News: Oceny piłkarzy Legii za mecz z Zagłębiem - dowiezione trzy punkty

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Lechem - znakomity mecz obrońców

Redakcja

Źródło: Legia.Net

12.04.2017 19:52

(akt. 21.12.2018 14:43)

W niedzielę Legia pokonała na wyjeździe Lecha 2:1, przesądzając losy meczu dosłownie w ostatniej minucie. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz na samym dole w kolejności od najwyższej do najniższej. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 7 (6,95 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Legia w Poznaniu zagrała podobnie jak w kilku ostatnich meczach - uważnie w defensywie i bez zbędnego ryzyka, ale i zarazem bez kreowania sobie dużej ilości sytuacji podbramkowych. Widać, że legioniści w każdym meczu nastawieni są na zdobycie trzech punktów, a droga do nich wiedzie przede wszystkim poprzez szczelną obronę, pozostawiając na boku wrażenia artystyczne. I słusznie, bo styl jest ważny w kilku innych dyscyplinach sportowych, a w futbolu liczą się punkty. Niedzielny szlagier stał na wysokim poziomie, jeśli chodzi o dyscyplinę taktyczną i grę obronną, ale postronnym obserwatorom mogło z pewnością brakować, zwłaszcza przez większą część drugiej połowy, sytuacji podbramkowych i strzałów. Przed przerwą mecz był bardziej otwarty, oba zespoły stworzyły sobie okazje do zdobycia gola, natomiast po zmianie stron widowiskowo zrobiło się dopiero w końcówce spotkania, a przez długi czas oglądaliśmy piłkarskie szachy i nacisk na uważną grę w defensywie. Trzeba przyznać, że wszyscy obrońcy Legii rozegrali w niedzielę doskonałe zawody i do dobrego ustawiania się i wzajemnej komunikacji dodali (wreszcie!) dużo agresji, neutralizując całkowicie ofensywę „Kolejorza”. Szymon Pawłowski nie był w stanie przejść Artura Jędrzejczyka, Adam Hlousek zatrzymywał Darko Jevticia, niewidoczny był, zwłaszcza po przerwie Radosław Majewski, a Michał Pazdan zupełnie wybił piłkę z głowy Dawidowi Kownackiemu. Ważne też, że wreszcie legioniści dodali do swojego repertuaru gry obronnej faule taktyczne, które są tak samo istotnym elementem dobrej defensywny, jak krycie, czy ustawianie się. Ileż to razy Legia traciła gole po kontratakach, które spokojnie mogły być przerwane faulem taktycznym w odpowiednim momencie, kosztem jednej żółtej kartki?  Trudno było to zrozumieć, bo żadna inna drużyna w Ekstraklasie od używania takich środków się nie wzbrania, wszak najważniejsze jest, by gola nie stracić. Na szczęście w niedzielę i Michał Pazdan w 41. minucie i Michał Kopczyński w 75. nie wahali się zatrzymać takimi faulami groźnych akcji przeciwnika. O ile grą obronną legionistów byliśmy w tym meczu wręcz zachwyceni, to nie możemy tego powiedzieć o grze z przodu, która wypadała dość przeciętnie. Trzeba oczywiście pamiętać, że Lech ma na wiosną najlepiej zorganizowaną grę defensywną w całej Ekstraklasie i praktycznie nie traci goli, a do tego poznańscy pomocnicy i obrońcy są wręcz mistrzami stosowania właśnie fauli taktycznych, ale jednak tych okazji powinno być trochę więcej. Osobny problem to oczywiście nieustannie obrona przy stałych fragmentach gry - trzy najlepsze okazje „Kolejorz” miał po rzutach wolnych i rożnych, z czego jedna skończyła się golem. Nie ma jednak co specjalnie wybrzydzać, nie było w niedzielę takiego okresu jak w Gdańsku, gdy mistrzowie Polski dali się na pewien czas zdominować rywalom, można było też zauważyć poprawę ofensywnych stałych fragmentów gry, gdy przejął je w całości Thibault Moulin, a zmiennicy znów pokazali, że mogą wejść z ławki i przesądzić losy meczu. Przede wszystkim jednak po raz kolejny są trzy punkty i to zdobyte na trudnym terenie.

 

Arkadiusz Malarz 7 (7,62 - ocena Czytelników). Lech oddał zaledwie cztery celne strzały, wliczając w to niesłusznie odgwizdanego spalonego Kownackiego, więc bramkarz Legii nie miał wiele do roboty. Przy golu bez szans, jedna świetna interwencja w 38. minucie, dobre wyjścia do dośrodkowań poza pustym przelotem w 57. minucie i dwa niecelne wybicia po przerwie. Zdecydowanie więcej pracy miał przed zmianą stron. Dzięki bardzo dobrej grze obrońców był zmuszany do wysiłku rzadziej, niż można by się przed meczem spodziewać.

 

Artur Jędrzejczyk 8 (6,66). Widział ktoś w tym meczu Szymona Pawłowskiego albo Marcina Makuszewskiego? Ktokolwiek grał na lewym skrzydle Lecha zaliczał kontakt z piłką średnio zaledwie raz na dwie minuty, bo na jego drodze stał „Jędza”, który wreszcie zagrał tak, jak zeszłej wiosny. Dominował na ziemi i w powietrzu, a do tego uniemożliwiał zejścia Pawłowskiemu do środka na prawą nogę, co jest zagraniem firmowym pomocnika „Kolejorza”. Od czasu do czasu podłączał się też do akcji ofensywnych, gdzie również nie tracił piłek. No i to jego wyrzut z autu na środek pola karnego w 87. minucie zaowocował wyrównującym golem. Bardzo dobry mecz prawego obrońcy Legii, bezwzględnie najlepszy w tym sezonie.

 

Maciej Dąbrowski 9 (8,57). Bardzo dużo świetnych, czystych interwencji, tylko dwa razy zachował się niezbyt pewnie, ale sam się potem wyasekurowywał. Podobnie jak Jędrzejczyk, rządził zarówno na ziemi, jak i w powietrzu. Zaliczył też kluczową interwencję w 91. minucie, gdy wsparł Michała Pazdana blokując strzał Marcina Robaka. Jego wzrost i siła budziły respekt u Kownackiego, który wolał ustawiał się raczej pod „Pazdka”, ale w niedzielę młody napastnik Lecha miał naprawdę dużego pecha, bo obaj stoperzy Legii byli doskonale dysponowani. Do znakomitej gry w obronie Dąbrowski dołożył wspaniałego wyrównującego gola, gdy niczym napastnik rasowy posłał w zamieszaniu piłkę do siatki, miał też dobrą okazję w pierwszej połowie, ale po jego uderzeniu głową piłka minęła bramkę. Kolejny znakomity mecz Dąbrowskiego, kto mógł przewidywać jeszcze w styczniu, że były stoper Zagłębia Lubin stanie się wiosną kluczową postacią mistrzów Polski?

 

Michał Pazdan 8 (7,21). Kownacki w tym sezonie we wszystkich rozgrywkach strzelił już dwanaście goli. W niedzielę jednak zamiast myśleć o zdobywaniu bramek, musiał przy „Pazdku” myśleć raczej wyłącznie o przetrwaniu meczu bez większego uszczerbku na zdrowiu. Pazdan po prostu zdemolował młodego poznaniaka, który sam jest sobie winien, bo wpadł na pomysł, by próbować walki fizycznej z etatowym reprezentantem Polski, który potrafił zatrzymywać samego Cristiano Ronaldo. Pazdan mógł w niedzielę rzucić do Kownackiego tekst w stylu Tomasza Hajty - w wersji ocenzurowanej - „nie pchaj się, jak maszyna pracuje”. Trudniej mu było dopiero w końcówce, gdy wszedł doświadczony, wysoki i silny Marcin Robak, bo jego już „Pazdek” zdominować nie był w stanie. Przez dziewięćdziesiąt minut był bezbłędny, w doliczonym czasie gry przegrał pojedynek z Robakiem, ale zaasekurował go Dąbrowski. Faulował w 41. minucie tuż przed polem karnym i dostał żółtą kartkę, ale był to konieczny faul taktyczny, zgodny ze starą zasadą „piłka może przejść, zawodnik nigdy” - bez tego faulu rywal miałby stuprocentową sytuację. Świetny mecz reprezentanta Polski.

 

Adam Hlousek 9 (8,07). Skoro z Pogonią Hlousek zagrał znakomicie, to należało oczekiwać, że z Lechem zagra słabiej, zgodnie z sinusoidalną formą, jaką Czech prezentuje tej wiosny. Tymczasem Hlousek zagrał jeszcze lepiej niż tydzień temu przy Łazienkowskiej. Wtedy wyłączył z gry Spasa Delewa i zaliczył asystę przy golu Michała Kucharczyka, w Poznaniu zaś zgasił zupełnie Darko Jevticia, którego obserwować można było tylko przy stałych fragmentach gry. Do znakomitej gry defensywnej Czech jak zwykle dokładał swoje z przodu, zawsze gotowy do wejścia na obieg. Nie ma chyba drugiego piłkarza w Ekstraklasie z taką kondycją. Bo który boczny obrońca w 94. minucie meczu poszedłby do kontrataku na pełnym gazie przez sześćdziesiąt metrów i potrafił do tego tak idealnie dośrodkować w pełnym biegu? Przepiękna asysta, żelazne płuca, waleczność, nieustępliwość i skuteczność w obronie. Drugi z rzędu wspaniały mecz Czecha.

 

Michał Kopczyński 4 (4,91). Zaczął mecz źle, bo nie nadążył w 4. minucie za Radosławem Majewskim i Lech miał okazję do zdobycia gola. Później miał lepszy okres gry, przydawał się zwłaszcza w sytuacjach, gdy Legia zakładała zamek na połowie rywala, bo zbierał większość wybitych przez lechitów piłek. Na własnej połowie jednak szło mu znacznie gorzej, zbyt często nie nadążał za szybką grą poznaniaków, zaliczył dwie straty na kontrę, przegrywał pojedynki główkowe z niższymi od siebie rywalami. Faul z 81. minuty grożący drugą żółtą kartką niepotrzebny, w odróżnieniu tego sześć minut wcześniej, gdy dobrym faulem taktycznym przerwał kontratak rywali. Odpowiada za straconego gola, bo to on był przy rzucie wolnym ustawiony przed Tomaszem Kędziorą  i nie nadążył za prawym obrońcą Lecha. Wydaje się, że powinien zostać zmieniony co najmniej kwadrans wcześniej. Słaby występ.

 

Thibault Moulin 8 (7,32). Wyprowadzanie piłki i przegląd pola jak zwykle na wysokim poziomie, do tego dobrze bite stałe fragmenty gry i świetna gra w defensywie, którą nie w każdym meczu u Francuza obserwujemy. W niedzielę żaden z legionistów nie odzyskał tylu piłek co Moulin, a grał przecież bardzo czysto, zaledwie raz przekraczając przepisy. Imponował zwłaszcza w drugiej połowie, gdy praktycznie nie miał strat. Gdzie szukać do środka pola drugiego takiego piłkarza? Na pewno nie w Ekstraklasie, bo my drugiego tak klasowego i inteligentnego środkowego pomocnika w lidze nie znamy.

 

Guilherme Costa Marques 4 (4,69). Brazylijczyk od początku rundy prezentuje niezbyt dobrą formę i widać to szczególnie w meczach z lepszymi przeciwnikami. Nie inaczej niestety było w niedzielę. Brakuje mu przyspieszenia, zwrotności, panowania nad piłką, gdzieś zniknęła jego szybka noga, z której zawsze był znany. Mało akcji ofensywnych, dużo strat, spóźnianie się z interwencjami w obronie. Jacek Magiera dał mu jeszcze szansę po przerwie, ale przez kilkanaście minut zobaczyliśmy tylko w wykonaniu „Gui” zmarnowany kontratak i zagranie ręką pod własnym polem karnym. Może zbliżająca się przerwa w występach spowodowana nadmiarem żółtych kartek wpłynie pozytywnie na jego formę?

 

Vadis Odjidja-Ofoe 8 (8,60). Fantastyczna pierwsza część meczu, świetna indywidualna akcja w 8. minucie zakończona strzałem z ostrego kąta, kapitalne podanie prostopadłe do Michała Kucharczyka w 14. minucie i genialny rajd przez całe boisko trzy minuty później, do tego kilka innych zagrań, po których ręce same składały się do oklasków i sporo udanych interwencji w defensywie. Mistrz wyprowadzania piłki z głębi pola pod kryciem i najczęściej faulowany piłkarz meczu. W drugiej połowie nie był już tak błyskotliwy, w dodatku był coraz bardziej poirytowany faulami taktycznymi rywali, więc i udanych akcji było już znacznie mniej. Zagotował się w pewnym momencie, ale pomysły, by karać go za to inaczej niż uczynił to Daniel Stefański zakrawają na kpinę - wszak „co k… gwiżdżesz” pada co kolejkę z ust niejednego piłkarza i nikt nie robi z tego żadnych afer, nie ma więc żadnego powodu by inaczej traktować kogoś, kto to samo mówi po angielsku. Zachwycając się wizualną stroną gry Belga nie sposób jednak zauważyć, że po raz kolejny zabrakło gola lub asysty. Suche liczby nie są sprzymierzeńcami Odjidji-Ofoe.

 

Miroslav Radović 6 (6,48). Jeśli chodzi o wyprowadzanie piłki z głębi pola Serb nie ustępował Odjidji -Ofoe i Moulinowi i podobnie jak w przypadku Belga, rywale musieli go zatrzymywać faulami taktycznymi. Problem jest niestety w tym, że „Rado” od pewnego czasu niewiele stwarza sobie i kolegom sytuacji pod bramką rywala i nie inaczej było w niedzielę. Zagroził bramce Putnockiego tylko raz po rzucie rożnym, gdy trafił w poprzeczkę. Widać, że daleki jest od formy z jesieni, ale pomimo tego nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Przeciętny występ.

 

Michał Kucharczyk 6 (6,20). Dobra pierwsza połowa, świetna akcja w 14. minucie, gdy najpierw wyszedł do prostopadłej piłki, a ponieważ koledzy za nim nie nadążyli i nie miał komu podać, uderzył z ostrego kąta i był bliski zmieszczenia piłki między nogami Putnockiego. Sporo dobrych przyjęć pod kryciem, i bardzo odpowiedzialna gra - prawie nie miał strat, co przecież często u „Kuchego” stanowiło spory problem. W drugiej części meczu był zdecydowanie mniej widoczny.

 

Dominik Nagy 6 (6,55). Duża aktywność po wejściu na boisko, ożywił prawe skrzydło Legii, kilka prób dryblingów, jedna akcja zakończona strzałem, jedna dobra interwencja w obronie, ale zagrania dobre przeplatał nieudanymi. Wypadł z pewnością lepiej od Guilherme, ale ponad przeciętność na razie się nie wybił.

 

Tomasz Jodłowiec (5,91) i Kasper Hamalainen (8,57) grali zbyt krótko, by ich oceniać, choć oczywiście nie sposób nie pamiętać, że Fin zdobył zwycięskiego gola po akcji, którą sam rozpoczął świetnym wyprowadzeniem piłki, a „Jodła” zaliczył asystę przy pierwszej bramce, wyłuskując piłkę po zamieszaniu przy wyrzucie z autu. Tego właśnie oczekujemy od zmienników!

 

Za najlepszego legionistę niedzielnego szlagieru Czytelnicy wybrali Vadisa Odjidję-Ofoe, a redakcja strzelca wyrównującego gola, Macieja Dąbrowskiego.

Oceny Czytelników:

 

Vadis Odjidja-Ofoe 8,60

Maciej Dąbrowski 8,57

Kasper Hamalainen 8,47

Adam Hlousek 8,07

Arkadiusz Malarz 7,62

Thibault Moulin 7,32

Michał Pazdan 7,21

Artur Jędrzejczyk 6,66

Miroslav Radović 6,48

Dominik Nagy 6,48

Michał Kucharczyk 6,20

Tomasz Jodłowiec 5,91

Michał Kopczyński 4,91

Guilherme Costa Marques 4,69

Polecamy

Komentarze (20)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.