News: Oceny piłkarzy Legii za mecz z Zagłębiem - dowiezione trzy punkty

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Lechią - Bundesliga przy Łazienkowskiej

Redakcja

Źródło: Legia.Net

03.10.2016 21:21

(akt. 21.12.2018 14:52)

W sobotę Legia wreszcie odniosła zwycięstwo przy Łazienkowskiej, pokonując po znakomitej grze gdańską Lechię 3:0. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz na samym dole w kolejności od najwyższej do najniższej. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 9 (7,16 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net) - Nikt nie przewidywał, że po miesiącach tak słabej gry zobaczymy przy Łazienkowskiej tak znakomicie grającego mistrza Polski. Gdańszczanie przyjechali do Warszawy z dużą pewnością siebie, nastawieni na odniesienie zwycięstwa i musieli już od pierwszych minut doznać ciężkiego szoku. Taki występ Legii w tej dekadzie trudno sobie przypomnieć - 34 strzały (wg niektórych obliczeń nawet 35), w tym 16 celnych, to obraz kanonady niespotykanej w profesjonalnym futbolu. Statystycznie legioniści uderzali na bramkę Lechii co niespełna trzy minuty, co niecałe sześć trafiali w światło bramki, a liczba sytuacji stuprocentowych była niewiarygodna. Taktyka Legii polegała przede wszystkim na bardzo szybkim przejściu z obrony do ataku dużą liczbą zawodników, czego do tej pory chyba żaden trener na taką skalę przy Łazienkowskiej nie zastosował. Kiedyś taki pomysł w polskiej lidze usiłował wdrożyć Mariusz Rumak w Lechu, ale najczęściej taktyka ta kojarzy się z Bundesligą - tak grał Bayern Juppa Heynckesa, identyczny futbol obserwowaliśmy też niedawno przy Łazienkowskiej w wykonaniu Borussii Thomasa Tuchela. W ogóle mecz ten mocno przypominał spotkanie z 14.09, tylko że to Legia zagrała identycznie jak wicemistrzowie Niemiec. Szybkość gry, ruchliwość zawodników przedniej formacji i precyzja podań były u warszawiaków w tym meczu rodem wprost z Dortmundu. Brakowało jedynie niemieckiej precyzji w wykończeniu, niemniej poziom gry mistrza Polski w sobotę był po prostu kosmiczny. Inna sprawa, że Lechia zachowywała się dokładnie tak samo, jak Legia Besnika Hasiego w niesławną środę, ustawiając linię pomocy na środku boiska a linię obrony przed polem karnym i w tą pustą kilkudziesięciometrową dziurę jak w masło wjeżdżali legioniści. W drugiej części meczu Piotr Nowak dodatkowo popełnił taktyczne seppuku wpuszczając napastnika za bocznego obrońcę, dzięki czemu zwolnił „Wojskowym” dodatkowo boczne korytarze, po których legioniści od 54. minuty hasali niczym antylopy na sawannie. Przy tak ofensywnym nastawieniu obu zespołów również gdańszczanie musieli mieć swoje sytuacje, ale nie było ich zbyt wiele, a trzeba przecież pamiętać, że snajperzy Lechii, jak choćby bracia Paixao czy Grzegorz Kuświk to naprawdę wyróżniający się w Polsce ligowcy. Przewaga mistrzów Polski w całym spotkaniu nad czołową bądź co bądź drużyną Ekstraklasy, przymierzaną przecież w tym sezonie nawet do zdobycia tytułu, była przygniatająca. Jednak na znaczną część drużyn polskiej ligi będzie Jacek Magiera musiał wymyślić coś innego, bo większość zespołów Ekstraklasy będzie zapewne po tym pokazie siły „Wojskowych” znów stawiać przed legionistami autobus przed polem karnym, złożony z ośmiu albo dziewięciu piłkarzy, choćby taki, z jakiego słynie w Bruk-Becie Czesław Michniewicz. I tam tyle miejsca do szybkiego rozgrywania piłki już nie będzie. Ale tym będziemy się martwić po przerwie na reprezentację, a na razie po sobotnim meczu cieszmy się nowym obliczem stołecznego zespołu po trzech miesiącach marazmu.

 

Arkadiusz Malarz 6 (7,11 - ocena Czytelników). Miał tylko dwa niezbyt trudne strzały do obrony, bo w najgroźniejszych sytuacjach gdańszczanie pudłowali. Raz dobrze wyszedł na przedpole, raz wykopał piłkę w aut. W sumie prawie nie miał pracy. Ocena wyjściowa.

 

Bartosz Bereszyński 7 (7,68). Bardzo ofensywna gra, dużo wejść w pole karne, dośrodkowań i strzałów, dwie wypracowane sytuacje bramkowe, nieustanne sprinty od bramki do bramki, jedna próba strzału na początku spotkania. Na zaangażowaniu ofensywnym cierpiała nieco gra w obronie, raz w pierwszej połowie ograł go Sławomir Peszko, przegrał też jeden pojedynek w końcówce meczu, raz ratował się faulem blisko pola karnego. Dobry mecz „Beresia”, jednego z równiej grających legionistów od początku sezonu.

 

Jakub Czerwiński 7 (7,00). Bardzo dobra i pewna gra przez osiemdziesiąt minut, popełnił jednak dwa poważne błędy w końcówce - raz nie zdążył wrócił za rywalami, raz został ograny w polu karnym. Mimo to mecz może zaliczyć do udanych, jak niemal wszyscy legioniści. Miał nawet szansę na strzelenie gola, ale jego uderzenie zostało zablokowane.

 

Jakub Rzeźniczak 7 (7,11). Grał równie pewnie jak Czerwiński, ale i podobnie jak on nie był bezbłędny. W pierwszej połowie raz złamał linię spalonego, ale na szczęście strzał piłkarza Lechii łatwo obronił Malarz. W końcówce raz stracił piłkę blisko własnego pola karnego, raz podobnie jak jego kolega z obrony nie nadążył z powrotem. Poza tym dużo dobrych interwencji, miał najwięcej odbiorów spośród wszystkich legionistów. Udany występ.

 

Adam Hlousek 7 (7,82). Podobnie jak Bereszyński - bardzo dużo akcji ofensywnych, udanych wejść i dośrodkowań. Po jednym z nich padł gol, ale trudno to nazwać asystą, bo wrzutka była niezbyt udana i bramkarz powinien ją wyłapać bez trudu - zamiast tego Vanja Milinković-Savić po prostu wrzucił piłkę na głowę Guilherme. Czech nie wykorzystał też jednej świetnej sytuacji podbramkowej. Podobnie jak „Bereś” biegał przez całe spotkanie od bramki do bramki na ogromnej intensywności i podobnie jak w przypadku prawego obrońcy Legii również Hlouskowi wskutek zaangażowania w ofensywę przydarzały się błędy w obronie. Jeden pojedynek przegrał w pierwszej połowie, w drugiej natomiast uciekł mu Flavio Paixao i tylko dzięki kiksowi jego brata Legia nie straciła gola. Widać jednak, że Czech na szczęście wrócił już do formy z wiosny. Jego sobotni występ został doceniony w Canal+, co zaowocowało umieszczeniem go wraz z kilkoma innymi legionistami w jedenastce kolejki. 

 

Tomasz Jodłowiec 7 (6,87). „Jodła” zagrał w tym meczu jako najbardziej cofnięty z pomocników, stąd znacznie częściej widzieliśmy go przy obrońcach niż przy konstruowaniu akcji. To dzięki jego pracy pozostali pomocnicy mogli poświęcić się w większym stopniu konstruowaniu akcji. Bardzo pożyteczny okazał się zwłaszcza w końcówce spotkania, gdy większość legionistów była już zmęczona morderczym tempem gry, raz tylko w ciągu całego spotkania nie nadążył z powrotem pod własną bramkę. Miał swój wkład w wygraną.

 

Vadis Odjidja-Ofoe 9 (9,12). Odciążony w sporej części przez Jodłowca od zadań defensywnych, grający najpierw na „ósemce”, a potem na „dziesiątce”, zagrał genialne spotkanie. Bajeczne, wymierzone na centymetry podania, doskonały przegląd pola, asysta przy drugim golu, kilka wypracowanych stuprocentowych sytuacji kolegom. Sam też potrafił wejść wspaniałym rajdem w pole karne, ale trafił w poprzeczkę. Gdyby skuteczność miał lepszą i trochę lepiej pracował w obronie, byłaby dycha. Ale i tak nie ma co narzekać, bo poziom jego gry w sobotę był zdecydowanie bliższy Premier League, gdzie grał ostatnio, niż Ekstraklasy.

 

Guilherme Costa Marques 8 (8,43). Przed przerwą mocno irytował niedokładnymi dośrodkowaniami, niecelnymi podaniami i stratami, właściwie pochwalić go można było tylko za zaangażowanie w defensywie. Brazylijczyk po zmianie stron jednak strzelił dwa gole, co w zasadzie rozgrzeszyło go ze wszystkich niedostatków gry z pierwszej części meczu. Po nieco ponad godzinie nieustannego biegania opadł nieco z sił, zaczynał mieć problemy z nadążaniem i koncentracją w obronie i został zmieniony. Po raz pierwszy chyba w życiu słyszał, jak kibice skandowali jego nazwisko, żegnając go rzęsistymi oklaskami.

 

Miroslav Radović 8 (7,94). Kapitalny początek meczu, gdy nakręcał niemal wszystkie akcje „Wojskowych” i stwarzał fenomenalne sytuacje kolegom. W podobnym stylu zaczął też drugą część spotkania, powinien mieć w sumie przynajmniej trzy asysty, ostatecznie skończyło się na jednej. Sam też mógł zdobyć przynajmniej dwie bramki. Podobnie jak Guilherme, po 70. minucie prowadzonego w niesamowitym tempie meczu zaczął opadać z sił. Znakomity mecz Serba, przypominający te sprzed transferu do Chin, szkoda tylko, że zakończony bezsensownie złapaną drugą żółtą kartką w samej końcówce wygranego już spotkania. Pożegnany przez trybuny równie owacyjnie jak Brazylijczyk.

 

Kasper Hamalainen 5 (5,41). To, że Fin nie radzi sobie na skrzydle wiedzą wszyscy i dobrze, że zauważył to również Jacek Magiera. Przed przerwą bowiem tylko raz widzieliśmy go w akcji defensywnej i dwa razy w ofensywnej, jedną z nich zakończył anemicznym strzałem. A „Magic” najwyraźniej szybko zdiagnozował problem, bo po przerwie zamienił Hamalainena z Radoviciem, dzięki czemu od razu Fin zaczął grać o niebo lepiej, zarówno z tyłu, jak i z przodu. Swój pobyt na boisku zakończył wyjściem na pozycję i celnym mocnym strzałem, Trochę dziwiło niektórych, że „Hama” został zmieniony właśnie w momencie, gdy akurat zaczął grać na poziomie reszty kolegów, ale rotacja w składzie nie była podyktowana grą Fina, a taktyką. Gdy Piotr Nowak wpuścił napastnika za obrońcę, trener Legii odpowiedział zmianą piłkarza ofensywnego na zawodnika środka pola, umiejącego lepiej pracować w destrukcji. Dalszy przebieg spotkania pokazał, że była to reakcja jak najbardziej właściwa.

 

Nemanja Nikolić 7 (6,99). Irytował niewykorzystanymi sytuacjami stuprocentowymi, w sumie zmarnował aż trzy, zanim w końcu trafił do siatki. Poza tym jednak bardzo podobać mogła się jego ruchliwość, wychodzenie na pozycję, skłonność do gry kombinacyjnej i podania - wszak też wypracował kolegom dwie stuprocentowe okazje. Miło też było patrzeć na jego powroty do obrony w ważnych momentach. Dobry występ, tylko skuteczność do poprawy.

 

Oceny zmienników:

 

Thibault Moulin 7 (6,43). Dał bardzo ważną zmianę po przejściu Lechii na bardziej ofensywne ustawienie. Z jednej strony wspomógł w defensywie Jodłowca, z drugiej umiejętnie przeprowadzał piłkę do szybkiego ataku, z trzeciej wreszcie uwolnił całkowicie Odjidj-Ofoe od zadań obronnych, dzięki czemu Belg mógł błyszczeć przy konstruowaniu akcji. Francuz uczestniczył również w budowaniu akcji, tradycyjnie popisywał się przerzutami, miał nawet jedną doskonałą okazję do strzelenia gola. Gdy kolegom brakowało już sił w końcówce, to on brał na siebie ciężar gry. Tak właśnie powinien prezentować się zawodnik środka pola wchodzący z ławki.

 

Waleri Kazaiszwili (6,60) i Mateusz Wieteska (5,79) grali zbyt krótko, by ich oceniać. Gruzin pokazał się znakomicie w jednym rajdzie, gdy przebiegł z piłką pół boiska, a potem precyzyjnie ją oddał, młody stoper natomiast nawet nie zdążył zaliczyć kontaktu z piłką.

 

Najlepszym legionistą meczu zarówno redakcja, jak i Czytelnicy wybrali Vadisa Odjidję-Ofoe, niemniej cały bez wyjątku zespół zasłużył na ogromne pochwały. Pewnie nie jest możliwe, żeby Legia grała tak w każdym spotkaniu, ale miejmy nadzieję, że będzie się do takiego poziomu zbliżać jak najczęściej.

Oceny Czytelników:

 

Vadis Odjidja-Ofoe 9,12

Guilherme Costa Marques 8,43

Miroslav Radović 7,94

Adam Hlousek 7,82

Bartosz Bereszyński 7,68

Arkadiusz Malarz 7,11

Jakub Rzeźniczak 7,11

Jakub Czerwiński 7,00

Nemanja Nikolić 6,99

Tomasz Jodłowiec 6,87

Waleri Kazaiszwili 6,60

Thibault Moulin 6,43

Mateusz Wieteska 5,79

Kasper Hamalainen 5,41

Polecamy

Komentarze (7)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.