmiernie eksploatowany. Zwracaliśmy zresztą na to uwagę już po meczu z Jagiellonią.

Andre Martins 5 (5,09). Środek pola wyglądał w tym meczu, podobnie jak w poprzednim chyba najlepiej ze wszystkich formacji. Najlepiej, to nie znaczy dobrze. Portugalczyk przyzwoicie wypadał w defensywie, nie stronił od wyprowadzania piłki, nie tracił jej przy tym i grał zazwyczaj dość dokładnie. Inna sprawa, że zbyt rzadko podłączał się do akcji ofensywnych, zwłaszcza gdy trzeba było odrabiać straty. Wypadł mocno przeciętnie, choć i tak lepiej, niż większość kolegów.

Domagoj Antolić 4 (4,87). To samo, co o Martinsie, można w pewnej części powiedzieć i o Antoliciu, z tym że Chorwat miał o wiele większe problemy z dokładnością podań, zwłaszcza w drugiej części meczu i dużo mniej piłek przejął niż Portugalczyk. Antolić, widząc problemy przy rozgrywaniu piłki przez formację ofensywną starał się brać ciężar gry na siebie i podobnie jak Jędrzejczyk, wchodził w dryblingi starając się zrobić przewagę liczebną - całkiem nieźle mu to wychodziło, tyle że koledzy niespecjalnie potrafili z tego korzystać. Był zamieszany w utratę pierwszego gola, choć to raczej nie on powinien być w decydującym momencie przy Jóźwiaku. Sporo miał jak na siebie strat i niecelnych podań, generalnie grał słabiej od Martinsa i dostaje niższą od niego ocenę. Z doniesień ze sztabu szkoleniowego klubu wynika, że jest kolejnych piłkarzem wyłączonym z gry w najbliższych meczach przez kontuzję. Szkoda, bo z reguły sporo od niego zależy w grze Legii.

Paweł Wszołek 3 (3,59). Trzeci z rzędu bardzo słaby mecz Wszołka nie może być przypadkiem, skrzydłowy Legii jest najwyraźniej w słabej formie. W pierwszej połowie wywalczył jeden rzut rożny i miał jedno niezłe dośrodkowanie, po zmianie stron zagrał jedno doskonałe podanie do Gwilii, który trafił strzałem w przebiegającego Cholewiaka. Podobnie jak w meczu z Piastem przegrywał niemal wszystkie pojedynki z obrońcami rywali. Ławka Legii przy dużej ilości kontuzji jest krótka, zwłaszcza na tej pozycji, ale kolejny bardzo słaby mecz Wszołka powinien dać trenerowi dużo przemyśleń. Nazwiska nie grają, a piłkarzy niezastąpionych nie ma, może przy tym natężeniu gier szansę powinien dostać któryś z młodych zawodników.

Walerian Gwilia 4 (4,33). Cały czas nam się wydaje, że Gwilia znacznie lepiej prezentuje się w środku pola, gdzie cenne jest jego wybieganie i waleczność, a do tego ma miejsce do wyprowadzenia piłki z głębi pola zamiast odgrywać z obrońcą na plecach, co często ze względu na problemy z przyjęciem piłki mu się nie udaje. Gruzin nabiegał się w ty meczu najwięcej spośród wszystkich legionistów, efektów wielkich jednak z tego nie było. W pierwszej części meczu wywalczył dwa rzuty wolne, w drugiej było lepiej – zagrał doskonałe podanie w samej końcówce meczu do Rochy, wypracował sytuację Rosołkowi na jedyny celny strzał z gry, dobrze dośrodkował z rzutu rożnego mając w ten sposób udział przy golu, sam też mógł zdobyć bramkę po podaniu od Wszołka, ale jego dobre uderzenie zablokował Cholewiak, który nie wiadomo po co, wbiegł Gruzinowi w linię strzału. Obiektywnie patrząc z całej mizerii formacji ofensywnej Gwilia mimo słabej gry i tak był w niej najbardziej efektywnym zawodnikiem.

Luquinhas 3 (3,92). Dwa razy dobrze odegrał z klepki, dwa razy przyjął piłkę pod kryciem, a tak to głównie zapamiętaliśmy go w pierwszej połowie z opery latynoamerykańskiej, która rozegrała się między nim, a Ramirezem. Trzeba przyznać, że sędzia Gil zareagował na te popisy ze stoickim spokojem. Brazylijczyk w pierwszych czterdziestu pięciu minutach nie stworzył nawet cienia zagrożenia pod bramką Lecha, drugą połowę zaczął od straty na swojej połowie i kompletnie nieudanego dośrodkowania, po czym cierpliwość trenera Vukovicia się wyczerpała. Ewidentnie coś w sobotę nie zagrało nie tylko w nogach, ale i w głowie Luquinhasa.

Tomas Pekhart 2 (3,11). Coraz częściej zastanawiamy się, czy napastnik grający wyłącznie głową jest drużynie przydatny przy prezentowanym przez Legię stylu gry. Czech zgrał tylko raz na początku meczu celnie do partnerów, odebrał dwie piłki i to tyle z pozytywów. Miał nawet trzy szanse na uderzenia głową po dośrodkowaniach kolegów, ale żadnej nie wykorzystał, nie zdołał też dojść do zagrania Cholewiaka na dalszy słupek. Co gorsza, naszym zdaniem Czech ma spory udział w straconym golu po rzucie rożnym, bo to on był przy Jóźwiaku na początku akcji i raczej to on powinien za nim wyjść - przy Pekharcie Jóźwiak nawet plecami nie zdołałby oddać strzału. Patrząc na sobotnią grę Czecha, nie dziwimy się, że nie dograł meczu do końca, wydaje się, że w obecnej dyspozycji obu legijnych napastników, to Rosołek daje drużynie więcej szans na zdobycie gola. W sobotę Pekhart był kompletnie bezproduktywny pod bramką przeciwnika, a pod własną też nie pomógł. To chyba najgorszy występ jakiegokolwiek legionisty w rundzie wiosennej, co ma też odzwierciedlenie w nocie InStatu.

Luis Rocha 7 (5,90). Skoro po raz drugi z rzędu Portugalczyk po wejściu z ławki należy do najlepszych piłkarzy na boisku, to znaczy, że należy pomyśleć o daniu mu szansy w pierwszym składzie. Dzięki Rochy Legia zaczęła wreszcie atakować, przynajmniej jedną stroną. Portugalczyk bardzo dobrze prezentował się i w destrukcji i przy wyprowadzaniu piłki, nie unikał dryblingów ani gry na jeden kontakt, słowem był jedynym piłkarzem mającym choć po części zadania ofensywne, który grał na poziomie gospodarzy. Brakowało chyba tylko z jego strony dośrodkowań. Szkoda też ostatniej akcji, w której wyjechał z piłką za boisko po dobrym podaniu od Gwilii. Dobry mecz Rochy, kto wie, czy tak grając nie wywalczy sobie na końcówkę sezonu miejsca w podstawowym składzie, a być może nawet przedłużenia wygasającego kontraktu.

Mateusz Cholewiak 4 (4,87). Cholewiak daje ostatnio dużo wigoru i energii, ale niestety różnie bywa z jakością. W Poznaniu było słabo. Popisał się jednym dryblingiem, jedną piłkę odebrał, dwa razy naprawdę dobrze zagrał piłkę w pole karne, raz próbował strzału głową, ale został zblokowany. Pamiętamy też jeden kompletnie nieudany strzał, a przede wszystkim zablokowanie zmierzającego do bramki uderzenia Gwilii, nie mamy pojęcia czemu Cholewiak postanowił akurat w tym momencie wbiec w linię strzału. Tyleż serca, co chaosu, z pewnością zaprezentował się lepiej niż Luquinhas, ale szczerze mówiąc tylko niewiele lepiej.

Maciej Rosołek 4 (5,38).  Zdecydowanie lepiej zaprezentował się od Pekharta, był bardziej ruchliwy, oddał jeden celny strzał, wywalczył rzut rożny, raz świetnie rozrzucił piłkę na skrzydło. Poważny problem leżał natomiast w starciach z obrońcami, bo młody napastnik przegrał wszystkie. Zobaczymy, czy trener Vuković przy kontuzjach kolejnych napastników da w najbliższym czasie zagrać młodemu legioniście od pierwszej minuty. Przy obecnych problemach w ofensywie powinien taką szansę otrzymać.

Najlepszym legionistą sobotniego meczu w według Czytelników był strzelec gola, Igor Lewczuk, nam natomiast najbardziej przypadła do gustu zmiana Luisa Rochy.

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

6 Igor Lewczuk

5.9 Luis Rocha

5.58 Wojciech Muzyk

5.38 Maciej Rosołek

5.37 Artur Jędrzejczyk

5.09 Andre Martins

4.87 Domagoj Antolić

4.87 Mateusz Cholewiak

4.46 Michał Karbownik

4.33 Walerian Gwilia

3.92 Luquinhas

3.59 Paweł Wszołek

3.47 Paweł Stolarski

3.11 Tomas Pekhart

Polecamy

Komentarze (11)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.